Na początku lat 90. na pierwszym miejscu rankingu duchownych, którzy najbardziej zawinili „GW” figurował ówczesny biskup gorzowski Józef Michalik, który powiedział, żeby Żyd głosował na Żyda, katolik na katolika, a muzułmanin na muzułmanina
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Grzegorz Kucharczyk, historyk, członek Polskiej Akademii Nauk.
wPolityce.pl: „Gazeta Wyborcza” w „Czarnej Księdze PiS” atakuje Kościół katolicki w Polsce. Pisze: „upaństwowiona nienawiść zyskuje stempel religijnej prawomocności”. Jak pan to skomentuje?
Prof. Grzegorz Kucharczyk: Gdy chodzi o „Gazetę Wyborczą” to nic nowego. Warto przypomnieć tym czytelnikom, którzy mogą nie pamiętać zamierzchłych czasów początków polskiej transformacji, czyli początku lat 90. XX wieku, że wtedy „Gazeta Wyborcza” sprawowała monopol na rynku medialnego „rządu dusz”. Młodszym czytelnikom przypominam, że to epoka sprzed ery internetowej w Polsce. Wówczas w „GW” pojawiły się stwierdzenia, że Kościół katolicki w Polsce mówi językiem oblężonej twierdzy i przemawia językiem z epoki krucjat, a nie z czasów Soboru Watykańskiego II. Zmienił się natomiast ranking duchownych, którzy zawinili według „Gazety Wyborczej”.
Kto był wówczas na czele tego rankingu?
Na początku lat 90. na pierwszym miejscu rankingu duchownych, którzy najbardziej zawinili „GW” figurował ówczesny biskup gorzowski Józef Michalik, który powiedział, żeby Żyd głosował na Żyda, katolik na katolika, a muzułmanin na muzułmanina. Drugie miejsce zajmował prymas Józef Glemp. Jego osoba pojawiła się przy okazji sporu o klasztor karmelitanek znajdujący się w sąsiedztwie niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz-Birkenau. Generalnie całe jego posługiwanie według „GW” tchnęło nienawiścią.
Mniej więcej od 1991 r. do tego grona awansował sam święty Jan Paweł II. „Gazeta Wyborcza” pisała po pielgrzymce papieża do Polski w 1991 r., że nie zrozumiał polskiej demokracji i krzyczał na nas, zamiast nas chwalić. Teraz to tzw. język nienawiści, a kiedyś zdaniem „Gazety Wyborczej” był to tzw. język oblężonej twierdzy, język Sylabusa i język epoki krucjat.
Czy można powiedzieć, że atak na Kościół katolicki w Polsce trwa od pierwszego numeru „Gazety Wyborczej”?
Nie wiem czy zaczęło się to od pierwszego numeru, ale na pewno trwa od początku lat 90. kiedy „Gazeta Wyborcza” otrząsnęła się ze związków z „Solidarnością”. Wtedy ruszono propagandową narrację przeciwko Kościołowi. Jest oczywiście jedno pytanie: czy autorzy tego typu stwierdzeń w „Gazecie Wyborczej” i na początku lat 90. i teraz, zdają sobie sprawę, że ktoś już wcześniej mówił o „seansach nienawiści”, które według niego były odprawiane w jednym z kościołów na warszawskim Żoliborzu? Czy zdają sobie z tego sprawę?
W latach 80. Adam Michnik chyba liczył, że Kościół katolicki w Polsce uda się zreformować się według wskazówek, które zawarł w swojej książce „Kościół, lewica, dialog”?
Ale nawet wtedy, w swojej słynnej książce Adam Michnik zauważał, że tak jak w partii trzeba szukać sojuszników w tzw. reformatorskim skrzydle. Uważał, że w Kościele należy szukać tzw. katolików otwartych. Michnik w tym kontekście wymieniał środowisko „Więzi”, „Znaku” i „Tygodnika Powszechnego”. W tejże książce mimo ciepłych słów kierowanych pod adresem Prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego są również i bardziej krytyczne stwierdzenia. Zastosowano manewr językowy polegający na zestawianiu słów Prymasa Wyszyńskiego, który przestrzegał przed pokoleniem ‘68 z narracją twardogłowych komunistów w łonie PZPR. Na jednej płaszczyźnie zestawiono stanowisko partyjnego „betonu” i jednoznaczne słowa Prymasa Tysiąclecia. Kard. Wyszyński tylko wykonywał swoją powinność. Jako duszpasterz mówił czego trzeba unikać, a co trzeba popierać. To często stosowany zabieg propagandowy polegający na insynuowaniu Kościołowi, że jest nienawistnikiem, który prowadzi kampanię nienawiści. Jest to gra na odczuciach i na emocjach. To abecadło psychologii społecznej. Autorzy „Gazety Wyborczej” doskonale je znają i wiedzą, że ludzie instynktownie nie lubią czy unikają środowisk określanych jako nienawistne i agresywne. Na tym polega zabieg grania na emocjach. Psycholodzy społeczni dawno już stwierdzili, że większość ludzi nie ma zamiaru weryfikować wiedzy podanej im na talerzu. Tak jest w przypadku tekstów publikowanych w „Gazecie Wyborczej”.
Not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/464407-kucharczyk-przed-gw-ktos-juz-mowil-o-seansach-nienawisci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.