Akty oskarżenia wobec publicystów lewicowego portalu oko.press Anny Mierzyńskiej i Piotra Pacewicza oraz prawnika Romana Giertycha skierował sędzia Sądu Najwyższego Konrad Wytrykowski - podał w czwartek portal TVP Info.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Sędzia Szmydt skierował akt oskarżenia wobec dziennikarki Onetu. Przypisała mu udział w zamkniętej grupie „Kasta”
CZYTAJ TAKŻE: 21 prywatnych aktów oskarżenia i 25 pozwów za pisanie o grupie „Kasta”. Sędziowie chcą 10 mln złotych zadośćuczynienia
W rozmowie z portalem Wytrykowski powiedział, że zarzuty o udział w grupie „Kasta” zajmującej się hejtem wobec sędziów, jakie kierowali wobec niego wymienieni, są pomówieniami.
Uważam, że wszystkie podjęte działania wskazują na celowe działanie osób trzecich mających na celu zdyskredytowanie mojej osoby w oczach opinii publicznej i podważenia moich kompetencji do pełnienia urzędu sędziego
— wskazał.
Wytrykowski skierował akty oskarżenia wobec Mierzyńskiej i Pacewicza. Portal podaje, że sędzia oskarża ich o to, że na portalu oko.press przypisali mu udział w siatce osób, zajmującej się rozpowszechnianiem hejtu na temat niechętnych rządowi sędziów, a także to, że wpadł na pomysł akcji wysyłania pocztówek z wulgarną treścią do I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf. Podobny akt oskarżenia został skierowany wobec Giertycha, który miał podobne wypowiedzi na Twitterze oraz na antenie TVN24.
Na pytanie portalu TVP Info, w jaki sposób środowisko sędziowskie zareagowało na zarzuty, które pojawiły się pod jego adresem w mediach, Wytrykowski odpowiedział, że reakcje były różne.
Te osoby, które mnie znają, nie uwierzyły w te zarzuty. Otrzymałem bardzo dużo wyrazów wsparcia zarówno od osób, z którymi obecnie orzekam, jak i osób, które poznałem wcześniej w czasie mojej aktywności zawodowej. Osoby te były bardzo zaskoczone rozmiarami, posługując się kolokwialnym określeniem używanym przez media opisujące rzekomą aferę, „hejtu” wobec mojej osoby
— powiedział.
Jak dodał, ma świadomość, że są też osoby mu nieprzychylne, które mogły uwierzyć w narrację Onetu i „Gazety Wyborczej”. Jak wyjaśnia portal TVP Info, mowa o osobach, które już wcześniej miały mu za złe objęcie funkcji prezesa Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, a późnej kandydowanie do Sądu Najwyższego i objęcie stanowiska w Izbie Dyscyplinarnej. Wytrykowski zadeklarował też, że już wcześniej był „źle traktowany przez część środowiska sędziowskiego, obrażany w mediach społecznościowych oraz w mediach krytycznych wobec reform przeprowadzanych w sądownictwie”.
Obecnie z dużą przykrością odbieram stanowiska stowarzyszeń sędziowskich (sam przez lata działałem w Iustitii, byłem przez dwie kadencje członkiem jej Komisji Rewizyjnej) czy kolegiów i zgromadzeń sędziowskich różnych szczebli z całej Polski, które na podstawie faktów medialnych, bez weryfikowalnych dowodów, „orzekają” o istnieniu grupy hejterskiej, w której rzekomo miałem brać udział
— mówił.
Jak dodał, uważa, że w takiej sytuacji sędziowie nie powinni wypowiadać się w inny sposób niż orzeczeniem wydawanym w ramach procedur prawnych, „zwłaszcza, że z pewnością będą miały miejsce liczne procesy przeciwko osobom i redakcjom zniesławiającym” go.
Nie popełniłem czynów, które zarzuciły mi media. Nigdy nie uczestniczyłem w żadnej grupie, czy to czatowej, czy jakiejś innej, która miałaby za zadanie „hejtowanie” innych sędziów. To absurd. O tym, że wymienieni w mediach sędziowie byli szykanowani, dowiedziałem się dopiero z serii artykułów w Onecie czy +Wyborczej+, np. z informacjami na temat sędziego Markiewicza dot. jakiegoś krążącego w przestrzeni publicznej jego życiorysu, który miał być rozsyłany wśród sędziów, czy o sprawie rzekomego nakłaniania przez niego jakiejś kobiety do aborcji
— stwierdził.
Wytrykowski zaprzeczył również, by miał wymyślić czy organizować jakąś akcję wysyłania pocztówek do pierwszej prezes Sądu Najwyższego. Przedstawiane w mediach zrzuty ekranów z konwersacji grupy „Kasta” nazwał „zupełnie niewiarygodnymi”.
Każdy użytkownik aplikacji WhatsApp jest w stanie stworzyć fikcyjną konwersację grupową, określając zarówno nazwę grupy, jak i nazwy jej uczestników w dowolny, wybrany przez siebie sposób. Tak stworzoną konwersację grupową każdy jej uczestnik może dowolnie rozpowszechniać poprzez tworzenie zrzutów ekranu. Zresztą z tożsamym zrzutem, który otrzymałem za pośrednictwem Biura Prasowego Sądu Najwyższego od „Gazety Wyborczej”, byłem w kwietniu 2019 r. u pani prof. Małgorzaty Gersdorf, która osobiście odczytała jego treść i oświadczyła, że nie należy się przejmować takimi prowokacjami
— powiedział i dodał, że nie rozumie, dlaczego prof. Gersdorf zmieniła zdanie w tym zakresie.
Uważam, że te wszystkie działania wskazują na celowe działanie osób trzecich mających na celu zdyskredytowanie mojej osoby w oczach opinii publicznej i podważenia moich kompetencji do pełnienia urzędu sędziego
— wskazał sędzia.
Zadeklarował także, że podejmie „wszelkie możliwe kroki prawne przeciwko podmiotom odpowiedzialnym za zorganizowaną akcję zniesławiania” go, „obejmujące zarówno prywatne akty oskarżenia, jak i pozwy cywilne”.
Pierwsze działania prawne zostały już podjęte przez mojego pełnomocnika. Niestety dotyczą one również dziennikarzy, którzy rozpowszechniali nieprawdziwe informacje na mój temat. Niezależnie od wszystkich kroków prawnych, mam nadzieję, że prokuratura wyjaśni, kto stał za tymi działaniami
— powiedział portalowi TVP Info.
Dodał ponadto, że Rzecznik Dyscyplinarny Sądu Najwyższego prowadzi w jego sprawie czynności wyjaśniające.
Jestem przekonany, że pozwoli mi to na oczyszczenie się z wszelkich zarzutów. Zamierzam z całą stanowczością i determinacją bronić dobrego imienia tak swojego jak i mojej rodziny
— podsumował.
kpc/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/464634-akty-oskarzenia-przeciw-publicystom-okopress-i-giertychowi