Dlaczego w Koalicji Obywatelskiej (Platformie Obywatelskiej) oraz w kręgach jej kibolstwa tak silne są nastroje odwetowe, żądza zemsty? Można mówić o kibolstwie jako powszechnym zjawisku w wypadku KO (PO), od momentu, gdy nie tylko politycy, ale też jej intelektualiści oraz medialni instruktorzy zamienili się w zwykłych pałkarzy, posługując się tak niewyrafinowanym językiem, że aż w głowie trzeszczy, gdy się tego słucha.
Próbkę tego mieliśmy 6 października na konwencji Koalicji Obywatelskiej, szczególnie w wydaniu noblisty Lecha Wałęsy. Wyjątkowo intensywnie niektórzy opozycyjni intelektualiści, w tym pokojowy noblista, pałowali przy okazji pogrzebu Kornela Morawieckiego. Żądza zemsty i nastroje odwetowe występują w gęstym sosie wściekłości. Towarzyszące temu urojenia wyższościowe, czyli odwołania do rzekomo folwarcznej mentalności zwolenników Prawa i Sprawiedliwości czy stygmatyzowanie ich jako prymitywnej, ciemnej, kulturowo zapóźnionej, materialistycznie zwichrowanej i aspiracyjnie zdegradowanej tłuszczy wynikają z jednej strony z wściekłości, z drugiej z bezsilności.
Skąd wściekłość wymieszania z bezsilnością? Przede wszystkim część wyborców (coraz większa) ośmieliła się zbuntować przeciwko pedagogice społecznej jasnogrodu, a szczególnie jej intelektualnych i medialnych guru. To największa zbrodnia od 1989 r., że ktoś nie chce słuchać takich dożywotnio dotkniętych geniuszem słuszności ludzi jak Adam Michnik, jego Sancho Pansa Jarosław Kurski, Tomasz Lis, Monika Olejnik, Katarzyna Kolenda-Zaleska, Jacek Żakowski, prof. Leszek Balcerowicz, prof. Marcin Król, prof. Wiesław Władyka, prof. Andrzej Rychard, prof. Radosław Markowski, prof. Magdalena Środa, Agnieszka Holland, Maria Nurowska czy Krystyna Janda. Przez lata każdego buntownika można było błyskawicznie zrównać z ziemią, a przede wszystkich każdego znanego. Żeby zaraza się nie rozprzestrzeniła. A tu „nagle pierdyknęło”, żeby użyć analitycznego określenia politycznej gwiazdy jasnogrodu, czyli Elżbiety Bieńkowskiej.
Ciemnogród zerwał się z łańcucha poprawności, prawomyślności (kwitnie myślozbrodnia), kolonialnej uległości, typowej dla rabów zginalności karków, przestał się zachwycać geniuszem jaśnie oświeconych, odmówił podporządkowania pedagogice wstydu i dydaktyce postępu, a nawet zakwestionował dążenie do liberalno-lewicowego raju jako ostatecznego ustroju i finalnego etapu dziejów. Innymi słowy – ciemnogród wysłał jasnogród na drzewo (bambus). Dlatego jasnogród się wściekł i trafił go szlag. Nie tyle z powodu samego buntu, co bezczelności wypowiedzenia posłuszeństwa, a nawet dumy z tego powodu. No bo jak to? Jakiś zwykły obywatel ośmiela się nie słuchać Adama Michnika i jego Sancho Pansy Jarosława Kurskiego, Moniki Olejnik, Agnieszki Holland czy Krystyny Jandy? Nie dziwota, że ta ostatnia poczuła się, „jakby ktoś na nią srał cały czas”.
