Koniecznie merytorycznie! Koniecznie na programy, ekonomiczne wyliczanki i pomiary sympatii zagranicznych stolic – tak obecni politycy starają się przedstawiać pole przedwyborczej walki. Ale żeby między liczbami pięćset plus dla każdego dziecka, a dwustoma miliardów straconymi na nieszczelności VAT w czasach Tuska, nic nie zgubić, przypomnijmy o sferze symbolicznej. Bo przecież sprawa „leży w pierwszeństwie ducha wobec materii” – cytując św. Jana Pawła II. Nie wiemy kto pierwszy użył określenia „elektorat godnościowy”, ale zdaje się, że w Polsce nadal głosują ludzie, dla których ma znaczenie gest, szacunek, a nawet tylko (aż?) słowa.
Są w Polsce ludzie, którzy cieszą się z tego, że profesor Szwagrzyk dysponuje dziś w IPN całym Biurem Poszukiwań, a nie tylko garstką pomocników. Przy urnach wyborczych stawią się Polacy, którzy nie histeryzują na nowy pomysł upamiętnienia śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i wolą ulicę imienia zmarłego prezydenta – niż Armii Ludowej (jak to ma miejsce w Warszawie). Bliższy im Jarosław Kaczyński sypiący faktami jak encyklopedia i analizujący siłę państwa niż Tusk opowiadający niczym lider bioenergoterapeutów o miłości i pozytywnej energii albo Grzegorz Schetyna czytający z promptera pełną deklinację nazwiska szefa PiS.
Wolą Arkadiusza Mularczyka wyliczającego straty wojenne zadane przez Niemcy w czasie II wojny światowej niż Radka Sikorskiego wzywającego Berlin do większej ingerencji w sprawy Unii Europejskiej. Jest ileś set tysięcy katolików, którzy – choć o tym głośno mówić nie wypada – bardziej niż Prymasa Wojciecha Polaka chowającego głowę w piasek na widok tęczowej flagi, cenią arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, któremu – obryzganemu hejtem – nawet nie zadrży powieka przy nazywaniu zła – złem. A może jest nawet i milion ludzi w naszym kraju, którym nigdy nie imponował Aleksander Kwaśniewski tańczący z Murzynem w takt disco polo ani nie oszałamiał zachodniością brytyjski paszport Jacka Rostowskiego. Fajnopolak Tusk życzył kiedyś Polakom w Sylwestra, „by nie mieli kaca”, ale nad Wisłą pewnie wciąż całe rzesze wolą u steru państwa dostojnego mówcę i nie nazywają drwin z Krzyża świętego „wesołym happeningiem”. Preferują Andrzeja Dudę ściskającego dłoń Donalda Trumpa, niż Donalda Tuska w czułych ramionach Władimira Putina. Płakali ze wzruszenia na pogrzebie Kornela Morawieckiego, a płakali z bezsilności gdy na pogrzebie gen. Jaruzelskiego władze kraju zagwarantowały komunistycznemu dyktatorowi najwyższe honory. Wolą odebrać przywileje eSBekom a stawiać pomniki Żołnierzom Wyklętym – nie odwrotnie.
Bo w ostatnich latach ruszyło wiele pomyślnych procesów ekonomicznych, niemal wszystkim Polakom żyje się lepiej, ale oprócz garnka, portfela i ciepłej wody w kranie także duch jakoś nad Wisłą lepszy. Mniej teraz z nas mieszkańców „tenkraju”, mdłego państwa z niewiadomo jaką rolą w Europie, jakąś bliżej niedookreśloną „Republiką Polską”, a więcej w nas Rzeczypospolitej. Mniejsza o to, czy trzeciej czy czwartej, ale po prostu Rzeczpospolitej – z własnymi aspiracjami, marzeniami, bohaterami, których przez szyderstwo i zamilczenie próbowano nam przez dekady odebrać.
A że z błędami? Z garniturami szytymi czasem nie na miarę i kapeluszami nie na dość tęgą głowę? Może z nonszalancją ministra albo niefrasobliwymi słowami sejmowych mówców? Tych jednak w Rzeczypospolitej nigdy nie brakowało i wpadek oraz nadużyć do końca się wyzbyć nie da. A jednak dobrze, że w tej – nie zawsze najczystszej – partyjnej kuchni nie pichci się Orła z czekolady, ale przyrządza twardą i ambitną politykę. Elektorat godnościowy dostał w ostatnich latach powody do satysfakcji i oby w następnych latach mógł się domagać jeszcze więcej.
-
To trzeba przeczytać!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
W numerze także specjalny dodatek na IV Kongres 590 w Rzeszowie oraz nowość - Gazetka Ścienna na wybory.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/467426-elektorat-godnosciowy-w-polsce-ma-powody-do-satysfakcji