Kiedy pan Tomasz Siemioniak witał pluton amerykański w naszym kraju, witających było więcej niż żołnierzy amerykańskich. Teraz obserwujemy zupełnie inne działania
— mówi portalowi wPolityce.pl gen. Roman Polko, były dowódca JW GROM.
wPolityce.pl: Polska i Stany Zjednoczone uzgodniły lokalizacje dla zwiększonej obecności amerykańskich wojsk w naszym kraju. Wśród miejsc stacjonowania sił USA pojawiły się m.in. Wrocław, Łask i Lubliniec. Czy to odpowiednia lokalizacja czy lepsze byłyby miejsca położonej bliżej wschodniej granicy?
Gen. Roman Polko: Należy zwrócić uwagę na dwa aspekty. Nasze wojska od kilkudziesięciu lat są usytuowane tak, jakbyśmy się szykowali na agresję z Zachodu. Ale dzisiaj armia jest bardzo mobilna, a jednostki tak naprawdę nie stacjonują w jednym miejscu. Najlepiej jeżeli bazy jednostek amerykańskich były w miejscach, w których możliwe będzie współdziałanie z naszymi oddziałami. W Lublińcu jest jednostka komandosów. Wrocław ma z kolei dobrą bazę poligonową i szkoleniową. Współdziałanie naszych jednostek z amerykańskimi przyniesie naszej armii dużo pożytku.
Trwa dyskusja na temat miejsca stacjonowania pancernej brygadowej grupy bojowej. Gdzie widziałby pan najlepsze miejsce dla stacjonowania takiej grupy?
Trzeba przede wszystkim popatrzeć na wiele danych. W przyszłym roku w Polsce odbędą się największe w historii ćwiczenia wojsk amerykańskich. Istotne będzie to, jak nasze wojsko zabezpieczy np. obecność amerykańskiej dywizji w naszym kraju. Chodzi o zabezpieczenie pod każdym względem, nie tylko pod kątem infrastruktury poligonowej. Duże znaczenie ma również zabezpieczenie pod względem środków technicznych, łączności czy zaopatrzenia. Po przeanalizowaniu różnych elementów uważam, że najlepiej, aby baza wojskowa z prawdziwego zdarzenia, czyli Fort Trump powstał przy wschodniej granicy Polski. To musi być miejsce do którego będzie można zaprosić żołnierzy amerykańskich i będą tam mogli normalnie funkcjonować, a nie zajmować się codzienną walką o przetrwanie. Nie po to ściągamy wojska amerykańskie, żeby musieli walczyć o codzienne przerwanie, ale po to, żebyśmy mogli razem współdziałać.
Co jest jeszcze istotne w polsko-amerykańskim porozumieniu militarnym?
Najbardziej istotne jest to, że stanowi kolejny etap współpracy polsko-amerykańskiej. Obecność wojsk USA w Polsce ma wreszcie charakter stały. Nie są to działania piarowskie, jak w czasach ministra Siemoniaka. Kiedy pan Tomasz Siemioniak witał pluton amerykański w naszym kraju, witających było więcej niż żołnierzy amerykańskich. Teraz obserwujemy zupełnie inne działania.
Rzeczywiste?
Tak, prowadzone obecnie działania budują rzeczywistą obecność wojsk amerykańskich w Polsce. To nie są już działania piarowskie. Obecność wojsk USA w Polsce przełoży się na współpracę polskiej armii z najlepszymi jednostkami. To ma ogromne znaczenie szczególnie dla jednostek specjalnych, bo brak takich codziennych relacji powoduje, że żołnierze cofają się w rozwoju. Nasi żołnierze obserwując sprzęt armii amerykańskiej będą też słusznie żądać przyspieszenia modernizacji technicznej w polskiej armii. Współpraca militarna Polski i USA będzie miała praktyczny wymiar. Warto też zwrócić uwagę na to, że Wojsko Polskie przestało być armią malowaną. Proszę zauważyć, że Wojska Obrony Terytorialnej współdziałając z Gwardią Narodową wzniosły się na wyższy poziom funkcjonowania.
Not. TP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/465188-polko-wspolpraca-z-usa-to-juz-nie-pr-jak-za-siemoniaka