„Ale tak, mam, nawet jeśli nie wielką, to szczerą nadzieję, że wygrają te wybory ci, którzy chcą Polski zupełnie innej niż państwo budowane teraz” - pisze na Facebooku w swoim przedwyborczym apelu „Ta najbliższa niedziela” Tomasz Lis.
Naprawdę niezwykła jest ta zwykłość czasu poprzedzającego wydarzenie, które - to wiadomo - będzie miało konsekwencje liczne i zdecydowanie mało zwykle
— rozpoczyna patetycznie swój przedwyborczy apel Tomasz Lis.
Śmiejcie się z patosu, ale zawsze jestem wzruszony, zawsze pamiętam o moich rodzicach, dziadkach, prababciach i pradziadkach, którzy o tych kilku chwilach marzyli tak długo, często większość życia, często do śmierci i bezskutecznie
— kontynuuje.
Dalej Lis przeprowadza długi wywód na temat tego, jak jego zdaniem powinna po wyborach wyglądać Polska.
W jakimś sensie niedzielne wybory są oczywiste, a niedzielny wybór bardzo prosty. Chcę demokratycznej Polski, Polski praworządnej, Polski tolerancyjnej, Polski, która nikogo nie wyklucza, Polski, która szanuje prawa kobiet i mniejszości, Polski, w której życiorysy, losy i kariery nie zależą od posiadania określonej legitymacji partyjnej albo odpowiednio głośnego wyznawania określonej wiary, ale od pracy i talentu, Polski, która pamięta o przeszłości, ale nie jest jej więźniem, która szanuje dawnych bohaterów, ale nie jest ślepa na ich błędy, Polski, która nie boi się rywalizacji z innymi państwami i narodami, ale też Polski, która zawsze szuka przyjaciół i jest gotowa przyjaźń okazywać, Polski, która ma wielkie serce dla gości z zagranicy i dla słabszych w Polsce, dla biednych i poniewieranych, Polski, która jest dumna z przeszłości ale z odwagą patrzy w przyszłość, Polski, na którą inni patrzą z szacunkiem, Polski, którą traktują jak wiarygodnego partnera, a nie jak problem, Polski uśmiechniętej, w której najważniejszymi słowami są szacunek, wspólnota, solidarność i odpowiedzialność. I na taką Polskę będę w niedzielę głosował, bo o takiej zawsze marzyłem i z tym marzeniem nigdy się nie rozstanę
— przekonuje naczelny „Newsweeka”.
Tomasz Lis wtrąca do wywodu wątki osobiste - pisze o swoich córkach i ojcu.
Będę też myślał o moich córkach, starszej, która będzie w wyborach parlamentarnych głosowała drugi raz i młodszej, która posłów i senatorów będzie wybierała po raz pierwszy (…) Ale będę też myślał o przyszłości, ich i ich rówieśników. Jaką Polskę im wybieramy, jaką Polskę im zostawimy, czy będzie to fajne miejsce do życia. Takie, w którym można oddychać wolnością, a nie smogiem
— przekonuje.
Będę też myślał o moim ojcu. Chodził w średniej wielkości mieście na wszystkie chyba demonstracje w obronie wolnych sądów, uważa, że w Polsce dzieje się bardzo źle, nie chce ostatnich - jak mówi - lat życia, spędzić w kraju, który zamiast kwitnąć marnieje. Takich jak on, starszych Polaków, dla których te wybory są ważne szalenie, którzy już teraz boją się nie tylko porażki, ale smutku oraz rozpaczy w razie przegranej, jest bardzo wielu
— dodaje.
Będę też myślał o moich rodakach, którzy w niedzielę będą szli głosować na Prawo i Sprawiedliwość, tych, których wizja Polski i sympatie są tak różne od moich. I tak, będę o nich myślał z serdecznością, bo oni też będą głosowali z myślą o dobru Polski
— zaskakuje swoją spolegliwością naczelny „Newsweeka”.
Lis wydaje się z troską pisać o wyborcach Prawa i Sprawiedliwości. Trudno jednak uwierzyć w jego przemianę po tym, jak przez ostatnie kilka lat systematycznie uderzał w wartości, które elektorat partii rządzącej wyznaje. Niejednokrotnie również wprost atakując osoby głosujące na PiS. Jeszcze w poniedziałek Lis pisał we wstępniaku do „Newsweeka”, że: „Jeśli wartości demokratyczne, praworządność czy prawdomówność władzy nie są dla kogoś wartością – to na to pytanie, ‘czy Polska jest lepsza, a tobie żyje się lepiej’, bez wahania odpowie ‘tak’”.
CZYTAJ WIĘCEJ: to już prawdziwy szczyt rozpaczy. Tomasz Lis ogłasza dogmat o świętości PO i przekonuje, że wartościowi ludzie nie głosują na PiS
W programie prowadzonym przez Tomasza Lisa często wyborcy Prawa i Sprawiedliwości traktowani są z pogardą. Ostatnio takim zachowaniem popisał się Jerzy Stuhr.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Co za pogarda! Jerzy Stuhr: Wyborcy PiS mszczą się za wielowiekowe ciemiężenie. To potomkowie chłopów folwarcznych
Ale tak, mam, nawet jeśli nie wielką, to szczerą nadzieję, że wygrają te wybory ci, którzy chcą Polski zupełnie innej niż państwo budowane teraz. Bez drugich sortów, kanalii i mord zdradzieckich, bez epitetów, kłamstw, paskudnej partyjnej propagandy i codziennego szczucia Polaków na siebie
— wraca wreszcie do swojej codziennej narracji Lis.
Bądźmy razem, teraz, w niedzielę, w poniedziałek, w następnych dniach, miesiącach i latach. Jeśli praworządna, tolerancyjna, szanująca prawo i prawdę Polska nie wygra w niedzielę, to i tak prędzej czy później wygra, jeśli tylko się nie poddamy, nie opuścimy rąk, nie zrezygnujemy
— apeluje naczelny „Newsweeka” do wyborców opozycji.
xyz/Facebook
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/467533-lis-po-latach-pogardy-o-wyborcach-pis-z-serdecznoscia