I znowu Polska jakby uboższa… Śmierć zabrała kolejne waleczne serce – człowieka wiernie służącemu prawdzie, oddanemu służbie (bo tak pojmował swoją pracę), wybitnego eksperta, nauczyciela, jednego z najlepszych ministrów środowiska, kochającego przyrodę i mądrze ją rozumiejącego. Prof. Jan Szyszko oddawał swoją codzienność Bogu i Ojczyźnie. Należał przy tym do najbardziej zwalczanych ludzi prawicy. Do tych, których kompetencje są niebezpieczne dla ideologów.
Wiele słów padło dziś już o potężnej stracie dla Polski, jaką przyniosła śmierć ministra Jana Szyszko. I nie jest to pusty frazes. Trudno o osobę równie kompetentną, której wiedza i doświadczenie miały jeden cel: służyć dobru wspólnemu, interesowi narodowemu. Stąd ta ciągła nagonka i próba unieszkodliwienia go poprzez ośmieszenie. Gdyby prof. Jan Szyszko wykorzystywał swoją wiedzę i doświadczenie do ideologicznej indoktrynacji pseudoekologicznej, jak czyni to wielu lewicujących naukowców, byłby noszony na rękach. Dla niego jednak najcenniejsza była prawda. Przyjmował z pokorą wszystkie, najbardziej brutalne ataki, bezwzględne manipulacje i kłamstwa, konsekwentnie broniąc tego co prawdziwe i dobre dla Polski.
Prof. Jan Szyszko sprzeciwiał się lewicowemu szaleństwu, które zwykło żerować na ludzkich emocjach i dobrych intencjach w zdobywaniu własnych celów – politycznych czy biznesowych. Był przy tym nieustannie otwarty na dialog: organizował konferencje, debaty, konferencje, spotkania, warsztaty. Tłumaczył, argumentował, prezentował badania, przeprowadzał doświadczenia. W swoją działalność badawczą inwestował własne fundusze, nagrody finansowe otrzymywane za dokonania naukowe. Był szanowany i ceniony w międzynarodowych gremiach badawczych.
Połączenie takiego dorobku, oddania, wiedzy i doświadczenia z działalnością polityczną było dla wielu niebezpieczne. Właśnie dlatego tak wiele razy próbowano go unieszkodliwić. Jako minister środowiska był dla międzynarodowej lewicy postacią zbyt silną. Prowadził Polskę w kierunku, w którym lewicowa międzynarodówka bardzo nie chciała Polski widzieć. Sprzeciwiał się szkodliwym dla polskiej gospodarki rozwiązaniom i proponował własne – służące Ojczyźnie, ale nieopłacalne dla międzynarodowego biznesu. Pewnie dlatego Francja tak uporczywie zabiegała o to, by zdymisjonować prof. Szyszko przed COP24 w Katowicach, a następnie wykluczyć go z funkcji prezydenta szczytu klimatycznego. Wymyślano więc intrygi, dyskredytowano, snuto kłamliwą propagandę. Wmówiono społeczeństwu, że prof. Szyszko niszczy Puszczę Białowieską, chce wystrzelać wszystkie dziki i wyciąć wszystkie drzewa. Propaganda była tak silna, że nabierali się na nią nawet myślący ludzie, nierzadko sympatycy prawicy. A wystarczyło przebić się przez taflę propagandy, by usłyszeć argumenty i dostrzec prawdę.
Hejt, który go spotykał pochodził ze strony osób, które nie miały kompletnie żadnego pojęcia o mechanizmach działających w przyrodzie. Dobitnie pokazuje to sprawa kornika drukarza. Skrajna naiwność osób, które próbowały wyśmiewać poważnego człowieka. Głupota wyśmiewała się z mądrości. W tej sytuacji przypominam sobie sentencję Plutarcha – sus Minervam docet, czyli: świnia poucza Minerwę
— powiedział dziś w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mariusz Orion Jędrysek, były główny geolog kraju, bliski współpracownik profesora.
Zdarza się, że wielkość człowieka, jego mądrość i długomyślność docenione zostają dopiero po jego odejściu. Oby było tak w tym przypadku. Wszystkie działania podejmowane przez prof. Jana Szyszko ukierunkowane były na wspólne dobro płynące z mądrego, rozsądnego i odpowiedzialnego zagospodarowania świata przyrody. Nie było tam miejsca na ideologiczny bełkot i przestawianie szyków, używania człowieka dla przyrody czy wręcz wyzysku człowieka pod pretekstem ekologii. Było mądre i odpowiedzialne zarządzanie człowieka światem stworzonym w duchu troski, miłości i odpowiedzialności. Tylko takie postawienie sprawy gwarantuje harmonię i zachowanie zdrowych proporcji materialnych i duchowych, indywidualnych i zbiorowych.
Prof. Jan Szyszko każdego witał się pięknym chrześcijańskim pozdrowieniem: „szczęść Boże”. Odbierał z tymi słowami telefon, nie wiedząc nawet kto do niego dzwoni. Swoją codzienność widział w perspektywie Nieba. Obyśmy zaczęli na nowo czytać jego myśl, którą tak bardzo próbowano zakłamać. Szczęść Boże, Panie Profesorze. Darz Bór!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/467602-prof-szyszko-byl-niewygodny-dla-lewicowych-elit-stad-hejt