Wrześnie od lat mnie niepokoją. Pamiętam takie rocznice wybuchu II wojny światowej, gdy podkreślano wkład „bohaterskiej Armii Czerwonej” oraz bojowników GL i AL. Za pazuchą schowałem zresztą epizod mojej prywatnej zemsty za te brednie.
Na początku lat 90. szlifierką urżnąłem tablicę ku czci GL z ul. Brackiej w Krakowie, potem wraz z dwoma kolegami wywaliłem ten złom w Radzie Miasta Krakowa. W końcu nastąpił okres tworzenia historii, która była hybrydą pomiędzy komuną a czymś nieokreślonym, i wreszcie czas dobrego opowiadania o naszej przeszłości. Mam jednak wrażenie, że coraz częściej język szacunku i prawdziwej emocji staje się nowomową, kostnieje, rytualizuje się.
Nie o tym jednak chcę mówić. Wiele wydarzeń z ostatnich miesięcy utwierdziło mnie w konstatacji: II wojna światowa dla Polski się nie skończyła! To, jaki będzie jej ostateczny skutek, decyduje się właśnie teraz. Ktoś fuknie – jak to? A Jałta, a Poczdam? A upadek komunizmu? Być może wszystkie te podręcznikowe daty stanowią cezurę nawet dla Niemiec, jednak Polska ciągle tkwi w wojennym rozwibrowaniu. Z jednej strony nieuregulowana kwestia wojennych odszkodowań od Niemiec, z drugiej niezamknięta kwestia rozliczeń z drugim okupantem – Związkiem Sowieckim i jego sukcesorami. Wreszcie narastająca kwestia tzw. roszczeń dotyczących mienia bezdziedzicznego podnoszonych przez kręgi światowej diaspory żydowskiej. To wszystko sprawia, że nie mamy definitywnie zamkniętych rachunków, nie mamy nawet wizji naszej niedawnej historii, która nie podlegałaby rewizji. Jeżeli stanie się tak, że od Niemiec nie uzyskamy odszkodowań oddających choćby tylko w materialnym przybliżeniu skalę zbrodni, które popełnili w naszym kraju, a jednocześnie zostaniemy zmuszeni do oddawania mienia, do którego prawnie nikt już nie ma tytułu, to wyjdziemy z tej wojny jeszcze mocniej pogruchotani, niż nam się pierwotnie zdawało – nam, trzeciej generacji żyjącej już po ustaniu działań wojennych.
Jeżeli nie ma o czym mówić i nikt z nas skóry nie obedrze, to czemuż żaden z rządzących obecnie mądrali nie powie tego otwartym tekstem? A jeżeli coś jest na rzeczy i cała ta ustawa 447 ma znaczenie, to chyba też lepiej o tym Polakom powiedzieć. II wojna się nie skończyła i albo teraz powalczymy, aby nieco odwinąć jej żrące sidła, albo następne pokolenia przeklną nas i odeślą pomiędzy najgorsze generacje, gnuśne i tchórzliwe.
Felieton ukazał się w numerze 37/2019 tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/464918-wojna-trwa-polska-ciagle-tkwi-w-wojennym-rozwibrowaniu