Obrazki z Marszu Równości w Lublinie mówią same za siebie. Im większa frustracja środowisk LGBT, tym bardziej odsłaniają swoje prawdziwe intencje. Nie ma tam przestrzeni na wolność i tolerancję, którymi wypełnione są ich bałamutne propagandowe hasła. Jest chęć zawłaszczenia całej przestrzeni społeczno-politycznej.
„Ten marsz był po to, żeby pokazać, że można być dumnym z tego, kim się jest”
— stwierdziła Dominika Żukowska z Lewicy. Czyżby? Jeśli potraktować jej słowa poważnie, przykro jest patrzeć na niektórych uczestników marszu. I nie chodzi w żadnej mierze o ich seksualne preferencje, ale poziom prymitywizmu, który manifestują.
Od dziesięcioleci wiadomo, że środowiskom LGBT nie zależy na jedynie na ciepłym przyjęciu w środowisku pracy, sąsiadów czy innych przestrzeniach życia. To jawnie wojujące środowiska, którym wyznaczono jasny cel: przebudowę myślenia społeczeństw, skuteczne wdrożenie rewolucji kulturowej, stworzenie nowego ładu, nowego człowieka. Skutkiem rewolucji kulturowej ma być nowa, odarta z chrześcijańskich wartości jednostka, która gotowa jest zakwestionować wszystko, co ją dotychczas formowało: przynależność narodową, spuściznę dziejową, chrześcijański fundament i system wartości.
Wczorajszy Marsz Równości w Lublinie doskonale to potwierdza. Wystarczy poczytać transparenty. Na towarzyszącym paradzie samochodzie przyczepiono bandery z napisami: „Najlepiej wiem, kim jestem”, „Miłość to miłość”. Uczestnicy marszu nieśli tęczowe flagi i transparenty a napisami: „Love is love”, „Ten jest zboczony, kto sieje nienawiść”, „Bób, humus, włoszczyzna”, „Homofobia zagraża polskiej rodzinie”, „Byliśmy, jesteśmy, będziemy”, „Jezus kazał kochać”. „Wielka promocja homoseksualizmu +” jako hasło przewodnie marszu, niesione na czele pochodu, wyznacza dalszy kierunek działań.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kpina z symboli narodowych, „Jezus by z nami poszedł” i „wielka promocja homoseksualizmu”. Tak wyglądał marsz LGBT w Lublinie
Wszystkie hasła i manifestacje środowisk homoseksualnych osnute są wokół tolerancji i walki z nienawiścią. Rzecz jednak w tym, że to właśnie te środowiska uderzają mową nienawiści w heteroseksualną większość, zwłaszcza w katolików. Na kolejnych paradach równości dochodzi do aktów świętokradzkich i licznych profanacji. Granice te są regularnie przesuwane, co ma wywołać powszechne zobojętnienie. Nie można przecież szokować tym samym aktem bez końca. Każdy w końcu się do nich przyzwyczai, zobojętnieje, przestanie reagować. Taka jest też taktyka ruchów LGBT na świecie.
Parady Równości są narzędziem podwójnym. Śmiem stwierdzić, że część uczestników tęczowych manifestacji, nie do końca zdaje sobie sprawę w czym uczestniczy.
Po pierwsze: Aktywiści LGBT mają swój cel – wywiązania się z wyznaczonych im celów, wykazanie skuteczności własnych działań. Granty przecież nie płyną na darmo. Kończy się rok, trzeba złożyć raport. Stąd to wzmożenie, zaostrzenie narracji i cotygodniowe obwożenie uczestników po całej Polsce.
Po drugie: partie opozycyjne zainteresowane są konfliktem. Z ich punktu widzenia najbardziej opłacalne politycznie byłyby zadymy, które zgrabnie włączyliby w swoją przedwyborczą narrację, przekonując że winę za brak tolerancji w Polsce ponosi obóz rządzący. Problem jednak w tym, że większość Polaków czuje ten poziom manipulacji i nie godzi się na narzucenie przestrzeni społeczno-politycznej ideologii LGBT.
Rewolucja kulturowa przebiegała we wszystkich krajach bardzo podobnie. Środowiska LGBT z namaszczeniem opowiadały o tym, jak bardzo są prześladowane i jak bardzo potrzebują tolerancji. Budziły współczucie jako ofiary, a potem błyskawicznie narzucały własny punkt widzenia. Wystarczyło kilka, kilkanaście lat, by ideologia gender stała się nurtem wiodącym. Polacy, szczególnie wyczuleni na ideologię, odrzucają ten scenariusz. Widać to wyraźnie w sondażach, petycjach, ruchach obywatelskich. Nie bez przyczyny Prawo i Sprawiedliwość ma coraz większe poparcie. Jarosław Kaczyński jednoznacznie podkreśla, że PiS nie pozwoli na zawłaszczenie przestrzeni publicznej przez destrukcyjnie działające inicjatywy, niszczące rodziny, niewinność dzieci i edukację. Dla większości Polaków najważniejsza jest w tej przestrzeni jednoznaczność, także polityczna.
Opozycja nadal nie może więc wydostać się z potrzasku. Już wybory do Parlamenty Europejskiego pokazały, że przeszacowała i dlatego przegrała. Platforma Obywatelska i PSL jawnie opowiedziały się wtedy za tęczową Polską. Próba łagodzenia przekazu nic dzisiaj nie daje. Rdzeń obyczajowy Platformy jest nadal skrajnie lewicowy.
Komu więc służą parady LGBT? Świadomość obywatelska, społeczna i polityczna Polaków jest dosyć jednoznaczna. Większość nie chce tęczowej, zindoktrynowanej Polski. Chce Polski wolnej, tolerancyjnej, ale nie zideologizowanej. Takiej, w której nie ma miejsca na „Wielką promocję homoseksualizmu+”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/465917-skad-ta-frustracja-srodowisk-lgbt-i-kto-na-niej-korzysta
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.