To wprost niebywałe. Organizacja tzw. ekologów, WWF Polska, zaprosiła dziennikarzy „Gazety Wyborczej” do swojej siedziby na warszawskich Szczęśliwicach. Tam, pokazując dwa eksperymenty - z odcięta butelką i makietą Wisły starali się udowodnić, że w zasadzie masowy spływ ścieków do Wisły do nie problem, bo rzeka sama się rzekomo oczyści. Zaatakowali za to polski rząd za to, że psuje rzeki przywracając żeglugę śródlądową.
Działacze WWF pokazali dziennikarzom „GW”, dlaczego ich zdaniem masowy spływ ścieków do Wisły to żaden problem. Warto przywołać zaprezentowane eksperymenty.
Najpierw odcięliśmy dno plastikowej butelki. Odkręconą włożyliśmy do góry nogami do słoika, a następnie wypełniliśmy odrobiną waty, piaskiem, żwirem i kamieniami. Tak przygotowane warstwy polaliśmy wodą ze ścieku wodnego – mętną, pełną pyłów, kurzu i zanieczyszczeń. Pływała w niej nawet resztka wypalonego papierosa
— relacjonuje „GW”.
Widzimy, że wlana woda powoli spływa przez warstwy do słoika. I jest czysta, bo zanieczyszczenia zostały w piasku i żwirze. (…) To dowód na to, że nie warto pozbawiać rzeki tych naturalnych warstw, betonując ją. To one w naturalny sposób filtrują wodę
— stwierdza Marek Elas z WWF Polska.
Aż dziw, że działacze WWF nie krytykują zatem włodarzy Warszawy za inwestycję w „Czajkę”. Po co wydawać 3,7 mld zł na coś, co w zasadzie jest niepotrzebne, bo Wisła podobno oczyszcza się sama?
Niektórzy mieli pretensje do ekologów, że nie ogłosili stanu katastrofy ekologicznej. Pamiętajmy jednak, że kolektor Czajki znajduje się już poza częściowo zabetonowanym odcinkiem śródmiejskim Wisły, tam, gdzie rzeka ma w wielu miejscach dosyć naturalne koryto, jest rezerwat przyrody Ławice Kiełpińskie. To dzięki temu zdołała się oczyścić już na odcinku 10-15 km od kolektora, jak wynika z badań GIOŚ. Oczywiście woda była spieniona, zostało w niej trochę materiałów higienicznych, które niestety wrzucamy do toalet, ale poziom natlenienia i mętności był taki sam jak na odcinku przed kolektorem
— mówi w rozmowie z „GW” dr Przemysław Nawrocki z WWF. To bardzo ciekawe, biorąc pod uwagę, że zanieczyszczona woda z „Czajki” dotarła aż do Bałtyku.
Co ciekawe, działacze z WWF w końcu zaczęli atakować… polski rząd. Zanieczyszczenie Wisły to podobno nie problem, za to kłopotem jest zmiany klimatyczne, które mają grozić rzeką przez rządowe plany przywrócenia żeglugi śródlądowej.
Niestety zła gospodarka wodna, w tym rządowe plany reaktywacji żeglugi śródlądowej w Polsce, mogą doprowadzić do zaostrzenia zmian klimatycznych, na które zdewastowany ekosystem nie będzie potrafił odpowiednio zareagować. Na Zachodzie już to wiedzą i zamiast regulować rzeki, rozpoczęli proces ich renaturyzacji
— zaznacza dr Nawrocki.
Jak widać, zdaniem „ekologów” z WWF awaria „Czajki” to żaden problem. Właściwie z narracji działaczy WWF można wywnioskować, że żadnej katastrofy nie ma i nie trzeba się spieszyć z naprawą „Czajki”, bo Wisła i tak podobno sama się oczyści.
as/warszawa.wyborcza.pl
-
W najnowszym „Sieci”: UJAWNIAMY MROCZNĄ TAJEMNICĘ POLSKIEJ POLITYKI. MAMY DOWODY, ŻE ZA POTĘŻNĄ MASZYNĄ POLITYCZNEGO HEJTU W INTERNECIE STOJĄ LUDZIE PLATFORMY I JEJ PIENIĄDZE. Przeczytaj koniecznie!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/465176-dzialacze-wwf-dla-gw-wisla-sama-sie-oczysci