Właściwe byłoby nagrodzenie panny Klaudii, np. reprezentowaniem KO w debatach w mediach i dosypanie kasy oraz etatów ludziom robiącym „sok”.
Sok z Buraka i Klaudia Jachira budzili entuzjazm w Koalicji Obywatelskiej jako narzędzia wykpiwania i upokarzania politycznych konkurentów. Gdy spojrzeć tylko na media społecznościowe, ich „dokonania” były szeroko kolportowane, podawane dalej i budziły nieskrywaną radość, a nawet podziw. I nikomu nie przeszkadzała forma, skoro liczyło się tylko „dowalanie” - z gracją i finezją łomu tudzież kafara. W wypadku absolwentki lalkarstwa były to częstochowskie rymy i złote myśli z bakelitu, czyli pierwszorzędna grafomania okraszona sporą dozą histerii pomieszanej z kiczem i pretensjonalnością. W wypadku „soku” chodziło o udające spontaniczną amatorszczyznę manipulacje, kłamstwa, insynuacje i poniżanie. W obu wypadkach tym produkcjom towarzyszyło duże uchachanie polityków i sympatyków opozycji, czasem graniczące z onanistycznymi uniesieniami. Uchachanie i uniesienia trwałyby w najlepsze, gdyby nie nieszczęśliwe przypadki.
Wystarczyło, że dziennikarze „Sieci” Marek Pyza i Marcin Wikło zdekonstruowali rzekomą spontaniczną amatorszczyznę „soku” jako dobrze zakonspirowane, zawodowe przedsięwzięcie mające liczne polityczne i finansowe powiązania z politycznym dysponentem, żeby entuzjazm dla „soku” wyparował, a przynajmniej nie był tak otwarty. I wystarczyło, by Klaudia Jachira swoje wygłupy („Bób, Hummus,. Włoszczyzna”) zaprezentowała na tle pomnika Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego, żeby entuzjazm dla jej twórczości musiał zostać mocno schłodzony. Co można na co dzień, to nie w kampanii wyborczej, gdy walczy się o głosy także tych, którzy nie tolerują zamiany hasła „Bóg, Honor, Ojczyzna” na „Bób, Hummus,. Włoszczyzna”. Stąd słowa kandydatki na premiera Małgorzaty Kidawy-Błońskiej: „Takie zachowania i wpisy są nie do przyjęcia. Władze partii powinny zareagować i mam nadzieję, że zareagują. Bardzo mi zależy, byśmy w tej kampanii zaczęli ze sobą rozmawiać i się szanowali”. Stąd postulat skreślenia Klaudii Jachiry z listy wyborczej KO sformułowany przez Sławomira Nitrasa.
Zabawne w tej wymuszonej poprawności i demonstracji powagi jest to, że poza kampanią wyborczą, „sok” i Jachira byli beniaminkami i pieszczochami. I nikomu z KO nie przeszkadzało antykaczystowskie opętanie panny Klaudii, a tym bardziej toporne, jaskiniowe poczucie humoru „soku”, udające spontaniczną amatorszczyznę. Gdyby „sok” nie został „rozkminiony”, a panna Klaudia stanęła na innym tle, nadal byliby beniaminkami i ulubieńcami. Albo gdyby nie ostatnia faza kampanii wyborczej (na jej początku wszystko by uchodziło). Powód jest trywialny: oni się w pełni odnajdują w antykaczystowskiej grafomanii panny Klaudii oraz w jaskiniowych dowcipasach „soku”. To ich estetyka, ich gust, ich sposób traktowania politycznego przeciwnika, a wreszcie – ich horyzont myślowy i etyczny. Kontekst etyczny jest tu ważny, bowiem chodzi o odczłowieczenie zwalczanego politycznego rywala, sprowadzenie go do roli robala, insekta, brudu, paskudztwa i ohydy. A forma ma to usprawiedliwić, bo przecież to tylko satyra, sarkazm, kpina, parodia.
Nie jest przypadkiem, że jeden z największych antykaczystowskich bojowników, prof. Wojciech Sadurski (nieprzypadkowo w rozmowie z Tomaszem Lisem), nie jest w stanie zdzierżyć, że opozycja jest zbyt „defensywna i uładzona”, że „popełniła straszliwe błędy i zaniechania i przyjęła zupełnie niewłaściwy ton”. Właściwy byłby jeszcze bardziej toporny i jaskiniowy w treści oraz pretensjonalny i kiczowaty w formie. Byleby była maczuga tudzież łom, a znienawidzeni pisowcy nie mieli chwili oddechu i metra wolnej przestrzeni. Dla Wojciecha Sadurskiego wypowiedzi Małgorzaty Kidawy-Błońskiej muszą być wyjątkowo szkodliwym przejawem defetyzmu, kunktatorstwa i mimozowatości. A już odcinanie się od Klaudii Jachiry i „soku” powinno być uznane za dezercję z frontu.
Właściwym zachowaniem byłoby nagrodzenie panny Klaudii, np. reprezentowaniem KO w debatach w mediach i jej eksponowaniem na konwencjach, i dosypaniem kasy oraz etatów ludziom robiącym „sok”. Nie dość, że się bowiem poświęcają, to jeszcze są narażeni na zdemaskowanie. Dlatego nie jest problemem treść i forma, lecz to, że panna Klaudia się „podłożyła”, a „sok” nie okazał się tak dobrze zakonspirowany, jak się jego twórcom wydawało. Gdyby nie to, nadal byliby bohaterami przy podniesionej kurtynie, a tak są nimi, ale nieoficjalnie. A przecież zasługują na podziw i nagrody otwarcie i oficjalnie. W końcu to krew z krwi opozycji, jej eidos, esencja, ekstrakt i kwintesencja. Nie można się od tego odcinać w imię jakichś nieokreślonych wyborczych kalkulacji, bo to podłość, rejterada i dezercja. Hasłami opozycji powinny być: „Murem za Klaudią!”, „Murem za Sokiem!”. I trzymajmy się ramy, to się nie …”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/465198-problem-jachiry-i-soku-z-buraka
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.