„Do końca starał się zrobić coś dobrego – jednać ludzi i namawiać ich do budowania dobrej, sprawiedliwej Ojczyzny” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl o Kornelu Morawieckim Andrzej Kołodziej, współpracownik marszałka seniora z „Solidarności Walczącej”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Politycy i dziennikarze wspominają Kornela Morawieckiego: „Człowiek wierny zasadom”; „Ciepły, przyjazny, bardzo skromny”; „Bohater”
wPolityce.pl: Był Pan bliskim współpracownikiem Kornela Morawieckiego. Jak wspomina pan marszałka seniora?
To smutne, bo odszedł od nas jeden z największych bohaterów całego okresu walki z totalitarnym systemem, jakim był komunizm. Symbol tej walki. Nie będę wymieniał wszystkich jego zasług, ale najważniejszą rzeczą dla Kornela było zorganizowanie „Solidarności Walczącej” i przekonanie ludzi do walki o pokonanie komunizmu. W tym czasie nikt w to nie wierzył. Dla nas, dla przyjaciół Kornela, którzy razem z nim działali, walczyli był w pewnym sensie wizjonerem, bo wtedy kiedy Kornel mówił o wolnej Polsce, Polsce niepodległej – był to lata siedemdziesiąte czy początek lat osiemdziesiątych - to naprawdę niewielu ludzi wierzyło w pokonanie tego zbrodniczego systemu komunistycznego i ta niepodległość, wolność wydawały się nieosiągalne. Jednak okazało się, że Kornel miał rację.
Kornel Morawiecki miał zdolność zarażania tą ideą niepodległości?
Zaraził mnie i wielu moich przyjaciół, z którymi wspólnie działaliśmy i realizowaliśmy ten program przez lata, a przede wszystkim staliśmy na gruncie zasad, które Kornel nam wpajał i opisał w programie „Solidarności Walczącej”, ponieważ Kornel był człowiekiem, który uważał, że najważniejsze są zasady i ich konsekwentne przestrzeganie, bo to prowadzi do celu. Nie znosił politykierstwa i kunktatorstwa politycznego. Kornel zawsze widział w ludziach tylko dobro. Uważał, że na gruncie realizacji zasad wszyscy ci ludzie mogą lepiej pracować i lepiej postrzegać siebie nawzajem. Taki był. Do końca starał się zrobić coś dobrego – jednać ludzi i namawiać ich do budowania dobrej, sprawiedliwej Ojczyzny. Taki cel mu przyświecał. Działał do końca. Jeszcze kilka dni temu, kiedy czuł się trochę lepiej umawialiśmy się na wyjazd do jego okręgu wyborczego, gdzie chciał ludzi przekonywać do takiego postępowania i dążenia do tworzenia Ojczyzny, w której panowałaby sprawiedliwość. Ciągle dążył do tego.
Jak pan wspomina i jak odbierał Kornel Morawiecki okres po okrągłym stole, kiedy „Solidarność Walcząca” była gumkowana z przestrzeni publicznej?
Był to niewątpliwie trudny okres. Trudne czasy nie tylko dla Kornela, ale dla nas wszystkich, bo nie akceptowaliśmy tego porozumienia, które nie było żadnym porozumieniem. Było to dla nas i Kornela utrwalanie tego systemu i jego fałszywa transformacja, przy jednoczesnym zachowaniu aparatu ucisku i stworzeniu ochrony dla niego. Kornel był wtedy spychany na margines. Myślę, że jest dla wielu polityków swoistym wyrzutem sumienia, ponieważ okazało się, że zasady i idee głoszone przez Kornela okazały się prawdziwe. Niezmiernie cieszył się teraz - po 2015 r., a szczególnie, kiedy jego syn Mateusz został premierem polskiego rządu. Widział w tym elementy realizacji solidaryzmu społecznego – tego, co Kornel głosił przez całe życie. Ciągle uważał to za nie do końca doskonałe i starał się wspierać pana premiera, swoim działaniem nadal dążyć do pogłębiania solidaryzmu i jedności narodowej.
Można powiedzieć, że ostatecznie idee Kornela Morawieckiego zwyciężyły. Był z tego dumny?
Był z tego dumny i to go niezmiernie cieszyło, ale nie ustawał w swoim działaniu. Powtarzał, że to nie jest doskonałe i ciągle starał się realizować te idee. Widział niesprawiedliwość społeczną wśród ludzi i to dla niego było najważniejsze. Druga rzecz, z której Kornel był bardzo dumny to to, że ideę wolności i wyzwolenia od bolszewizmu i komunizmu zaszczepił jako pierwszy wśród narodów naszych sąsiadów – narodów ciemiężonych przez Moskwę. Coś, co było już zupełną abstrakcją w roku 1981, kiedy to z inspiracji Kornela powstał apel do narodów Europy Wschodniej uchwalony przez I Zjazd Solidarności. Wtedy ta rzecz wydawała się kompletną abstrakcją, a dziś okazało się, że w dużej mierze stała się faktem. Stąd mówię, że dla nas Kornel był w tamtym czasie wizjonerem, którego nie wszyscy rozumieli, ale te jego idee i kierunki działania nas fascynowały i okazało się to słuszne.
Rozmawiał Krzysztof Bałękowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/466091-andrzej-kolodziej-o-kornelu-morawieckim-byl-wizjonerem