Symboliczne, akurat 4 czerwca zostałem pierwszym nieurodzonym w czasach PRL członkiem rządu”. Ten tłit najmłodszego polskiego ministra, obiegł Internet po ostatniej rekonstrukcji rządu. Michał Woś objął tekę ministra ds. pomocy humanitarnej. Znak czasu – komentowali publicyści. Po drodze był asystentem ministra, szefem jego gabinetu politycznego, wiceministrem sprawiedliwości i wicemarszałka województwa.
Jego początki w polityce są zupełnie inne niż większości młodych działaczy. Nie jest członkiem żadnej partii politycznej, nie w był też w partyjnej młodzieżówce. Udzielał się za to w wielu stowarzyszeniach i na uczelni – jest absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego i Szkoły Głównej Handlowej. Jeszcze w czasie studiów dzięki działalności społecznej został radnym w rodzinnym Raciborzu na Śląsku, wygrywając z własnego komitetu w jednomandatowym okręgu z mistrzem olimpijskim Ryszardem Wolnym.
Lokalne gazety dużo pisały o Michale Wosiu jako laureacie kilku olimpiad z WOS-u. Żartuje, że nie miał innego wyjścia. WOS to prawie jak Woś. Choć polityką oczywiście się interesował, nie znał wcześniej polityków z pierwszych stron gazet.
Zbigniewa Ziobro pierwszy raz spotkałem w listopadzie 2015, trzy dni po tym, gdy znów objął urząd ministra sprawiedliwości. Szukał współpracowników do ministerstwa. Zostałem polecony w dwóch niezależnych źródłach: jednego z NGO’sów, a drugiego z kręgów akademickich. Zostałem zaproszony na rozmowę i się zaczęło
— wspomina.
Został jednym z kilku asystentów ministra. Najpierw był koordynatorem, a później szefa gabinetu politycznego ministra.
Choć miał wtedy zaledwie 25 lat, to okazało się, że był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Młody wilk do najlepszym tego słowa znaczeniu. Sprawy, rzutki, szybko uczący się nowych rzeczy
— wspomina Patryk Jaki, niegdyś wiceszef resortu sprawiedliwości, dziś europoseł.
Nie bał się nowych technologii, jako szef gabinetu politycznego współpracował z departamentem informatyzacji, który odpowiadał za losowe przydzielanie spraw sędziom.
Trudna decyzja
W czerwcu 2017 roku przyszedł największy w dotychczasowej zawodowej karierze sukces. Premier Beata Szydło powołała Michała Wosia na stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości - jako najmłodszego wiceministra sprawiedliwości w historii.
Byłem szczęśliwy a rodzice byli ze mnie dumni, ale wiedziałem też, że na to nominacja to konsekwencja sukcesów, które osiągnęliśmy w resorcie sprawiedliwości
— mówi Michał Woś.
Objął nadzór nad informatyzacją, poprawczakami, sprawami rodzinnymi i Funduszem Sprawiedliwości. Michał Woś ściśle współpracował z Ziobrą przy uruchomieniu rejestru pedofilów. To wszystko sprawiło, że został 12. najbardziej wpływowym prawnikiem w Polsce w rankingu „Dziennika Gazety Prawnej”.
Trudny moment dla wiceministra Wosia przyszedł jednak już w 2018 roku. Okazało się bowiem, że niedługo było mu dane cieszyć się z awansu w rządowej strukturze. Premier Morawiecki polecił zimniejsze liczby wiceministrów w Polsce. Wówczas Woś podjął prawdziwie męską, choć osobiście trudną dla niego, decyzję.
Sam zaproponował, że ze względu na najkrótszy staż jest gotowy złożyć rezygnację. Wspólnie ze wszystkimi kolegami wiceministrami uznaliśmy takie postawienie sprawy za szlachetne. To dowód pokory, której tak bardzo brakuje wielu politykom
— ocenia tamtą decyzję Wosia minister Zbigniew Ziobro.
A Woś poszedł za ciosem i zdobyte w ministerstwie doświadczenie wykorzystał znakomicie.
Dla Śląska wszystko
Jesienią 2018 roku wystartował w wyborach samorządowych.
