Niesławny spot z udziałem „zwykłej rodziny” to kolejny dowód na to, że Platforma Obywatelska straciła gdzieś swój dawny dryg do wychwytywania tego, co w trawie piszczy. Zamiast marketingowej sprawności, mamy siermiężne patenty żywcem wyjęte z epoki sprzed rewolucji social media.
Sztabowcy Platformy zatrudniając do spotu aktorów znanych z paradokumentów i teledysków disco polo powinni zdawać sobie sprawę, że Twitter będzie huczał od kpin i docinek, nawet jeśli uznamy zatrudnianie aktorów w spotach wyborczych za standard.
Bądźmy jednak wyrozumiali. Od biedy i na to można przymknąć oko.
Ale co do jasnej cholery na stole „typowej polskiej rodziny” (swoją drogą tak typowej, że aż do bólu przerysowanej, oczywiście z meblościanką za plecami) robi iPhone za kilka tysięcy złotych?! Jeśli przyjmiemy, że to celowy zabieg, co miał oznaczać? Całkowicie zburzył zamysł twórców. Podejrzewam jednak, że górę wzięło zwykłe partactwo. Ot, wypadek przy pracy, który zauważyli nawet średnio rozgarnięci obserwatorzy. Pewnie spec od PR zapomniał zabrać swojego gadżetu z planu.
Kampanijna wpadka pokazuje, że platformersi poruszają się w świecie social mediów z gracją słonia w składzie porcelany. Nie czują „internetów”, brakuje im lekkości w posługiwaniu się nowymi środkami przekazu. Można odnieść wrażenie, że Platforma zatrzymała się na okresie 2005-2007, kiedy treści prezentowane przez polityków (oczywiście pod czujnym okiem PR-owych macherów) nie zderzały się z murem weryfikacji ze strony aktywnych internautów. Nie da się wszystkiego zwalić na farmy trolli i hejt.
Żyjemy w takiej, a nie innej rzeczywistości medialnej. Trudno ją zaklinać, zwłaszcza gdy w grę wchodzi polityczna rywalizacja. Nawet jeśli dyżurne autorytety z pierwszych stron „Gazety Wyborczej” mówią co innego. To jednak nie pani Holland czy pan Pszoniak dają większość.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/465965-janusze-pr-u-platforma-stracila-swoj-kampanijny-powab