Lider Lewicy straszy PiS-em. Zandberg: „Damy wam trochę chleba, ale zapomnijcie o wolności”

„Dla mnie wizja PiS zawiera się w jednym zdaniu: „Damy wam trochę chleba, ale zapomnijcie o wolności”. A lewica to i chleb, i wolność. PiS chce ludziom narzucać, jak mają myśleć, w co wierzyć. Na dodatek jest zafiksowany na przeszłości” - ocenił program Prawa i Sprawiedliwości jeden z liderów Lewicy Andrian Zandberg w rozmowie z dziennikiem „Rzeczpospolita”.

Ja ani nie chcę, ani nie umiem, jak Jarosław Kaczyński, ciągle zadręczać wszystkich wokół tym, co wydarzyło się 30 lat temu. Tam nie ma odpowiedzi na pytanie, jak naprawić ochronę zdrowia, jak zapobiec katastrofie klimatycznej, jak mają działać usługi publiczne

— podkreślał, dodając, iż „PiS już wie, że dla nich największym zagrożeniem jest rosnąca w siłę lewica”.

Bo lewica to Polska, która zapewnia wszystkim socjalne bezpieczeństwo, ale jest też wolna, świecka i praworządna

— wyliczał.

Lewica to polityka konsekwentnie proeuropejska. PiS chce, żebyśmy byli lotniskowcem Ameryki

— przekonywał.

Odnosząc się do Koalicji Obywatelskiej zauważył, iż „PO nie jest i nie będzie partią lewicową”.

Już tego nie ukrywają – PO odmówiła podpisania paktu dla kobiet. Chcą, jak rozumiem, reprezentować wyborców konserwatywno-liberalnych. Szanuję ten wybór. Skoro na scenie jest silna lewica, to Schetyna, udając kogoś, kim nie jest, nikogo by nie przekonał i tylko by sobie zaszkodził. Rywalizując z Lewicą, próbując ją osłabić, Schetyna służyłby tylko PiS

— konkludował Zandberg.

Czego nie powiedział, i pewnie się do tego nie przyzna, to fakt, iż w zdecydowanej większości konserwatywni Polacy odcinają się od ogromnej części postulatów lewicowych. Nie chcą ani powszechnego dostępu do aborcji, ani legalizacji związków jednopłciowych, a już tym bardziej adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Nie chcą też postulowanej przez Lewicę „wolności”, ponieważ doświadczenia „wyzwolenia” przez Związek Sowiecki są w żywej pamięci społeczeństwa. W tym kontekście nie chcą też lewicowej „proeuropejskości” ani „praworządności”. Skąd zatem pomysł o „rosnącej w siłę Lewicy”? PR jest zrozumiały, ale żeby tak bardzo…

aw/Rzeczpospolita