Co się stało, że „świeża krew” Platformy Obywatelskiej zaprzestała wdzierania się na szańce wyborcze? Zachorzała? Osłabła z namiętności do nowej pasji, jaką jest dla niej polityka?
Być może zwolennicy talentu artystycznego Klaudii Jachiry, jak również sympatycy jej planów politycznych, czują się zawiedzeni nagłym zniknięciem z pola walki wyborczej w samym jej finale, tak atrakcyjnej, pełnej politycznego wigoru kandydatki Koalicji Obywatelskiej do Sejmu. Na dwa tygodnie przed głosowaniem, kiedy najlepsze siły wszystkich ugrupowań zostają wezwane pod broń, Jachira przerwała tournee ze swoimi spektaklami. Zabrakło ożywczego nurtu, jaki wnosiła ta specjalistka od prowokacji. Kandydatka, która dostarcza ekstatycznych doznań radykalnemu skrzydłu wyborców, popierających Platformę Obywatelską, dziś występującą pod zmienionym szyldem Koalicji Obywatelskiej. Jachira przynosi też wiele radości i satysfakcji pozostałym zwolennikom hasła „żeby było, jak było”, marzącym o powrocie do utartych ścieżek III RP, ukształtowanej na początku lat 90 i kontynuowanej w takiej postaci przez następne dekady. Ukoronowaniem tego kształtu były ośmioletnie rządy PO i PSL, które doprowadziły do stworzenia państwa z dykty, pomalowanej umiejętnie przez pijarowców Donalda Tuska.
Ani rzecznik Koalicji Obywatelskiej, ani rzekoma kandydatka na premiera Małgorzata Kidawa-Błońska, cicha patronka Klaudii Jachiry, nie wydali komunikatu w tej bulwersującej sprawie. Gdzie jest kandydatka? Jak jest przyczyna, że nie oglądamy jej nowych filmików?
Pozostaje nam jedynie spekulacja. Jak się wydaje, bliska prawdy.
Może pod naciskiem krytyki, z jaką spotkała się po swoich kilku skandalicznych występach, potępianych przez wielu komentatorów i polityków, w tym własnego obozu z list którego startuje, naszła ją refleksja, że lepiej zaszyć się na ostatnie kilka dni, w jakiś cichy kąt i przeczekać w nim do głosowania.
Prawdę mówiąc, wątpię w taką wersję zawieszenia na dwa tygodnie jej kabaretowo-politycznej działalności, jak sama ją określa. Zakładam raczej, że zrobiła to w wyniku mocnej sugestii Grzegorza Schetyny, który po niewczasie zrozumiał, że Klaudia Jachira bardziej szkodzi Koalicji niż przysparza jej uznania. Sądzę, że za tą sugestią Schetyny, czy kogokolwiek innego z kierownictwa Platformy, np. udzielenia lekcji „wychowawczej” Klaudii Jachirze zapowiadał Sławomir Neumann, poszła obietnica, że „okres resocjalizacji politycznej” przestanie obowiązywać od momentu zakończenia wyborów. – „Wejdziesz do Sejmu, i będziesz mogła wrócić do swojej normalnej twórczości. Zrozum dziewczyno, dopiero występ na trybunie sejmowej przyniesie ci rozgłos i da pożytek polityczny, jakiego oczekujemy od ciebie” – przypuszczalnie takim obwarowaniem mogła być wzmocniona propozycja chwilowego milczenia Jachiry.
Wiadomo, że ta dzielna i odważna artystka gra w różnych filmach zagranicznych, zdaje się amerykańskich albo rosyjskich. Tam też może przecież zaprzyjaźnić się z jakimiś specjalistami z impresariatów, którzy trzymają pieczę nad postępem artystycznym młodych adeptów filmowych. Dbają rozwój nie tylko podczas okresu produkcji, ale również w innym czasie oraz w innych dziedzinach. Także i z tej strony mógł nadejść wyraźny sygnał o przystopowaniu na pewien okres zbyt daleko idących prowokacji. Zaś po zakończeniu czasu kwarantanny, zapewnioną ją o możliwości powrotu do twórczości z podwójną mocą.
Czy sny jej „wychowawców” i „opiekunów artystycznych” się ziszczą, a Sejm stanie się cyrkiem, w którym Klaudia Jachira będzie czołowym, tanim klownem, zależy tylko od wyborców.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/466644-przymusowa-kwarantanna-mlodego-talentu?wersja=mobilna