Na włączenie Polski do amerykańskiego programu bezwizowego oczekiwano bezskutecznie przez blisko 30 lat. Na początku lat 90. Polska zniosła jednostronnie wizy dla obywateli USA, licząc – trochę naiwnie – na wzajemność. W ciągu następnych lat za Oceanem bezradnie rozkładano ręce, kolejni prezydenci składali Polsce mgliste obietnice, zwłaszcza przed wyborami, gdy trzeba było złapać głosy Polonii, a potem wyjaśniali, że to nie w ich mocy, bo Kongres, bo zbyt dużo odmów.
Teraz, gdy Donald Trump podpisał zgodę na objęcie Polski programem ruchu bezwizowego, okazało się, że mimo wcześniejszych wymówek, zniesienie wiz leży – przede wszystkim – w gestii prezydenta USA i jego wola polityczna ma tu duże znaczenie. To prawda, że prezydent musi mieć uzasadnienie dla swojej decyzji, którym jest niski próg odmów wiz. Trudno jednak nie zauważyć, że wiz nie przyznają jakieś siły pozaziemskie, lecz urzędnicy konsularni Stanów Zjednoczonych i to przede wszystkim od nich zależy wysokość wskaźnika odmów. To jasne, że w pierwszym okresie po upadku komunizmu, wielu Polaków łamało amerykańskie prawo imigracyjne. I choć Ameryka nadal przyciągała, to w ciągu ostatnich dziesięciu lat, gdy poprawiły się warunki życia w Polsce i otwarto rynki w Europie, jej atrakcyjność jako miejsca zarobkowania mocno spadła, zwłaszcza nielegalnego, poniżej najniższej godzinowej stawki wynoszącej kilka dolarów. Dlatego utrzymywanie wiz przestawało mieć sens. Mimo to nadal było wiele odmów, co musiało wywoływać wrażenie, że Amerykanie po prostu nie chcą znieść Polakom wiz, choć Polska należy do ich najbliższych sojuszników w Europie. Rodziło to wiele, bardzo zresztą szkodliwych dla wzajemnych stosunków, domysłów. Zakładano np., że uparte trzymanie się wiz wynika z lobbyingu organizacji żydowskich domagających się zadośćuczynienia za tzw. mienie bezspadkowe na zasadzie: najpierw zapłacicie, a dopiero potem zniesiemy wam wizy. Na szczęście okazało się, że to jednak nieprawda. Prawdą natomiast jest, że wcześniej nie było wystarczającej „chemii” między ekipami w obu krajach. Wystarczy przypomnieć sobie wizytę Bronisława Komorowskiego u Baracka Obamy w 2012 roku. Były prezydent wrócił do Polski i oznajmił uroczyście, że Obama „obiecał mu zniesienie wiz”. I co? I nic.
Zniesienie wiz nie jest tylko skutkiem bezosobowych procedur. To również rezultat wielu działań politycznych podejmowanych przez władze polskie i środowiska polonijne w Ameryce. Obecna ekipa może z czystym sumieniem przypisywać sobie dużą część zasług i będzie to w pełni uprawnione.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/466837-zniesienie-wiz-do-usa-nie-bylo-wylacznie-kwestia-techniczna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.