„Między nami jest dzisiaj bardzo poważna różnica i te różnice chce zaznaczyć” - mówił Paweł Kowal o swojej rywalizacji z Małgorzatą Wassermann w Krakowie na antenie radia RMF FM.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ależ scena! Startujący z Krakowa Kowal nie rozpoznaje… rzeczniczki małopolskiej PO! „Napije się Pani kawy?”
Paweł Kowal pytany był m.in. o swoje związki z Krakowem. Zasłynął w ostatnim czasie tym, że na ulicy nie rozpoznał rzeczniczki małopolskiej Platformy Obywatelskiej i zachęcał ją do głosowania na Koalicję Obywatelską rozdając kawę.
Bardzo dobrze się zadomowiłem w Krakowie. To jest moje drugie miasto w życiu. Ja się w ogóle dziwię, że eksperci od polityki zadają takie pytania (…) Jeżeli z jakimś miastem łączą mnie szczególne emocje to był to Kraków, bo to były moje studia, wczoraj spotkałem profesora Chwalbę na kongresie historyków - do mojego referatu miał koreferat profesor Andrzej Chwalba, mój mistrz, mój promotor pracy magisterskiej. Nie każdy się urodził w Krakowie
— przekonywał.
Nie muszę się odnajdywać. Ja z Krakowa nigdy nie wyjechałem. Gdyby pan otworzył piątkowy „Dziennik Polski” to wiedziałby pan, że od prawie 10 lat mam co tydzień w Krakowie felieton. Złośliwości ludzie w kampanii nie mają miary. Jeżeli pan rozdaje komuś rano kawę, może pan kogoś nie poznać, albo po prostu - może pan kogoś nie znać
— dodał.
Kowal odniósł się do słów Małgorzaty Wassermann, która stwierdziła, że jest on „ciałem obcym” w Krakowie.
Nieładnie tak powiedziała. Ja do niej zawsze tak elegancko się zwracam. Myślę, że nie powinna mówić… Co to znaczy: ciałem obcym? Nie dam się sprowokować do takiej rozmowy. Uważam, że Małgorzata Wassermann jest poważną osobą i powinna podjąć poważną dyskusję programową. To nie jest przypadek, że ja dzisiaj startuję z Koalicji Obywatelskiej. Bardzo się cieszę, że w Platformie Obywatelskiej zwyciężyło takie myślenie, że dla takich osób jak ja - i bardzo im dziękuję za to - jest miejsce na listach. Nie jest tak, że ja nie mam nic do powiedzenia w polityce. Mam jakieś pomysły i uważam, że to jest kwestia szacunku dla wyborców
— zaznaczył.
Jeżeli Małgorzata Wasserman mnie dzisiaj nie szanuje i nazywa ciałem obcym, nie mam z tym żadnego problemu, ale uważam, że to nie jest ten język, którego powinniśmy używać i powinniśmy się zwrócić do wyborców. I o to do niej jeszcze raz apeluję. Nie musi nawet mi podawać ręki, ale spotkajmy się i podyskutujmy o służbie zdrowia, możemy też o Krakowie porozmawiać. Porozmawiajmy też o polityce zagranicznej
— dodał.
Paweł Kowal zaznaczył, że oczekuje debaty z Małgorzatą Wassermann.
Nie chcę tego robić w taki sposób, żeby było niegrzecznie, przez media. Pan mnie o to zapytał - odpowiadam. Napiszę do niej list, żeby nie było tak, że wzywam przez media. Ja nie oczekuję jakiejś rewerencji do mnie - ja jeszcze raz deklaruję, że Małgorzatę Wassermann jako osobę szanuję, mam same z nią dobre wspomnienia i myślę, że miną wybory i nie będzie takich emocji
— mówił.
Między nami jest dzisiaj bardzo poważna różnica i te różnice chce zaznaczyć. Chcę zaznaczyć w imieniu firm rodzinnych, w imieniu tych, którzy nie mogli dostać się do lekarza, w imieniu różnych grup
— przekonywał Paweł Kowal.
Kandydat Koalicji Obywatelskiej pytany był również o różnice między kampanią wyborczą opozycji, a partii rządzącej.
