Postanowiłem popytać w dobrze poinformowanych źródłach, o co naprawdę chodzi z tą historią wokół filmu-widmo pana Jacka Bromskiego (skądinąd utalentowanego reżysera), zatytułowanego „Solid Gold”. Sprawa jest już na pierwszy rzut oka mętna, ale niestety typowa dla świata III RP. Wedle moich ustaleń, wygląda to następująco:
1. Pan Bromski sam przyszedł odpowiadających za dystrybucję publicznych pieniędzy na produkcję filmową i przedstawił pomysł na filmowe ujęcie afery „Amber Gold” - kompromitującej dla świata III RP. Pomysł był ciekawy, odważny, pluralizujący filmową produkcję. Dostał kilka milionów - oczywiście na zasadach takich samych, jak wszyscy inni producenci.
2. Potem pan Bromski poszedł z tym samym pomysłem do TVP. Tu też pomysł uznano za dobry, zdecydowano się wejść w koprodukcję na nieco mniejszą, ale wciąż dużą sumę.
3. Film wyszedł podobno średni, ale z dobrymi aktorami. Bronił się też w odbiorze dzięki społecznym nawiązaniom, które czyniły z niego także portret współczesnego życia polskiego w jednej z licznych naszych „małych Sycylii”.
4. W normalnym, demokratycznym i wolnorynkowym świecie, sprawa byłaby prosta: film idzie do kin, wzbudza dyskusję, jest oglądany - albo nie. Taki był los nawet wulgarnego filmu „Kler”, tak się stało z beznadziejną „Polityką” Vegi. Już te dwa przykłady pokazują, że nawiązania do rzeczywistości (tam o wiele bardziej jednoznaczne, wprost, niż w aluzyjnym „Solid Gold”) to nic niezwykłego we współczesnym polskim kinie. Ba, można je uznać za komercyjny atut. Jak jednak widać, można to robić tylko w jedną stronę.
5. Dlatego do gry weszła zatroskana „Gazeta Wyborcza”, która w lipcu ogłosiła, że „Solid Gold” do diaboliczny plan prezesa TVP na wsparcie PiS w kampanii. A może było odwrotnie? Może to pan Bromski się przestraszył i sam do nich przyszedł?
6. Na pewno presja gazety Michnika tym razem zadziałała. Premierę filmu przesunięto na okres powyborczy. Ale to nie koniec. Reżyser chwycił komputerowe nożyczki i powycinał co smaczniejsze sceny, w tym burłaczenie samolotu mafijnej firmy przez lokalne „małosycylijskie” elity. Inne dodał. Mianownik wspólny - oddalić film maksymalnie od wyjściowej afery Amber Gold. W efekcie powstała długa i podobno nudna straszliwie rozprawka o niczym.
7. Nie dziwię się, że wobec takiego obrotu spraw oszukani poczuli się zarówno ci, którzy pieniądze w produkcję włożyli, jak i sam producent wykonawczy oraz TVP. Filmu w tej wersji nie przyjęto, wycofano zgłoszenie na 44. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
CZYTAJ WIĘCEJ: Film „Solid Gold” wycofany z festiwalu w Gdyni. TVP wydaje oświadczenie: Film nie jest ukończony. Reżyser wyciął kluczowe sceny
By obraz wydarzeń był pełen, warto zapoznać się z fragmentem oświadczenia TVP:
Fabuła filmu od początku oparta była na motywach afery Amber Gold. Autorem takiego pomysłu był p. Jacek Bromski, który przyszedł osobiście do Telewizji Polskiej po wielomilionowe wsparcie i wsparcie takie dla filmu uzyskał. TVP podzieliła bowiem pogląd reżysera, że osadzenie akcji w realiach głośnej afery odpowie na społeczne zainteresowanie i stworzy przesłanki do uzyskania sukcesu kinowego. Potwierdza to szereg publikacji z tamtego okresu.
(…) Bromski w wyniku politycznego nacisku i środowiskowej psychozy WYCIĄŁ kluczowe sceny nawiązujące do afery Amber Gold, wstawione już do filmu, który w końcu stycznia 2019 roku osobiście, z satysfakcją dostarczył i zaprezentował w Telewizji Polskiej.
TVP liczy na odzyskanie przez Twórców cywilnej i artystycznej odwagi, odpolitycznienie swoich decyzji i przywrócenie filmu do uzgodnionego z TVP kształtu, co jest możliwe w oparciu o już nakręcony i zaprezentowany materiał zdjęciowy
—czytamy w oświadczeniu.
Do wycofania filmy z 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni odniósł się sam reżyser Jacek Bromski.
Rozumiem, że skoro nie wyraziłem i nadal nie wyrażam zgody na przemontowanie filmu i jego propagandowe wykorzystanie przed wyborami, TVP SA wywarło nacisk na producenta filmu, aby wycofać mój film ze wszystkich zaplanowanych pokazów festiwalowych, także z tych, na które bilety zostały już sprzedane. Bardzo żałuję, że festiwalowa publiczność nie będzie mogła zobaczyć filmu w nieocenzurowanej wersji
—napisał Bromski.
No dobrze, skoro już pojawia się słowo cenzura, to warto postawić kropkę nad i: otóż w tym wypadku, jak wskazuje przebieg sprawy, to sam pan Jacek Bromski wystąpił w roli cenzora swojego filmu. To on przyszedł z pomysłem na film nawiązujący do afery Amber Gold, to on go zrealizował, to on pod wpływem nagonki prasowej postanowił go zmienić.
Rozumiem, że presja z którą się zetknął, presja gazety i środowiska Michnika, napawa w tym świecie przerażeniem, paraliżuje wolę. Ale to nie zmienia faktów, które są jasne. Powtórzmy: pan Bromski sam, z własnej woli, wykastrował swój własny film z tego, co miało być jego istotą, co leżało u źródeł pomysłu.
Ewenement na skalę światową.
Kolejny dowód, co „Wyborcza” potrafi zrobić z ludźmi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/464471-wyglada-na-to-ze-pan-bromski-sam-ocenzurowal-wlasny-film