Marcin Warchoł jest mężem i ojcem trójki dzieci. Pochodzi z Niska na Podkarpaciu. Nie ukrywa, że jest tzw. „słoikiem”. Na studiach zbierał pomidory we Włoszech, dziś jest doktorem habilitowanym prawa i zastępcą ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry. Teraz Marcin Warchoł kandyduje na posła.
Pochodzi z Niska w Podkarpackiem. Dziś jest doktorem habilitowanym prawa. Wykłada też na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, który przed laty sam ukończył.
20 lat temu wybrałem prawo trochę z braku pomysłu na to, co robić po maturze. W myśl zasady, że jeśli nie wiesz co chcesz studiować, idź na prawo. To o tyle wdzięczny kierunek, że otwiera wiele drzwi i żadnych nie zamyka. Chciałem równolegle studiować historię, ale nie dałem rady. Zresztą szybko prawo polubiłem
— mówi.
W jego rodzinie nie było tradycji prawniczych. Tata pracował w Hucie Stalowa Wola, mama była ekspedientką w PSS Społem. W 1999 roku był zwyczajnym chłopakiem, z normalnej rodziny. Bez „pleców” i poparcia. Jak tysiące młodych ludzi przyjechał na studia do Warszawy. Nie zżyma się na określenie „słoik”.
Nawet jestem z niego dumny
— śmieje się Warchoł i dodaje, że przecież na całym świecie jest tak, że stolice czy duże miasta budują także osoby z prowincji.
Robert Lewandowski powiedział, że jeśli jest się Polakiem, który zaczyna grać w zagranicznymi klubie, to trzeba pracować dwa razy ciężej. Podobnie chyba jest z młodymi ludźmi, którzy są spoza Warszawy i zaczynają tu studia. Trzeba było po prostu zasuwać
— wspomina. I zasuwał.
Z sentymentem wspomina swoje pierwsze zderzenie ze stolicą. Targowisko u stóp Pałacu Kultury i Nauki, porozkładane wszędzie szczęki, dziurawe Krakowskie Przedmieście, przekroczenie bramy Uniwersytetu, „ścianę płaczu” czyli tablicę z listą przyjętych na pierwszy rok i akademiki. Najpierw na Zamenhoffa, a potem na Jelonkach. Z uśmiechem mówi też o zarobkowych wyjazdach do Włoch. Po pierwszym roku zbierał pomidory na południu Półwyspu Apenińskiego, po drugim jabłka pod Weroną. Wtedy też narodziła się jego miłość do Italii.
Dziś do Włoch wraca na wakacje, odbył tam także dwa staże naukowe. Włoskiego nauczył się jeszcze na studiach.
Włosi strasznie kantowali. Pomyślałem, że jeśli będę mówił po włosku, to trudniej będzie mnie oszukać. I tak faktycznie było. Byłem też tłumaczem, a czasem wręcz „adwokatem”, pracowników z Ukrainy i innych krajów Europy Wschodniej
— opowiada. Świetnie zna angielski i niemiecki. Mówi też po rosyjsku.
Marcin Warchoł z uśmiechem mówi też o studenckich poniedziałkach i pobudkach o 3 nad ranem.
Jeśli chciałem pojechać na weekend do domu, to w poniedziałek musiałem wstawać przed świtem, żeby na ósmą być na wykładzie prof. Winczorka
— wspomina i uśmiecha się, słysząc pytanie czy był prymusem.
Prymusem nie byłem, ale stypendium naukowe miałem zawsze
— wyjaśnia.
Jednym z jego wykładowców, jeszcze na studiach magisterskich, był prof. Piotr Kruszyński. Nazywa Warchoła swoim wychowankiem.
Był studentem wybitnym, bardzo zaangażowanym w studiowanie. Także dlatego później trafił na studia doktoranckie
— oceniał po latach na łamach Wirtualnej Polski profesor Kruszyński. Asystent Ziobry
Podczas studiów poznał wielu prawników, z którymi dziś różni go polityka. Wśród nich jest obecna pierwsza prezes Sądu Najwyższego, prof. Małgorzata Gersdorf.