Jasnogród i jej polityczne ramię, czyli najpierw Unia Demokratyczna, później Unia Wolności, jeszcze później Platforma Obywatelska, a teraz Koalicja Obywatelska nie może znieść, że mając za sobą zastępy najbardziej nagrzanych mózgów III RP i najbardziej rozgrzanych medialnych kiboli, nie zdołał reedukować, a przynajmniej spacyfikować bezczelnego, ciemnogrodzkiego motłochu. Mało tego, musi się zniżać do oferowania temu motłochowi pełnej michy, żeby chociaż dostać szanse bycia wysłuchanym. Dla wybitnie nagrzanych umysłów i wyjątkowo rozgrzanych komsomolców obrazu i słowa to potwarz, ohyda i zbrodnia nie do wybaczenia. Czerni, która do końca świata miała żyć w piwnicy, a co najwyżej w przedpokoju postępu zamarzyła się podmiotowość, a co najgorsze – zakwestionowała ona historycznie, intelektualnie, moralnie i estetycznie ugruntowaną prawomyślność, jedyniesłuszność i wszechmądrość.
Gdy już motłoch odważył się urwać z łańcucha, uznał też, że nie musi głosować tak, jak chce tego elita jasnogrodu. No i cała wielka robota edukacyjna, ogromne dzieło pedagogiczne, wielopiętrowa dydaktyka i trwająca trzy dekady reedukacja poszły się … bujać. Ale nadbudowa i polityczna zdrada nie są wcale najważniejsze. Władza jasnogrodu miała przecież swoje materialne konsekwencje. Jasnogród był naturalnym porządkiem świata i miał swoje hierarchie, niezależne od politycznych czy historycznych przypadków. Byle kto nie mógł przeskoczyć do nieswojej kategorii, bo byłby to zamach na naturalny porządek świata. Było niewyobrażalne, żeby ktoś niemający piętna geniuszu bądź certyfikatu czy rekomendacji np. od geniusza Adama Michnika, a nawet tylko jego Sancho Pansy Jarosława Kurskiego, mógł awansować czy cieszyć się wysokim materialnym statusem. To byłby przecież zamach na kosmos, jaki naturalnie powstał. To byłby koniec świata.
W wyborach 13 października 2019 r. chodzi o to, czy znany nam kosmos, ugruntowany przez obiektywne siły i stabilizowany przez prawa przyrody pozostanie, czy zniszczy go bunt motłochu. Czy ludzie wybrani i zasługujący na wszystko, w tym odpowiedni status materialny, będą nadal przewodzić społeczeństwu i wyznaczać granice, które gwarantują, że ciemny motłoch nie zburzy naturalnego porządku? Czy uzurpatorzy nie wywrócą tego, co tak dobrze służyło elitom? A przecież miarą poziomu rozwoju, wolności i demokracji jest to, na jakim poziomie żyje awangarda, czyli elita. Jeśli dobrze mają się Schetyna, Kidawa-Błońska, Budka, Neumann, Balcerowicz, Środa, Holland, Michnik i jego Sancho Pansa Kurski, Janda, Materna czy Jachira, to całe społeczeństwo ma dobrze. Co to za demokracja, gdzie byle kto może mieć pretensje do zastąpienia Kidawy-Błońskiej, Michnika (i jego Sancho Pansy Kurskiego), Olejnik, Lisa czy Jandy? A tym bardziej pretensje do wyższego statusu materialnego.
Jasnogród nie wyobraża sobie, żeby Koalicja Obywatelska nie wygrała, bo wtedy upadek polskiej kostki domina zburzy cały kosmiczny porządek. A tłumacząc to na polski, ktoś chce do cna rozwalić koryto, bo popękane już jest. A wtedy można będzie wyrzucić do kosza te wszystkie szlachetne uzasadnienia i intelektualne wygibasy. Dzielenie się z motłochem majątkiem narodowym i wypracowanym PKB to czyste marnotrawstwo. Co za różnica, czy motłoch żyje wygodniej, czy tak, żeby tylko przetrwać i być zdolnym do tyrania? Jeśli już to różnica jest negatywna: motłoch tylko zajmuje miejsca na plażach i w restauracjach, a w dodatku może mieszkać czy tak się ubierać, że jest nieodróżnialny od elity. A wtedy dorobek elitarnych pokoleń pójdzie się … bujać. Czy zatem można się dziwić, że jasnogród się wścieka, dyszy żądzą zemsty i odwetu?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/466991-w-tych-wyborach-chodzi-o-odwieczny-kosmiczny-porzadek