Potencjał związany z hasłem „polska wersja państwa dobrobytu”, które prezes Jarosław Kaczyński konsekwentnie wprowadza do toczącej się kampanii wyborczej, jest potężny.
Precyzyjnie mówiąc, nie jest to tylko hasło, ale coś więcej: to wizja, plan, scenariusz. To skierowana do Polaków propozycja znacznie wykraczająca zarówno poza obecną kampanię, jak i nawet poza kolejną kadencję. To projekt, który może nakreślić kolejną dekadę, a może nawet dwie.
W tym haśle - „polska wersja państwa dobrobytu” - zamyka się nie tylko polityka rządów Dobrej Zmiany; to jest przede wszystkim bardzo celne nazwanie marzeń towarzyszących Polakom od bardzo dawna. Tak naprawdę od wczesnych lat 70. Marzeń, które nigdy się nie ziściły, szybko okazując się tylko złudzeniem, ale które nigdy nie umarły, i które są bardzo głęboko osadzone w naszym narodowym psyche, budując znaczną część naszych kompleksów. Jeśli zostaną ponownie uruchomione i w dużej przynajmniej części zrealizowane, mogą nakreślić zupełnie nową dynamikę polityczno-społeczną; mogą zamknąć okres „wojny polsko-polskiej”, rozpoczęty agresywną kampanią Platformy po porażce Donalda Tuska w wyborach prezydenckich.
Ale w zapowiedzi budowy „polskiej wersji państwa dobrobytu” jest coś jeszcze. To w pewnym sensie, metaforycznie, obietnica napisania powojennej historii. Obietnica oddania Polakom złotych dekad zachodu - głównie lat 50. i 60. - gdy na zachód od Łaby czerpano garściami z życia i cieszono się nieznaną wcześniej, powszechną prosperity, a u nas pokolenia naszych dziadków i rodziców najpierw żyły w ciągłym strachu i biedzie, a później dostały nieco wygładzony, ale wciąż siermiężny, od czasu do czasu także brutalny, socjalizm.
Nie wiemy, czy uda się zbudować „polską wersję państwa dobrobytu”. Nie wiemy, czy uda się uniknąć skrajności zachodnich wersji tego modelu społecznego i gospodarczego. Nie wiemy tak do końca, czy w obecnych warunkach globalnych taki projekt jest realny. Nie wiemy nawet, czy po 13 października nie wygra jednak III RP. Ale sam projekt jest trafiony w dziesiątkę. Także dlatego, że może nas wszystkich - i jego zwolenników, i przeciwników - przenieść w nową epokę, uwalniając od rzeczywistości, która wyraźnie staje się przestarzała.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/463863-pis-proponuje-polakom-zwrot-tego-co-stracilismy-po-wojnie