Nasze poglądy na temat konstrukcji i potrzeb polskiego wymiaru sprawiedliwości różnią się kompletnie, ale muszę przyznać, że prof. Gersdorf wspominam całkiem dobrze. Zwłaszcza jako przewodniczącą komisji stypendialnej na naszym wydziale. Była bardzo hojna
— opowiada wiceminister.
Na pierwszym roku studiów doktoranckich jego drogi skrzyżowały się ze Zbigniewem Ziobrą. Był rok 2005, pierwszy rząd PiS, na I roku seminarium doktorskiego rozgorzała dyskusja o zasadności reform wprowadzanych przez ministra sprawiedliwości. Marcin Warchoł publicznie oświadczył, że reformy Ziobry są dobre i konieczne. Usłyszał to jeden z wykładowców i polecił go na miesięczny staż w resorcie.
Miał być przez miesiąc, został do końca tamtej, skróconej, kadencji. W 2007 roku, po przegranych przez PiS wyborach, Zbigniew Ziobro polecił swojego byłego asystenta rzecznikowi praw obywatelskich, dr Januszowi Kochanowskiemu.
Najpierw byłem asystentem pana rzecznika, potem zostałem też pracownikiem merytorycznym. Reprezentowałem Urząd przez Trybunałem Konstytucyjnym
- -mówi Marcin Warchoł.
Tam zastał go 10 kwietnia 2010 roku, dzień Katastrofy Smoleńskiej, w której zginął także Janusz Kochanowski. W biurze rzecznika pracował do 2015 roku. Warszawa okazała się dla niego nie tylko miastem, w którym zaczął układać swoje życie zawodowe, ale także prywatne.
W 2012 roku, w jednym z centrum handlowych poznał siedem lat młodszą nauczycielkę, Joannę. Także pochodzi z Podkarpacia. I choć ich rodzinne miejscowości dzieli zaledwie 100 kilometrów, to los sprawił, że wpadli na siebie w stolicy.
Spotkanie zaaranżowała moja kuzynka. I chyba, mówiąc wprost, chciała nas zeswatać
— śmieje się Joanna Warchoł, od 2013 roku żona Marcina Warchoła. Przyznaje, że na tę randkę w ciemno szła z duszą na ramieniu.
– Trochę obawiałam się, że idę na spotkanie z typowym prawnikiem. Zadufanym, poważnym, z którym nie będzie o czym rozmawiać. Ulżyło mi, gdy okazało się, że jest zupełnie odwrotnie. A gdy wróciłam do domu, pamiętam, że powiedziałam bratu, że chyba się zakochałam. To była taka miłość od pierwszego wejrzenia
— wspomina. Dość szybko, bo niecały rok później, wzięli ślub. Wkrótce na świat przyszła ich pierwsza córka. Kornelia ma dziś 5 lat. Państwo Warchołowie są też rodzicami 3 letniego Ksawerego i 6 tygodniowej Klary. Gdy brali ślub, Marcin Warchoł pracował jako nauczyciel akademicki, robił też karierę w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.
Miał ciekawą i spokojną pracę w stałych godzinach, ustabilizowane życie rodzinne i zawodowe. Tę przyjemną rutynę miały zmienić wybory parlamentarne z 2015 roku. Znów wygrało Prawo i Sprawiedliwość, szefem resortu sprawiedliwości ponownie został Zbigniew Ziobro i formując zarząd ministerstwa sięgnął po swojego dawanego asystenta, Marcina Warchoła i zaproponował mu stanowisko wiceministra.
Marcin to jedna z nielicznych w Polsce osób z olbrzymią widzą na temat prawa międzynarodowego, to wybitny specjalista w tym zakresie. Oczywistością było, że znów musimy razem pracować
— mówi minister Ziobro. Dla Marcina Warchoła również było to oczywiste. Mniej dla jego żony.
Tata, który wie wszystko
Obawiałam się, że często nie będzie go w domu, że polityka wciągnie go na dobre. Chyba wolałam, żeby był sędzią lub adwokatem, ale z drugiej strony wiedziałam jak bardzo chce znów pracować z ministrem. Nie mogłam się nie zgodzić
— wspomina, a Marcin Warchoł dodaje, że przekonywał żonę argumentami.