Grzegorz Schetyna jeździ i spotyka się - tak jak my się spotykamy - z ludźmi na ulicy. Można zobaczyć. Nie jest schowany. Proszę zobaczyć w mediach społecznościowych. Oczywiście telewizja rządowa tego nie pokaże i oczywiście powiedzmy też, postawmy kawę na ławę: dzisiaj jest bardzo duża różnica, jeśli chodzi o możliwości finansowe
— wskazywał.
Choćby wczoraj kilka miejsc - Grzegorz Schetyna był wczoraj na Opolszczyźnie. Każdego dnia - przedwczoraj był - o ile pamiętam - w Łomży, w Białymstoku. Może trzeba po prostu zajrzeć do tych mediów i nie liczyć tylko wie pan… Mam wrażenie, że jest takie oczekiwanie i nawet dziwię się, ale mówię to z sympatią do pana - że także pan oczekuje od kampanii wyborczej tylko kolorowych jarmarków. Nie każdego stać na kolorowe jarmarki
— dodawał.
Paweł Kowal odpowiadał również na pytania dotyczące programu Koalicji Obywatelskiej. Mówił, że kwestie związane z polityką zagraniczną, którą miałby zajmować się po wyborach, opisane są skrótowo.
Wie pan co, najlepiej jest krótko powiedzieć - to jest stara brytyjska zasada, że mniej jest więcej. Ja bym powiedział tutaj: mniej jest więcej. Prawo i Sprawiedliwość obiecuje cuda na kiju, obiecuje, że będzie płaca minimalna nie wiadomo, ile w 2023 roku. My takich rzeczy nie musimy robić. Nie każdy musi tą metodą działać. Wiemy, jak to jest w polityce, obiecywać coś za 5 lat. Może będzie, może nie będzie
— podkreślał.
Trzeba uaktywnić politykę wschodnią, szczególnie jeśli chodzi o aspekty ludzkie. Byłem z Robertem Tyszkiewiczem 2 tygodnie temu na bazarze Białymstoku i zostało mi to w głowie. Jestem pewien, że trzeba doprowadzić do małego ruchu granicznego, do otwarcia małego ruchu granicznego przede wszystkim z Białorusią, prawdopodobnie też z Królewcem. Trzeba ożywić, tak żeby ludzie czuli, że polityka wschodnia jest potrzebna. Punkt drugi - poprawić relacje z głównymi graczami w Europie po to, żebyśmy mieli pewien balans. Punkt trzeci to oczywiście Stany Zjednoczone i wzmocnienie tych rzeczy, które się zaczęły jeszcze za czasów Platformy Obywatelskiej - podkreślam ten element ciągłości - w części są kontynuowane teraz, trzeba to kontynuować.
— stwierdził.
Potrzebujemy iść głównym nurtem, żeby pewne sprawy załatwić. Na tym polega pragmatyzm w polityce, że czasem trzeba komuś ustąpić, żeby w innym miejscu dostać. Prawo i Sprawiedliwość nie chce nigdzie ustąpić
— dodawał.
Paweł Kowal odniósł się również do słów Małgorzaty Kidawy-Błońskiej o postawieniu przez Trybunałem Stanu Zbigniewa Ziobry.
Jeżeli gdzieś prawo zostało naruszone, to powinniśmy to zbadać. Bardziej boję się czegoś takiego, że ze względów politycznych ktoś przymknie oko, bo na początku jest ta złość, a potem jest taka codzienna praktyka polityczna
— wskazał.
Pytany był również o jego podejście do reparacji. Małgorzata Kidawa-Błońska twierdzi, że temat jest zamknięty.
Widzę, że także w Niemczech są politycy, którzy mówią, że trzeba wykonać jakiś gest. Czy ten gest w ich ustach oznacza to samo, co reparacje i czy to się skończy reparacjami, dzisiaj tego nie wiemy (…) Jest już w Niemczech akceptacja, że ten temat będzie na agendzie. Moim zdaniem to już się dzieje i będzie jakieś rozwiązanie centrowe
— odpowiadał.
Widzę pewien proces, jeśli to rozłożymy na 2-3 lata to będzie zupełnie inna sytuacja. Taktycznie dzisiaj jest to niemożliwe. To wie każdy. Politycy Prawa i Sprawiedliwości nie złożyli w tej sprawie żadnego wniosku
— dodał.
kb/RMF FM
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/464784-kowal-potrzebujemy-isc-glownym-nurtem