Najtrudniejsze do zniesienia w dominującej ideologii emancypacji jest jej totalne zakłamanie. Jako otwartość i tolerancja sprzedawane są nam cenzura i zamordyzm, środowiskowy konformizm występuje w kostiumie buntu, schlebianie silnym mieni się odwagą, a agresja przywdziewa maskę obrony słabszych. Sprawa prof. Nalaskowskiego jest tego wyrazistym przykładem.
Pedagog felietonowym językiem nazwał oczywistości. Zasadnicza dla jego tekstu, który nosi tytuł „Wędrowni gwałciciele”, jest metafora gwałtu. Chodzi o gwałt symboliczny, który istnieje tak jak przemoc symboliczna i jest z nią związany. Manifestacje LGBT wdzierają się w publiczną przestrzeń i destruują (gwałcą) jej fundamentalny porządek. Uderzają w moralność publiczną i zasady dobrego obyczaju. Rzeczy takie w normalnie funkcjonującym społeczeństwie są karane, w większości kodeksów karnych znajdują się zapisy na temat moralności publicznej, której naruszenie (gwałcenie) jest karalne. Na przykład ciągle jeszcze, publiczne uprawianie seksu traktowane jest jako łamanie obyczaju i prawa. Siła lobby LGBT powoduje jednak, że gwałcące obyczaj manifestacje są nie tylko afirmowane, lecz prezentowane powszechnie jako godne naśladownictwa.
Naukowiec Nalaskowski wskazuje, że w warunkach, kiedy: „Gwałcone są wartości-źródła, na których pedagogika wyrosła”, jej uprawianie nie jest możliwe. Zaczyna załamywać się ład społeczny. Na tym polega przedsięwzięcie propagatorów LGBT. Bo tak jak rewolucjonistom spod znaku sierpa i młota nie chodziło o poprawę warunków pracy, tak rzecznikom tęczowej ideologii nie o obronę „nieheteronormatywnych” chodzi.
Nalaskowski podkreśla, że ci, jakoby prześladowani, cieszą się tymi samymi prawami co inni. Bojówkarze LGBT chcą jednak przywilejów, usiłują narzucić swój model życia, kłócący się z powszechnie przyjętymi normami, innym. W trakcie swoich manifestacji posługują się bluźnierstwem, tzn. usiłują gwałcić, jak tylko potrafią, uczucia religijne czy patriotyczne. Działania te dowodzą raz jeszcze, że ich celem nie jest żadna „tolerancja”, ale obyczajowo-polityczna rewolucja. Jednocześnie każdy sprzeciw wobec nich opisywany jest jako atak na osoby homoseksualne i przejaw nienawiści wobec nich. I tak potraktowany został felieton Nalaskowskiego.
„Rektor może zawiesić w pełnieniu obowiązków nauczyciela akademickiego, przeciwko któremu wszczęto postępowanie karne lub dyscyplinarne, a także w toku postępowania wyjaśniającego, jeżeli ze względu na wagę i wiarygodność przedstawionych zarzutów celowe jest odsunięcie go od wykonywania obowiązków” – czytamy w ustawie. Chodzi więc o przeciwdziałanie gorszącym sytuacjom, gdy oskarżony o poważne przestępstwa pracownik naukowy nadal pełni swoje pedagogiczne funkcje. Ustawa użyta została jednak przeciw niepokornemu, który przeciwstawił się dominującej na uczelniach ortodoksji.
Pisałem niedawno („Uniwersytety a ideologia”) o dominacji na uczelniach polskich emancypacyjnej ideologii, czego wręcz manifestem stało się ogłoszone niedawno stanowisko Konferencji Rektorów Akademickich Szkół w Polsce. W tym niesłychanie pretensjonalnym dokumencie czytamy m.in., że Konferencja owa: „w poczuciu odpowiedzialności uczelni (…) w obliczu nasilających się aktów agresji (…) w pełni popiera przesłanie (…) rektora Uniwersytetu AM w Poznaniu”. A przesłanie rektora uniwersytetu w Poznaniu było atakiem na abp. Jędraszewskiego.
Czy „agresją” tą jest coraz więcej aktów wymierzonych w Kościół? A może trwające od lat, ale rzeczywiście „nasilające się”, wystąpienia pracowników naukowych, którzy konserwatywnych polityków i ich wyborców obrzucają najgorszymi obelgami? Nie, agresją jest porównanie ideologii LGBT z komunizmem.
Uczelnie polskie kompromitują się akceptacją jako nauki ideologiczno-propagandowego tworu, jakim jest „gender”, który z wiedzą ma tyle wspólnego, ile „marksizm” propagowany w nich w czasie PRL. O ile jednak marksizm był tam narzucony siłą, o tyle gender uniwersytety zaakceptowały w ramach ideologicznego konformizmu. Uniwersyteccy profesorowie prześcigają się w epitetach pod adresem demokratycznych polityków i popierających ich obywateli, co przysparza im wyłącznie uznania w środowisku i wspierających je w większości mediów. Oto nonkonformizm. Krytyka ideologii LGBT grozi eliminacją z uczelni.
Minister Gowin powiedział, że sprawa Nalaskowskiego zostanie wkrótce pozytywnie rozwiązana. Ze względu na tego naukowca to świetnie. Tylko że to nie jest sprawa Nalaskowskiego, lecz polskich uniwersytetów.
Felieton ukazał się w numerze 38/2019 tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/465931-antyswiat-polskie-uczelnie-kompromituja-sie