Żadnej debaty przedwyborczej, także tej która odbyła się w TVN24, nie można bagatelizować. Mamy w Polsce grono wyborców, które decyduje na kogo zagłosuje na ostatniej prostej, więc każdy szczegół, mina, wypowiedź może mieć znaczenie. Zwłaszcza, że gra toczy się o bardzo wysoką stawkę.
Przede wszystkim brawa dla posła Marcina Horały, który odrobił lekcje i porządnie przygotował się do debaty. Znał liczby, fakty, dane i sprawnie ich używał. Uniknął chaosu. Zachował przy tym spokój i nie dał się wyprowadzić z równowagi atakiem „wszystkich na jednego”. Nie mylił się, mówił płynnie, przekonująco. Irytujące było natomiast robienie z siebie atakowanej ofiary. Przecież trudno było się spodziewać, że ktoś z uczestników debaty powie: „brawo Marcin, ten rząd świetnie się spisał”.
Drugie brawa dla lidera PSL Władysława Kosiniaka – Kamysza. Ta debata mogła zdecydować o przekroczeniu przez PSL progu wyborczego, a wynik tej partii w zbliżających się wyborach będzie miał niebagatelne znaczenie. Dla PSL-u, bo tu chodzi o przyszłość tego ugrupowania. Ale i dla Prawa i Sprawiedliwości, bo nieprzekroczenie przez Stronnictwo progu jest teraz największym marzeniem wielu polityków PiS. W takiej sytuacji premia, którą otrzymałaby ta partia dzięki systemowi d’hondta byłaby ogromna. Tym występem lider PSL mógł sobie zagwarantować przekroczenie progu wyborczego. Poważnie potraktował wyborców, pojawiając się w studiu osobiście, był opanowany, celnie uderzał, sięgał po szeroką paletę zagrań marketingu politycznego. Ci, którzy po weekendzie nie są już w stanie oddać głosu na KO, oddadzą go na PSL lub do lewicę.
Platforma Obywatelska grała już tylko o to, by nie skompromitować się bardziej niż w niedzielę i przez całą kampanię, dzięki Izabeli Leszczynie dała radę. Pani poseł nie zaliczyła chyba spektakularnej wpadki, atakowała celnie. Szkoda tylko, że KO nie wystawiła do debaty swojej kandydatki na premiera. Ma do niej aż tak małe zaufanie?
Adrian Zandberg miał największą trudność, gdyż zbierał cięgi za SLD z list którego startuje, a do którego nigdy nie należał. Często za to tę partię krytykował. W innych okolicznościach byłby niezłym liderem nowoczesnej lewicy, bo i taka jest w demokracji potrzebna.
I wreszcie Krzysztof Bosak, który próbował być drugim Pawłem Kukizem sprzed 4 lat i stawiać się poza „wojną plemion”. Czy wyborcy powtórnie dadzą się na to nabrać? Wątpię. Nie wróżę Konfederacji przekroczenia progu i ta debata tego raczej nie zmieni. Choć postawiony przed sobą plan bycia anty POPiS-em Krzysztof Bosak wykonał.
-
To trzeba przeczytać!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
W numerze także specjalny dodatek na IV Kongres 590 w Rzeszowie oraz nowość - Gazetka Ścienna na wybory.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/467432-bosak-jak-kukiz-a-psl-z-szansa-na-przekroczenie-progu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.