Pracowici dziennikarze zajmujący się polityką mogą zgrzytać zębami. Zadowoleni będą ci bardziej leniwy. Kampania wyborcza, która zwykle jest kojarzona z okresem wytężonej pracy, tym razem idealnie wpisuje się w cały rok pracy. Bez większych zmian, szarpnięć, zgrzytów. Mimo wszystko jest czemu się przypatrywać.
Dwa czołowe ugrupowania grają o swoje, bardziej obok siebie niż w rzeczywistym zwarciu. Politycy Koalicji Obywatelskiej doskonale zdają sobie sprawę z tego, że „to jeszcze nie ta jesień”. Największa szansa na zdetronizowanie Kaczyńskiego et consortes już minęła. Skoro nie udało się przy okazji eurowyborów, nie uda się również teraz, tym bardziej że z sojuszu kilku partii opozycyjnych pozostało niewiele.
Swoje próbuje ugrać Lewica i zapewne przekroczy 5-procentowy próg, bez względu na to, czyj pies próbował komu nasikać na buta, ani nawet na to, kto z kim śpi. Wszystko pozostanie tajemnicą alkowy działaczy. I ich czworonogów rzecz jasna.
Najciekawsza potyczka będzie się rozgrywać na samym dole politycznej tabeli. Lista pretendentów pozostaje bez zmian – PSL-Kukiz‘15 i Konfederacja, tyle że tym razem dwa pierwsze ugrupowania występują w tandemie. Egzotyczny sojusz jest projektem ryzykownym. O ile pierwsze sondaże dawały bezpieczne miejsce nad kreską, tak w badaniu Kantar zrealizowanym dla „Gazety Wyborczej” połączone siły ludowców i niedobitków z Kukiz‘15 notują zaledwie 4 proc. Na granicy progu wyborczego balansuje również Konfederacja. Naturalny sojusz Korwin-Mikkego i narodowców nie stanowi jednak wartości dodanej w stosunku do wcześniejszych projektów guru polskich wolnościowców, który już 4 lata temu otarł się o barierę 5 proc.
Tak czy inaczej – najwięcej znaków zapytania pojawia się właśnie w kontekście tych ostatnich ugrupowań. I chyba właśnie ta drugoligowa rywalizacja będzie miała najwięcej rumieńców. Warto ją śledzić, tym bardziej że ewentualne wejście Koalicji Polskiej-PSL czy Konfederacji będzie miało duże znaczenie dla sejmowej arytmetyki. Swoją rolę odegra również frekwencja.
To właśnie te – z pozoru niewidoczne czynniki – będą miały większy wpływ na wyborczy werdykt niż kolejne „game changery” wymyślane przez politycznych macherów, którzy są równie sprawni, co scenarzyści horrorów klasy C - bardziej śmieszący swoją nieudolnością niż siejący grozę. Vox populi, vox dei…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/464689-planowane-game-changery-jak-straszydla-z-horrorow-klasy-c
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.