„Parówki smoleńskie”, 5 711 686 osób głosujących na PiS to osoby z „zaburzeniami psychicznymi”, a „karakan szedł po władzę”, ale wystraszył się gwizdu ludu i zamiast siebie „wystawił dwie glisty”, które wygrały wybory i „karakan wyszedł z nory”…
Fragmenty vlogerskiej twórczości kandydatki Grzegorza Schetyny i Koalicji Obywatelskiej do Sejmu, Klaudii Jachiry, pewnie by dalej tkwiły w oczyszczalni ścieków Internetu, gdyby nie pomysł umieszczenia jej na opozycyjnej liście KO do wyborów. Ktoś, kto podsunął ten pomysł Grzegorzowi Schetynie powinien być skazany na oglądanie do końca życia występów Jachiry na zmianę z popisem Stalińskiej. Śpiewającej na demonstracji KOD-u „Mury”. Dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Pewnie prymitywne filmiki Jachiry budziły rechot wśród tych zwolenników opozycji, dla których każda forma walki z rządzącą opcją jest do zaakceptowania, nawet ta wulgarna, prymitywna i odwołująca się do najniższych instynktów. Zapewne ktoś uznał, że ten target warto zagospodarować i Jachira doskonale się do tego nadaje. Każdy głos na wagę złota, nawet jeśli to „złoto” to potok wulgaryzmów i fekaliów wylewających się z ust młodej dziewczyny.
Jan Grabiec tak komentował w sierpniu umieszczenie jej kandydatury na liście wyborczej: jest ona aktorką, artystką, która ma duże grono zwolenników w sieci, którzy ją obserwują i subskrybują jej stronę. „Oczywiście aktywność polityczna, to coś innego, niż taki performens youtuberski, ale w momencie w którym zaczęła swoją przygodę z polityką sądzę, że też jej styl komunikacji będzie nieco poważniejszy”.
No i mamy ten „poważniejszy język”. Złamanie kolejnego tabu nie przyniosło opamiętania w gronie liderów opozycji. Bezczeszczono już obraz Matki Boskiej, Najświętszy Sakrament, Mszę Świętą, ale przecież to dotykało tylko fanatycznych katoli, nie pojmujących, czym jest wolność słowa i prowokacja artystyczna.
Zamiana motta „Bóg, Honor, Ojczyzna” na hasło „Bób, humus i włoszczyzna”, umieszczone na transparencie dzierżonym przez dwie nastolatki pod pomnikiem Armii Krajowej w towarzystwie Klaudii Jachiry i pokazanie zdjęcia z tego „wydarzenia” w Internecie z komentarzem vlogerki : „Skandal, że ośmieliłam się podważyć nacjonalistyczne hasło „Bóg, honor, ojczyzna” nie mające nic wspólnego z dzisiejszym patriotyzmem, na rzecz hasła, które realnie wpływa na ekologie i nasz byt na Ziemi” wywołało powszechne oburzenie i żądanie skreślenia Jachiry z listy wyborczej Koalicji Obywatelskiej.
Szok był tak duży, że nawet niektórzy prominentni działacze KO nie kryli zażenowania, choć o oburzeniu raczej nie można mówić:
Sławomir Nitras stwierdził:
„Wiem, że coś takiego jak prowokacja w polityce istnieje, ale są granice tej prowokacji. Dzwonił do mnie w tej sprawie mój wujek, oburzony i ja mogę tylko przeprosić. To jest zachowanie po prostu nieprzyzwoite i źle świadczące o osobie, która w ten sposób próbuje w jakiś sposób być zauważona. Zrobiła krzywdę sobie, zrobiła krzywdę nam wszystkim”
Małgorzata Kidawa-Błońska:
„Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Bardzo mi się to nie podobało. Nie można w czasie kampanii i w ogóle w życiu w taki sposób się zachowywać. Mamy się szanować, mamy szanować uczucia innych, cały czas mówię o tym w kampanii. Jest to dla mnie sytuacja nie do zaakceptowania”.
Katarzyna Lubnauer:
„Zrobienie sobie zdjęcia uważam za kompromitujące. Już kiedyś mówiłam i to dużo wcześniej, że to, co robi pani Klaudia Jachira, całkowicie nie jest w mojej estetyce. I uważam, że nie powinno się w ten sposób uprawiać polityki”.
Liczne apele o skreślenie Jachiry z listy wyborczej nie odniosły skutku przede wszystkim z powodów formalnych – lista zarejestrowana w PKW nie może być zmieniona, chyba że kandydat sam zrezygnuje, więc liderzy KO bezradnie zaczęli rozkładać ręce i mówić - a co my w takiej sytuacji możemy? Jak widać, kandydatka nie zrezygnowała.
