Prof. Marcin Król, co w środowisku naukowym w czasach PRL nie było czymś powszechnym, zapisał piękną kartę człowieka, który wpisywał się w działalność opozycji demokratycznej, ryzykując utratę możliwości realizowania swojego rozwoju jako naukowca. Licząc się z przerwaniem kariery akademickiej. Można powiedzieć, że przez dwie dekady, począwszy od pamiętnego marca 1968 roku, poprzez lata 70 i 80 stał na barykadzie wolności i niezawisłości Polski.
To był główny motyw, który poza pracą niezależnego badacza oraz nauczyciela i wychowawcy wielu setek absolwentów wydziału socjologii i filozofii UW, promotora wielu dziesiątek doktorantów, wstępujących do królestwa nauki, a później ich opiekun, doprowadził go do publicystyki. Zawsze pogłębionej, wykorzystującej ogromną wiedzę badacza idei.
Takim Marcina Króla znałem, takiego Marcina, połączonego nierozerwalnie z jego postawą i dorobkiem ceniłem, uznając go za prawdziwy autorytet.
Dlatego z takim zdumieniem, pomieszanym z przykrością przeczytałem jego wizję sposobu naprawy obecnych polskich spraw, które, jak twierdzi, idą w bardzo złą stronę. Z większością jego interpretacji obecnej sytuacji kulturowej, rzutującej niemal bezpośrednio na kwestie polityczne, jak np. preferencje wyborcze, zdeterminowane niskim poziomem intelektualnym, głosujących na PiS, byłbym gotowy spierać się. Zakładając nawet, że prof. Marcin Król wyostrza je, co w publicystyce jest przecież dopuszczalne, a czasami wręcz pożądane.
Zdumiało mnie to, że nad umysłowością profesora Marcina Króla ciągle unoszą się opary marksizmu. I to w swym, mówiąc oględnie, bo nie chcę używać mocniejszych słów, najbardziej niebezpiecznym wydaniu – zmian dokonywanych drogą rewolucji. Czytałem i nie wierzyłem własnym oczom.
Nie rozumiem, jak po wszystkich doświadczeniach, jakich ogromna część ludzkości doznała wyniku rewolucji, można dziś kształtować świat wedle recepty, do której orędownikiem jest Marcin Król.
Nie wierzę w zmiany ewolucyjne. (…) W ten sposób się nie zmienia społeczeństw. Mentalność może się zmienić tylko w sposób rewolucyjny. Co jakiś czas zjawiają się ludzie, którzy mają poczucie, że chcą wpływać na bieg rzeczy i wtedy muszą doprowadzić do zasadniczej zmiany, czyli obalić stary porządek.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/465623-sila-oparow-marksizmu-wiecznie-zywa