Nie pamiętam żebym kiedykolwiek wcześniej spotkał się z tyloma ludźmi. Od rana do wieczora, od miasta do miasta, od domu do domu, od człowieka do człowieka. Ilość rozmów z mieszkańcami poszła w trakcie tamtej kampanii w tysiące
— wspomina Michał Woś i dodaje, że poznał potrzeby wyborców na wlot.
Aktywna kampania przyniosła spektakularny efekt. Z wynikiem blisko 40 tysięcy głosów objął mandat radnego Sejmiku Śląskiego oraz został powołany na wicemarszałka województwa. Tam również zaznaczył swoją obecność.
Podejmował ambitne wyzwania i realizował projekty przyczyniające się do zrównoważonego rozwoju aglomeracji
— wskazywał śląski marszałek Jakub Chełstowski.
Za najważniejszy sukces, do którego się przyczynił, uważa obwodnicę Raciborza, ale też milionowe inwestycje w infrastrukturę.
Jestem i zawsze będę stąd. Nie ważne czy pracuję w Warszawie czy gdziekolwiek indziej. Jestem ze Śląska i zrobię dla Śląska wszystko
— podkreśla Michał Woś.
Potwierdzają to mieszkańcy. Jednak w ostatnich dniach Woś stał się głównym bohaterem reportażu w programie TVN24 „Czarno na białym”. Autorzy materiału zarzucili mu, że… ściąga pieniądze do swojego okręgu wyborczego, w tym do Raciborza, w którym szereg inwestycji sfinansowano ze środków Funduszu Sprawiedliwości. Dziennikarze wytknęli Wosiowi, że właśnie tam, jako osoba nadzorująca ministerialny fundusz, skierował „miliony złotych”, ale ani słowem nie zająknęli się, że Racibórz położony jest na terenie dotkniętym dużą przestępczością. To też jedno z nielicznych miast w Polsce, w którym siedzibę mają zarówno zakład karny, zakład poprawczy i schronisko dla nieletnich. Ponadto na terenie powiatu raciborskiego funkcjonuje kilka ośrodków szkolno-wychowawczych.
Tylko dlatego, że jestem Raciborza powinienem pomijać to miasto przy przydzielaniu państwowych funduszy na ważne cele? Nawet jeśli obiektywnie, wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że pieniądze są tam nie tyle potrzebne, co niezbędne, że zostaną dobrze wydane i wypłyną na bezpieczeństwo i jakość życia ludzi?
— dziwi się zarzutom Michał Woś.
Dla potencjalnych wyborców Wosia w Raciborzu, i w ogóle w okręgu bielskim, ten zarzut to argument, by właśnie jego poprzeć. Jeszcze zanim został posłem pokazał, jak wiele robi dla regionu.
Po ostatniej rekonstrukcji rządu Woś ponownie został ministrem – członkiem Rady Ministrów ds. pomocy humanitarnej. Obejmując ten urząd po Beacie Kempie, szybko wszedł w jej tematy. Najpierw poleciał do Donbasu, by – jak mówił – „przypomnieć, że na wschodzie Ukrainy wciąż trwa wojna, wciąż trwa rosyjska agresja”. Podkreślał to także będąc w Waszyngtonie - w Departamencie Stanu. Tam też rozmawiał o kolejnych wspólnych projektach pomocy chrześcijanom na Bliskim Wschodzie. Pytany w czerwcu o priorytety swojej nowej misji wprost podkreślał, że wsparcie chrześcijan „musi być naszym najważniejszym działaniem”. Trzeba oddać honor, że udaje mu się to realizować: przed kilkoma dniami kolejne miliony trafiły do Fundacji Orla Straż, pomagającej prześladowanym chrześcijanom w Iraku.
13 października Michał Woś stanie przed szansą na poselski mandat. Co dla niego jest ważne?
Wartości i fundament Zjednoczonej Prawicy: niezbywalna godność osoby, wolność, solidarność, równość, sprawiedliwość, rodzina. Jednym słowem POLSKOŚĆ
— pisze w mediach społecznościowych.
Czy mu się powiedzie? O tym zdecydują wyborcy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/465208-blyskawiczna-kariera-czy-nagrodzenie-pracowitosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.