Albo Schetyna i Koalicja Wyborcza zbyt mocno nie naciskała na taką rezygnację, bo przecież jak mówił rzecznik PO komentując zarzuty, że jest to kontrowersyjna kandydatura tuż po umieszczeniu jej na liście : „z całą pewnością trafi do młodych odbiorców, którzy oczekują właśnie takiego bezpośredniego konkretnego języka komunikacji zwłaszcza na youtubie”, albo Jachira powiedziała w swoim stylu „walcie się” i pokazała palec promotorom, w co osobiście raczej nie wierzę, więc wersja o przydatnej dla PO w Sejmie prowokatorce jest bardziej prawdopodobna.
Sprawy więc już nie ma, bo Jachira przeprosiła. W oświadczeniu opublikowanym w poniedziałek napisała:
„Przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni zdjęciem ze Strajku Klimatycznego. Jest mi przykro, że wykonana przypadkowo fotografia z młodzieżą wywołała tyle kontrowersji. Usunęłam ją dlatego, bo nie zgadzam się, by ucierpiały osoby, które wykonały transparent i dla których ważny jest los naszej Ojczyzny i Planety. Dziewczynom chodziło o grę słów”.
Dziewczynom chodziło o grę słów… Poważna kandydatka do Sejmu wytłumaczyłaby dziewczynom, dlaczego taka gra słów i w takim miejscu jest skandalem. Opowiedziałaby im – jeśli nie zrobili tego nauczyciele – o Polskich Siłach Zbrojnych, które od 1943 roku z tym mottem na sztandarach walczyły z niemieckim najeźdźcą, o tych którzy za te słowa ginęli w Powstaniu Warszawskim a także wspomniała, że widnieje ono od 1993 roku na sztandarach wszystkich jednostek polskiego wojska. A potem kazałaby im zwinąć transparent i wynieść się spod pomnika Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego w Warszawie, wzniesionego naprzeciwko Sejmu, w którym Jachira chce zasiąść. Pomnika, na którym widnieje hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna”.
Ale przeprosiła, co Grzegorz Schetyna uznał za wystarczające:
„Ona stanęła przy tym haśle i przy tych uczestnikach tego strajku. Zdjęcie jest nieszczęśliwe. Oczywiście tło, pomnik Państwa Podziemnego – świętość, która jest poza wszelką kwestią i dyskusją dla nas wszystkich. Przeprosiła Klaudia Jachira za ten incydent i wiem, że on się już nigdy nie powtórzy”.
I gitara. Wszystko w porządku. Przechodziła, stanęła, zrobiła zdjęcie i wrzuciła do Internetu. I przeprosiła, choć nie tak do końca : „podziwiałam i podziwiam ich odwagę i determinację w walce o wolność. Dlatego tym bardziej uważam, że dzisiejszy patriotyzm powinien odpowiadać na współczesne zagrożenia, w tym zmiany klimatu, katastrofę ekologiczną i zagrożenie bytu naszej cywilizacji”.
Profesor Anna Pawełczyńska, socjolog kultury, żołnierz Armii Krajowej i więźniarka niemieckiego obozu Auschwitz-Birkenau, była zwolenniczką wprowadzenia do terminologii nauk społecznych pojęcia „lumpenelita”. Miało ono dotyczyć ludzi, którzy w skutek negatywnej selekcji znaleźli się na szczycie drabiny społecznej. Lumpenelity wiąże „odrzucanie wyższych wartości, norm społecznych, czy moralnych, akceptacja dla działań na granicy obowiązującego prawa lub wręcz poza prawem, czy zasada, pecunia non olet”.
Klaudia Jachhira startuje z 13 miejsca na warszawskiej liście i pewnie gdyby nazywała się Anna Kowalska i była nikomu nieznaną nauczycielką, lekarką, urzędniczką, nie miałaby najmniejszych szans na dostanie się do Sejmu. Ale w czasach, gdy nieważne jest, czy się o kimś mówi dobrze czy źle i co on sobą reprezentuje, byle tylko nazwiska nie pomylić, „sława” vlogerki może sprawić, że w dniu inauguracji nowej kadencji Sejmu przekroczy progi budynku na Wiejskiej jako nowo wybrana posłanka.
I wtedy lumpenelity będą miały w polskim parlamencie godnego siebie reprezentanta, który, jak czytamy w autoprezentacji Jachiry na Twitterze „nie boi się w artystyczny sposób wyrażać swoich poglądów i opinii”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/465332-jachira-w-sejmie-lumpenelita-bedzie-miala-reprezentacje