Przymykanie oka obecnej władzy na chamstwo, na nienawiść, na hejt przynosi teraz rzeczywiste zagrożenie - tak Jarosław Wałęsa odniósł się do incydentu w Warszawie, gdy nieznany im mężczyzna agresywnie zachowywał się wobec jego ojca Lecha Wałęsy i Adama Domińskiego, współpracownika b. prezydenta.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Lech Wałęsa zaatakowany w hotelu? Mężczyzna miał krzyczeć do niego „Bolek” i uderzyć prezesa jego instytutu
Według relacji Domińskiego - prezesa Instytutu Lecha Wałęsy - do incydentu doszło w poniedziałek w jednym z warszawskich hoteli, nieznany mężczyzna zaczepił jego i Lecha Wałęsę, zachowywał się agresywnie, krzyczał, a później m.in. uderzył Domińskiego pięścią w twarz. Domiński zawiadomił policję o znieważeniu i naruszeniu jego nietykalności cielesnej.
Zaczynają się dziać rzeczy w Polsce bardzo niebezpieczne. My w Gdańsku doświadczyliśmy tego wszyscy na początku roku. Dziś jesteśmy świadkami, gdy na byłych prezydentów podnosi się rękę
— powiedział Jarosław Wałęsa w środę w Gdańsku odpowiadając na pytania dziennikarzy.
To już nie tylko werbalna złość, ale fizyczna, która świadczy, że to czteroletnie przymykanie oka obecnej władzy na chamstwo, na nienawiść, na hejt w internecie przynosi w tej chwili rzeczywiste zagrożenie
— dodał.
Według niego, „wszyscy musimy zdać sobie sprawę, że ta nachalna propaganda rządowa, która jest sączona przez telewizję publiczną doprowadza właśnie do tego, że ludzie, którzy jeszcze do tej pory nie byli tak ośmieleni do tego, żeby podnosić rękę na drugiego człowieka, w tej chwili będą robili to coraz częściej”.
I to co wydarzyło się dwa dni temu jest świetnym tego przykładem, że takie sytuacje będą zdarzały się częściej
— powiedział Jarosław Wałęsa.
Jeżeli ten rząd kategorycznie nie powie, nie zakaże, nie potępi takiego zachowania, a wręcz przeciwnie ten rząd zachęca do takiego zachowania, no to obawiam się, że na polskich ulicach będzie robiło się coraz bardziej niebezpiecznie
— powiedział dodając, że „bezkarność promowana przez ten rząd doprowadza do takich sytuacji”.
Domiński powiedział we wtorek PAP, że w poniedziałek w jednym z warszawskich hoteli, gdy on i Lech Wałęsa po śniadaniu wracali do swoich pokoi, zaczepił ich nieznany im mężczyzna: idąc za nimi, zwracał się do byłego prezydenta i m.in. krzyczał „Bolek”. Z relacji Domińskiego wynika, że mężczyzna był bardzo agresywny, a na wyzwiskach skończyło się tylko dlatego, że Wałęsie towarzyszyła ochrona.
Domiński wyjaśnił, że po odprowadzeniu byłego prezydenta do jego pokoju, zjechał windą do holu, by zrobić zdjęcie agresywnemu mężczyźnie i powiadomić o incydencie hotelową ochronę. Według relacji prezesa Instytutu Lecha Wałęsy, agresor - od którego czuć było alkohol - miał go dwukrotnie popchnąć, na co nie zareagowała ochrona hotelu.
Domiński poinformował, że zagroził agresywnemu mężczyźnie wezwaniem policji, a ten uciekł na ulicę. Prezes Instytutu miał go dogonić, a wówczas uciekający uderzył Domińskiego pięścią w twarz. Z relacji współpracownika Wałęsy wynika, że zdążył on zrobić zdjęcie agresorowi i przekazał je policji składając zawiadomienie.
Prezes Instytutu Lecha Wałęsy zawiadomił w poniedziałek policję o znieważeniu i naruszeniu jego nietykalności cielesnej. Jak wyjaśnił, zgłoszenia na policję dokonał w Gdańsku, po powrocie ze stolicy, bo w Warszawie musiał towarzyszyć byłemu prezydentowi w zaplanowanym spotkaniu z przedstawicielami międzynarodowej organizacji zajmującej się walką o prawa człowieka.
Potwierdzając przyjęcia zgłoszenia oficer prasowa Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku st. asp. Karina Kamińska powiedziała we wtorek PAP, że „policjanci przesłali zebrany w tej sprawie materiał do Komendy Rejonowej Policji I w Warszawie”. Dodała, że – ponieważ czyny wymienione w zawiadomieniu ścigane są z oskarżenia prywatnego, do materiału dołączono wniosek o przekazanie dokumentacji do właściwego miejscowo sądu.
kb/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/464416-plomienne-przemowienie-jaroslawa-walesy