Powiedziałem, że sędziów i adwokatów jest wielu. A minister jest jeden, wiceministrów kilku. I że to zaszczyt pracować dla kraju. Jeśli można zrobić coś dla Polski, to trzeba to zrobić. Powiedziałem też, że to nie jest taka zwykła praca, to służba.
Żona dała się przekonać. Mówi, ze faktycznie mąż dużo pracuje, ale gdy jest w domu, to jest tatą na 200 procent.
Widzę, że stara się wtedy odłożyć telefon. Jest tatą aktywnym. Zabiera dzieci na rower, na hulajnogę, na boisko, na plac zabaw, uwielbiają chodzić razem do Centrum Nauki Kopernik. Uroczo jest patrzeć na Klarę, dla której tata jest absolutnym bohaterem i zna odpowiedzi na wszystkie pytania
— opowiada Joanna Warchoł, według której mężowi udaje się łączyć rolę ojca i zastępcy Zbigniewa Ziobry czym sprowadził na siebie kłopoty.
W 2018 roku Rada Wydziału Prawa i Administracji UW żywo debatowała nad przyznaniem Warchołowi – wiceministrowi u Ziobry - habilitacji. Liczne były głosy, że – ze względu na ogólną działalność rządu PiS w sferze wymiaru sprawiedliwości - habilitacja mu się nie należy. W obronie Marcina Warchoła stanął nie kto inny jak prof. Kruszyński.
Ludzie go atakowali za zaangażowanie polityczne, a ja przekonywałem, że w murach uczelni liczy się tylko działalność naukowa i dydaktyczna, nie polityka. A jeśli chodzi o naukę, to dr Marcinowi Warchołowi nigdy nie można było niczego zarzucić. Był, i nadal jest, bardzo ceniony przez studentów. Wynik głosowania była dla ministra Warchoła korzystny
— wspomina prof. Kruszyński. Co nie znaczy, że w całości entuzjastycznie patrzy na działalność ministerstwa, w którym pracuje Marcin Warchoł.
Teraz Sejm?
Są elementy, z którymi się zgadzam, ale jest też wiele zagadnień, z którymi nie zgadzam się kompletnie. I wielokrotnie mówiłem o tym publicznie. Ale jedno wiem na pewno. Marcin Warchoł nie jest koniunkturalistą, nie jest też politykiem, bo jeśli się wypowiada mówi o prawie, nie o polityce. To człowiek niezwykle inteligentny. Na pewno nie poszedł do ministerstwa dla kariery, tylko po to, żeby coś zmienić. A czy się udało, to inna sprawa
— komentuje były wykładowca Warchoła. Prof. Kruszyński przewiduje, że szybciej niż później Marcin Warchoł zostanie profesorem.
Ale najpierw zawalczy o miejsce w Sejmie. Startuje z rzeszowskiej listy PiS. 13 października okaże się, czy dołączy do elitarnego klubu ostatnich miejsc, czyli polityków, którzy – z bardzo dobrymi wynikami - dostawali się do Sejmu z ostatniej pozycji na liście.
Warszawa Warszawą, ale serce mam i będę miał w Nisku, na Podkarpaciu
— stwierdza.
I prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie, że miałbym startować z innego okręgu. Jestem Podkarpaciu coś winien i jeśli będę mógł spłacić ten dług jako poseł, to to zrobię
— wyznaje i dodaje, że bez względu na wynik wyborów nie zostawi bez pomocy 800 osób zwolnionych z upadłych Zakładów Mięsnych w Nisku czy Ceramiki Harasiuki, której pracownicy nie dostają pensji, a sprawa spółki ugrzęzła w sądach.
Jaka będzie przyszłość Marcina Warchoła? O najbliższych czterech latach zdecydują wyborcy.
-
W najnowszym „Sieci”: UJAWNIAMY MROCZNĄ TAJEMNICĘ POLSKIEJ POLITYKI. MAMY DOWODY, ŻE ZA POTĘŻNĄ MASZYNĄ POLITYCZNEGO HEJTU W INTERNECIE STOJĄ LUDZIE PLATFORMY I JEJ PIENIĄDZE. Przeczytaj koniecznie!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/465171-co-laczy-czlowieka-zbigniewa-ziobry-z-malgorzata-gersdorf
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.