13 października 2019 r. bardziej niż kiedykolwiek w historii III RP rozstrzyga się los Polski i Polaków. Na dekady, o ile nie na dłużej.
Jeszcze nigdy w historii III RP wszystkie zarejestrowane w całym kraju komitety wyborcze (a także ugrupowania pomniejsze) nie występowały przeciwko jednej partii. To najwięcej mówi, o co chodzi w wyborach 13 października 2019 r. Front anty-PiS od KO przez PSL i Kukiz ’15 oraz lewicę po Konfederację dowodzi wielkiej determinacji i desperacji politycznych rywali zjednoczonej prawicy. I oznacza, że PiS zagraża ich żywotnym interesom. Często są to też interesy ich sponsorów, mentorów, opiekunów czy dysponentów, niekoniecznie tylko krajowych. Rządy PiS muszą odcinać różne kanały „nawadniania” opozycyjnych ugrupowań, skoro stworzyły one historyczny precedens i są gotowe oraz zdolne do wszystkiego, w tym do daleko idących samoograniczeń.
Sytuacja, gdy wszyscy są przeciw jednej partii, choć absolutnie nic nie zagraża demokratycznemu i legalnemu przebiegowi głosowania, pokazuje stosunek opozycji do demokracji. Demokracja nie polega przecież na tym, że rezygnuje się z własnej tożsamości i programowej odrębności, byle tylko być przeciwko jednej sile politycznej, demokratycznie wybranej i legalnie uczestniczącej w procesie demokratycznym. Takie negatywne zjednoczenie i samoograniczenie (np. w kwestiach rywalizacji czy krytyki innych partii) ma wszelkie cechy obstrukcji demokracji, a nawet w jakimś stopniu oznacza jej zawieszenie. Dobrowolne i oddolne zawieszenie, więc wszystko jest tu zgodne z prawem. Chodzi jednak o ducha demokracji. Takie negatywne zjednoczenie jest przecież odpowiednikiem tego, co na rynku określa się mianem zmowy cenowej czy zmowy przetargowej.
Zmowa polityczna nie jest i oczywiście nie powinna być ścigana czy w jakikolwiek sposób prawnie regulowana, lecz ona wiele mówi. Przede wszystkim wskazuje na zagrożenia dla interesów, wpływów, przewag, beneficjów, hierarchii ważności i prestiżu, dróg awansu. Wskazuje na powiązania i uzależnienia (w tym zagraniczne), na krytyczny poziom oportunizmu i konformizmu, na wolę i determinację w obronie wartości ważnych dla funkcjonowania państwa czy wspólnoty. Polityczna zmowa dotyczy więc na jednym biegunie ideałów, a na drugim – po prostu mamony, z wieloma wartościami i funkcjami pośrodku.
Zmowa polityczna wskazuje też na siłę Prawa i Sprawiedliwości oraz ważność zmian przeprowadzanych przez jego rządy. To ewenement, że jedna partia przez 4 lata u władzy urosła do roli przeciwwagi wszystkich pozostałych liczących się ugrupowań. Pokazując siłę Prawa i Sprawiedliwości zmowa obnaża jednocześnie jałowość i pozorność programowych propozycji opozycyjnych ugrupowań. Skoro są one zdolne pójść na wszelkie ustępstwa i kompromisy, byleby przeciwstawić się zjednoczonej prawicy, czyni to z Prawa i Sprawiedliwości jedyną siłę mającą nie tylko plan rządzenia, ale zdolną ten plan realizować. Skoro wszystkie opozycyjne siły są zdolne z sobą niemal bezwarunkowo współpracować, nawet mimo startu w odrębnych komitetach, sednem ich istnienia i działania jest bycie anty-PiS. I nic więcej.
Zmowa polityczna jako jedyny sposób opozycji na konkurowanie z PiS, daje zjednoczonej prawicy co najmniej psychologiczną przewagę. Nawet gdy opozycja jest zjednoczona, jak formalnie w wyborach europejskich i faktycznie w wyborach do Sejmu i Senatu, przyznaje, że jest słabsza od rządzących. Że ma liczne kompleksy na ich punkcie. A emocjonalnie jest wściekła i jednocześnie bezradna. A przy okazji obnaża swoje słabe strony i uzależnienia.
Skoro nigdy w dotychczasowej historii III RP nie było zmowy politycznej, mimo że też chodziło o bardzo ważne interesy, wpływy, przewagi czy beneficja, sytuacja musi być wyjątkowa i jednocześnie alarmowa. Sponsorzy, mentorzy, opiekunowie czy dysponenci (krajowi i zagraniczni) oraz same opozycyjne partie i koalicje albo muszą się bardzo czegoś bać, albo usilnie chcą się przed czymś zabezpieczyć i obronić, czemu zagrażają rządy zjednoczonej prawicy przez kolejne cztery lata. W tym sensie zmowa polityczna opozycji jest jednocześnie wspólnotą wielkiego strachu i jeszcze większych interesów.
Gdzie w tym wszystkim jest Polska i Polacy? Nie istnieją. Uczestnicy zmowy myślą tylko o sobie, ewentualnie o własnej klienteli, ale pojmowanej dość wąsko oraz o tych, którzy motywują ich i popychają do podtrzymywania zmowy. To oznacza, że 13 października 2019 r. bardziej niż kiedykolwiek w dziejach III RP rozstrzyga się los Polski i Polaków. Na dekady, o ile nie na dłużej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/467578-przed-wyborami-doszlo-do-zawiazania-politycznej-zmowy