Tomasz Lis ku pokrzepieniu serc! Ci, którzy liczyli, że ostatnie wydanie tygodnika „Newsweek” przyniesie jakąś aferę, która „zmiecie” PiS ze sceny politycznej, musi czuć się rozczarowany. Czuć melancholię, poczucie rezygnacji i porażki. Nie ma jednak żadnej refleksji i obiektywnego osądu sytuacji. Po nudnym i pełnym złych przeczuć redaktora naczelnego, znajdziemy tekst o „aferach PiS”. Wprawdzie dziennikarze „Newsweeka” znaleźli ich nie 100, ale zaledwie 12 i zmieściły się one ledwie na dwóch stronach, to jednak skala manipulacji może porazić nawet najbardziej zagorzałych hejterów obecnego obozu władzy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Wałęsa, Neumann, Jachira - ostatnia prosta kampanii pokazuje skalę nieodrobionych lekcji przez Schetynę i jego ludzi
Wydanie rozpoczyna wstępniak Tomasza Lisa, ale złą passa opozycji najwyraźniej wpływa na osłabienie jego bojowego nastroju. Pojawia się nawet chwila (krótka) refleksji.
Warto oczywiście pamiętać, że cztery najgorsze w ostatnim trzydziestoleciu lata dla Polski, dla prawie połowy Polaków są czterema latami najlepszymi. Miliony ludzi uważają, że dopiero ta władza dostrzega ich potrzeby w sferze bytu i w sferze godności.
– pisze Tomasz Lis w „Newsweeku”.
Naczelny flagowego tygodnika opozycji przygotowuje też wyborców opozycji, którzy otumanieni propagandą mediów salonu i fatalną kampanią wyborczą Grzegorza Schetyny, czują się zdezorientowani i załamani.
Opozycja działała w skrajnie trudnych warunkach. Czy mogła zrobić więcej? Na pewno, ale czas na jej ocenę nadejdzie w niedzielę wieczorem i kolejnych dniach. (…) W poniedziałek Polska, niezależnie od wyniku wyborów, będzie trwała. Ale to my zadecydujemy, jaka będzie.(…).
– stwierdza Tomasz Lis.
Po tym „refleksyjnym” wstępie następuje już tradycyjna jatka, przypominająca karuzelę manipulacji, przekłamań i dopowiedzeń. W materiale pt. „Nierozliczone afery”, redakcja, prezentuje 12 „największych” afer i potknięć obozu władzy. Mamy więc „wieże Kaczyńskiego, „kamienicę Banasia” oraz „dyrektorki Glapińskiego”. Ciężko w tej plątaninie historii znaleźć rzetelną analizę tych spraw. Każdej z nich redakcja poświęca ledwie kilka zdań. Tak jakby wszystkie te historie przepisane zostały z brukowca „Fakt”, który wydawany jest przez trę samą szwajcarsko-niemiecką spółkę RASP. Czego dowiedzieliśmy się np. z „afery” w Narodowym Banku Polskim? Tego, że PiS natychmiast odpowiada na wszelkie kwestie, które budzą oburzenie lub nerwowość Polaków i wprowadza zmiany systemowe (ustawy), które uzdrawiają sytuację!
Zmiana ustawy o jawności zarobków w NBP sprawiła, że dowiedzieliśmy się, iż Wojciechowska zarabiała ponad 49 tys. zł. miesięczni, a Sukiennik ponad 42 tys. (…) Trwa proces, który Wojciechowska wytoczyła „GW” (redakcja mocno zawyżyła pensję pani dyrektor - red.).
– czytamy w „demaskatorskim” tekście Dominiki Długosz.
Przedwyborcze wydanie tygodnika „Newsweek” jest niemal lustrzanym odbiciem smutnych nastrojów czytelników Tomasza Lisa oraz stanu traumy redaktorów tego tygodnika. Cztery lata ataków na władzę, walca propagandowego, przekłamań i manipulacji do niczego nie doprowadziło. Salon medialny III RP niczego nie uzyskał. Mało tego. To ludzie pokroju Tomasza Lisa i innych pałkarzy medialnych opozycji doprowadzili do głębokiego kryzysu w PO. Próby nadania kolejnym kampaniom ideologicznego sznytu spod znaku LGBT spowodowały odejście centrowego elektoratu, a i tak lewica przebiła Schetynę na tęczowy radykalizm. On sam stał się celem ataków i drwin „Newsweeka”, „Wyborczej” i innych ośrodków medialnych. Tomasz Lis wychodzi z tej wojny pokonany (ostatecznie zadecydują o tym wyniki wyborów 13 października). Jeśli Koalicja Obywatelska przegra te wybory, a PiS osiągnie większość sejmową, to właśnie naczelny „Newsweeka”, jako pierwszy, powinien posypać głowę popiołem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/467147-lis-prezentuje-100-afer-pis-i-juz-szuka-powodow-porazki-ko