I co ja teraz mam o tej prawdziwej Dulcynei, nie austriackiej, nie kreolskiej, ale naszej, naszej polskiej, z Gdańska polskiego, de domo Aleksandrze Marii Dulkiewicz, skoro Cervantes o niej nie pisał, a piszą różni różnie?
— zastanawia się na łamach tygodnika „Sieci” Piotr Cywiński.
Taki Szubartowicz, członek Towarzystwa Dziennikarskiego (Blumsztajn, Maziarski, Żakowski itd.), sławi jej imię pod niebiosa w internecie, a i intelekt, za jakże finezyjne określenie gości, których podjęła była, mianem: „egzotyczni”, na przykład burmistrza z Lądka-Zdroju – wszak wszyscy wiedzą, że nie ma takiego miasta Londyn! „Egzotyczni” w tłumaczeniu Szubartowicza znaczy: ciekawi, niecodzienni, jasne?
— zauważa.
„Szacunek, różnorodność i torelancja”, zaćwierkała czarownym głosem gdańska Dulcynea o podjętych zadaniach i o sobie, w odpowiedzi na drwiny złośliwców, którzy dopatrują się w niej Aldonzy. Dama serc towarzystwa nie tylko dziennikarskiego, lecz i samego błędnego „Dona” na uchodźstwie, który ją wymyślił, „torelancję” ma we krwi. À propos pierwowzoru Dulcynei z Toboso, ponoć Hiszpanie mają takie porzekadło: skoro nie ma dziewczyny, dobra i Aldonza.
— przypomina Cywiński.
Publicysta nawiązuje również do pomysłów, by Aleksandra Dulkiewicz była kandydatką opozycji w wyborach prezydenckich.
Kpijcie sobie, dworujcie, szydźcie do woli, wy „nietorelancyjni”, jeszcze zobaczycie! Jest koncepcja i ona jest słuszna, ta koncepcja, aby Dulcynea z Gdańska była kandydatką całej zjednoczonej opozycji w wyborach prezydenckich, a po jej zwycięstwie reprezentowała nie tylko „wolne miasto”, lecz całą ziemię, skąd nasz ród
— ironizuje autor.
Cały felieton jest dostępny w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 9 września br., także w formie e-wydania.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/463866-piotr-cywinski-dla-sieci-dulcynea-z-gdanska