Agresja skrajnej nietolerancji, pokaz siły własnej ideologicznej pałki – z tym najwyraźniej chcą być kojarzone środowiska występujące pod sztandarem LGBT. Co zrobić z osobami, które nie chcą pod tym sztandarem maszerować, tylko stojąc z boku, jak dziecko w baśni Andersena, ośmielają się nawet nie wołać ale zapytać cicho: „a może ten cesarz jest nagi?” Zastraszyć, zmusić do milczenia, zamknąć, pozbawić praw publicznych, możliwości wykonywania zawodu. Ostatnie przypadki aktora Redbada Klynstry i jeszcze bardziej wstrząsający – profesora Aleksandra Nalaskowskiego – rzeczywiście ukazują siłę tej metody zastraszania. Kto odważny, niech się przeciwstawi.
Niedawno, w felietonie, dla tygodnika „Do Rzeczy” namawiałem jednego z reżyserów, szczycących się swoją „odwagą” w opluwaniu polskiej tradycji i Kościoła, by zamiast wystawiać tysięczną sztukę mającą taki właśnie cel krytyczny, jak wszyscy niemal inni „krytyczni artyści” w Polsce, wystawił starą komedię Arystofanesa „Chmury”. Teraz muszę postawić kropkę nad „i” i zacytować kluczowy dialog w Agonie tej sztuki, wyjaśnia on bowiem nasza aktualną sytuację. To dialog mowy niesprawiedliwej, kuszącej młodego człowieka do zejścia na drogę nieprawości – i mowy sprawiedliwej, która próbuje przed tym bronić. Mowa niesprawiedliwa przekonuje ostatecznie na rzecz swojej pokusy argumentem siły, środowiskowej dyktatury tych, którzy idą za nią. Oto ten dialog:
[Mowa niesprawiedliwa]: Odpowiedz: Kim są wszyscy adwokaci?
[Mowa sprawiedliwa]: Osobami nieheteronormatywnymi.
[M.n.]: A tragediopisarze?
[M.s.]: Osobami nieheteronormatywnymi.
[M.n.]: A politycy, mówcy?
[M.s.]:Osobami nieheteronormatywnymi.
[M.n.]: A teraz popatrz na widzów: jakich tam więcej?
[M.s.]: Na bogów, widzę, że więcej osób nieheteronormatywnych…
To fragment dialogu z komedii, której premiera odbyła się 2442 lata temu. Autor nie żyje – gdyby ktoś chciał go aresztować, podaję tę łagodzącą okoliczność na wszelki wypadek. Można jednak zawsze zakazać wystawiania jego sztuk. W poprzednich polskich tłumaczeniach tej sztuki, Edmund Cieglewicz powtarzające się tutaj określenie wyrażał nieprzyjemnym słowem „wielkorur”, zaś Janina Ławińska-Cieglewicz – prostym czyli wulgarnym: „pedał”. Ja proponuję tutaj dla bezpieczeństwa pojęcie „osoba nieheteronormatywna” w ślad za orzeczeniem rektora UMK, który użył tegoż określenia jako piętna, mającego na wieki zawstydzić profesora tej uczelni, Aleksandra Nalaskowskiego jako wroga ideologii nieheteronormatywizmu.
Stoimy znowu na cywilizacyjnym rozdrożu: albo pozwolimy, by dufny w swą siłę, chętny do używania swej pałki Ciemnogród spod znaku LGBT zamykał usta profesorom wyższych uczelni, pozbawiał aktorów możliwości wykonywania zawodu, albo też cenzurował klasykę literatury światowej, zastępując ją ideologicznym bełkotem – albo będziemy walczyć: w imię wolności słowa i obowiązku prawdy zarazem. A kto wygra? Nie pytajmy. Nie dajmy się zastraszyć. Idźmy za profesorem Nalaskowskim.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/463949-nieheteronormatywne-chmury-idzmy-za-profesorem-nalaskowskim
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.