Postać Kornela Morawieckiego bardzo boli wielu ludzi kiedyś pięknie zapisanych w historii „Solidarności”. Boli, i będzie bolała, bo jest dla nich wyrzutem sumienia. Że zeszli z tej sierpniowej drogi. Że zapomnieli o robotnikach, skazując ich na bycie przedmiotem doktrynerskich, często bardzo brutalnych eksperymentów ekonomicznych (nie mylić z koniecznymi reformami). Że gotowi byli zadowolić się byle czym, a konkretnie okrągłym stołem, rozwiązaniem może i sensownym w połowie 1989 roku, ale później przez dekady ciągnącym Polskę w dół.
A Kornel Morawiecki ani na chwilę nie zapomniał, co znaczy i „Solidarność”, i solidarność. I doczekał czasów, gdy jego marzenie - i na planie niepodległościowym, i na planie społecznym - staje się rzeczywistością. Tak mówił w marcu w rozmowie z reporterem portalu wPolityce.pl, gdy odbierał wysokie odznaczenie węgierskie z rąk premiera Viktora Orbana:
Chciałbym, by zasadniczy kurs nie uległ zmianie, by ta zmiana, która polega na większej solidarności, na większej wrażliwości społecznej, utrzymała się. Ta zmiana jest dla mnie bardzo ważna.
Zapytany, czy obecny rząd, w tym wymiarze, realizuje testament „Solidarności”, odpowiedział:
W dużym stopniu to jest właśnie duch „Solidarności”. To jest pierwszy po okrągłym stole rząd, który próbuje włączyć do obiegu wykluczone masy ludzkie. Chce im dać więcej wolności, więcej podmiotowości społecznej. To jest bardzo ważny kierunek.
Nie był bezkrytyczny, bo mówił także: „Jednego, czego mi tu brakuje, to pewnego rodzaju wymagania od ludzi. Bo nie powinno się tylko dawać, ale powinno się także czegoś chcieć. Rząd nie jest od dawania, rząd jest od organizowania aktywności ludzkiej.” Ale rozumiał, że zasadniczy kierunek przyjęty po roku 2015-ym - to jest właśnie kierunek sierpniowy. I piękne kiedyś nazwiska po stronie opozycyjnej niczego tu nie zmienią. Niczego.
Polska staje przed szansą, by ten dobry kurs podtrzymać i umocnić. Bo drugiej stronie jest nicość, są tylko Neumanny. Nie ma tam żadnej głębszej myśli, żadnych piękniejszych marzeń, jest za to morze egoizmu (indywidualnego i również „klasowego”), mikromanii i stuhrowych, jakże groteskowych, kompleksów.
Nie możemy zmarnować tej szansy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/466919-k-morawiecki-drazni-wielu-ludzi-dawnej-s-bo-nie-zdradzil