Migranci, którzy raz otrzymają pozwolenie na pobyt w którymkolwiek z krajów UE, mogą bez przeszkód podróżować przez całą Unię Europejską, zatem z punktu widzenia efektywności, ta redystrybucja nie ma żadnego sensu, ponieważ migranci wcale nie chcą żyć w wyznaczonych im krajach wspólnoty, ale robią wszystko, aby trafić do krajów lepiej rozwiniętych, jak chociażby Niemcy. Więc w konsekwencji pomysł ten w żadnym stopniu nie osiągnie zamierzonego celu
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Roman Joch, czeski ekspert ds. bezpieczeństwa.
wPolityce.pl: Jak Pan ocenia nowe pomysły kolejnego programu relokacyjnego dla migrantów autorstwa Niemiec? Przewiduje on wprowadzenie dodatkowych kwot migrantów. Czy przyjmowanie migrantów w UE stanowi skuteczny sposób na walkę z problemem nielegalnej imigracji?
Roman Joch: Nie. To nie jest skuteczna metoda. Z dwóch powodów. Po pierwsze jest wyjątkowo niepopularna w wielu krajach Europy Środkowo-Wschodniej i spowoduje wzrost antyunijnych nastrojów wśród tych narodów. Po drugie zaś, nawet jeżeli kwoty redystrybucji migrantów zostaną narzucone, wówczas migranci po jakimś czasie będą w stanie podróżować po całej Europie i ich obecność nie ograniczy się do krajów Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie by trafili najpierw, ale w Niemczech, zatem koniec końców niczego to nie zmieni.
Sprzeciw wielu krajów przeciwko redystrybucji migrantów będzie bardzo silny, ponieważ opierał się będzie na opinii publicznej.
Zatem wszystkie te sprzeciwy krajów strefy Schengen będą nieefektywne, biorąc pod uwagę, że imigrant, który na przykład trafi do Francji zdecyduje się udać do Polski, czy Czech, nie będzie miał z tym problemu?
Dokładnie. Migranci, którzy raz otrzymają pozwolenie na pobyt w którymkolwiek z krajów UE, mogą bez przeszkód podróżować przez całą Unię Europejską, zatem z punktu widzenia efektywności, ta redystrybucja nie ma żadnego sensu, ponieważ migranci wcale nie chcą żyć w wyznaczonych im krajach wspólnoty, ale robią wszystko, aby trafić do krajów lepiej rozwiniętych, jak chociażby Niemcy. Więc w konsekwencji pomysł ten w żadnym stopniu nie osiągnie zamierzonego celu.
A co z terroryzmem? Czy czeka nas zwiększenie zagrożenia terrorystycznego?
To może nastąpić. Jak z pewnością pani wie, wielu z tych terrorystów, którzy byli odpowiedzialni za ataki w 2015 roku w Paryżu w teatrze Bataclan byli migrantami. Niektórzy z nich byli migrantami, którzy przybyli do Unii Europejskiej w okresie kryzysu migracyjnego 2014-2015 i jakiekolwiek pomysły redystrybucji migrantów czy ułatwienia migracji mogą zwiększać ryzyko zamachów terrorystycznych. Po drugie zaś, nawet jeżeli ci migranci sami nie są terrorystami w chwili przybycia na kontynent europejski, mogą ulegać radykalizacji pod wpływem muzułmańskich wspólnot w Europie i wytworzyć w drugiej generacji terrorystyczne lub islamistyczne subkultury.
Jest to bardzo prawdopodobne, ponieważ muzułmańskie wspólnoty w Europie są bardzo silne, w szczególności we Francji czy w Niemczech.
Dokładnie tak. Obecnie kraje z największym odsetkiem populacji muzułmanów to Francja – ponad 10 proc. i Szwecja – około 8 proc., ale jeżeli migracja nie będzie nieograniczona lub bardzo intensywna, bardzo szybko odsetek muzułmanów w wyżej wymienionych państwach może sięgnąć 18-20 proc. we Francji, Szwecji, czy nawet w Niemczech. Zatem wzmożenie przejmowania pełnej kontroli przez społeczności muzułmańskie może prowadzić do radykalizacji części jej członków, którzy będą wywoływać niepokoje społeczne, czy nawet – w skrajnych przypadkach – przeprowadzać ataki terrorystyczne.
Minister spraw wewnętrznych Niemiec stoi na stanowisku, że deklarowanie przyjmowanych kwot migrantów będzie dobrowolne, ale nietrudno sobie wyobrazić, że jeżeli przejdzie, to wkrótce za brak takowej deklaracji przyjmowania muzułmańskich przybyszów grozić będą kary.
Jest dobrowolne, ponieważ taka forma jest lepiej przyjmowana przez opinię publiczną w wielu krajach wspólnoty, jednakże możemy oczekiwać żądania, że te kraje, które nie przyjmą kwot redystrybucji migrantów, zostaną zobowiązane do ponoszenia większych opłat za ochronę zewnętrznych granic Unii Europejskiej. To jest jeden ze scenariuszy, który jest rozważany.
Jakie byłoby w Pana ocenie najlepsze rozwiązanie problemu migracyjnego?
Wprowadzenie hotspotów poza granicami Unii Europejskiej, w Afryce Północnej albo na Bliskim Wschodzie, gdzie ci, którzy chcieliby migrować do Europy musieliby się zarejestrować i czekać na zakończenie wszystkich niezbędnych procedur. Taki mechanizm, jaki wypracowała Australia. Jeżeli chce się pani przeprowadzić do Australii, musi się pani zarejestrować poza terytorium Australii i na jednej z wysp czeka pani na zakończenie procedur. Jeżeli jednak chociaż raz spróbuje pani dostać się do Australii nielegalnie, już nigdy nie otrzyma pani pozwolenia na wjazd do tego kraju. Zatem Australia ma dość twardą i restrykcyjną politykę migracyjną, ale taką, która działa. Zatem sugerowałbym zorganizowanie punktów rejestracyjnych w Afryce Północnej albo na Bliskim Wschodzie, może w Turcji i wówczas żaden z migrantów nie trafi bezpośrednio do Unii Europejskiej bez pozwolenia i wcześniejszej rejestracji. Jeżeli spróbuje wjechać do UE poza przewidzianą procedurą powinien otrzymać dożywotni zakaz wjazdu.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/467178-nasz-wywiad-v4-zaplaci-wiecej-za-ochrone-granic-ue