Historia o „bohaterskim” Robercie Biedroniu zaczyna się sypać. Portal wPolityce.pl ustalił, że kolizja, do której doszło pod Warszawą miała zupełnie inny przebieg niż w internetowych relacjach. 2-letnim chłopcem, któremu miał rzekomo udzielić pomocy Robert Biedroń, zajął się w rzeczywistości ojciec, a nie lider Wiosny. To ojciec chłopca wyciągnął dziecko z samochody i rozpoczął akcję gaśniczą, a nie Robert Biedroń. Polityk brał udział tylko w dogaszaniu pożaru auta, a ojciec wraz z chłopcem skorzystali jedynie z samochodu Biedronia, by tam poczekać na koniec strażackiej akcji.
CZYTAJ TAKŻE: Biedroń uratował 2-latka z płonącego auta? Pojawia się inna wersja wydarzeń: „Dziecko wydostał ojciec, samochód ugasiłem ja”
Poszkodowanego kierowcę wraz ze swoim dwuletnim synem wydostał z płonącego samochodu i jak prawdziwy strażak ruszył na płonący samochód z gaśnicą.Trzeba pochwalić postawę tego Pana, który przed przyjazdem straży pożarnej udzielił pomocy osobom poszkodowanym.
– napisali na facebooku strażacy z OSP w Regucie.
Jak było w rzeczywistości? Z naszych informacji, potwierdzonych w KSP wynika, że sprawcą kolizji był policjant, który jechał samochodem wraz z 2 - letnim synkiem. To on wyciągnął dziecko z samochodu i rozpoczął akcję gaśniczą. Chłopcem zajmowała się w tym czasie kobieta - świadek wypadku. Następnie ojciec zajął się chłopcem. Jaki jest więc udział Roberta Biedronia? Ustaliliśmy, że polityk użyczył swojego samochodu, by policjant wraz z synem nie czekali na transport marznąć. Biedroń miał też użyć gaśnicy, ale nasi rozmówcy informują, że akcja gaśnicza była w tym czasie właściwie zakończona.
WB
-
To trzeba przeczytać!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
W numerze także specjalny dodatek na IV Kongres 590 w Rzeszowie oraz nowość - Gazetka Ścienna na wybory.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/467293-kulisy-bohaterskiej-akcji-biedronia-jak-bylo-naprawde