W debacie publicznej pojawia się coraz więcej komentarzy dotyczących zawieszenia prof. Nalaskowskiego w obowiązkach wykładowcy akademickiego UMK w Toruniu. Ten Wojciecha Maziarskiego, dziennikarza „Gazety Wyborczej”, jest wyjątkowo obrzydliwy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: UJAWNIAMY. Znamy szczegóły skandalicznej decyzji UMK w Toruniu ws. prof. Nalaskowskiego. Wybitny pedagog ma zakaz wykonywania zawodu
Prof. Nalaskowski został zawieszony na trzy miesiące za felieton „Wędrowni gwałciciele”, w którym opisał zawłaszczenie przestrzeni publicznej przez środowiska LGBT podczas tzw. marszy równości. Wykładowca otrzymał wiele słów wsparcia. Komentatorzy wskazują, że takie działanie uczelni to atak na wolność słowa.
Głos w tej dyskusji zabrał również Wojciech Mazarski, znany ze swoich lewicowych przekonań. Tym razem jednak przekroczył granice dobrego smaku. Metaforyczny tytuł felietonu prof. Nalaskowskiego zastąpił słowami „Świątobliwi pedofile” i zmienił jego treść. Dziennikarz „Wyborczej” nie posługuje się jednak metaforą, a wprost pisze o „spasionych katabasach w sutannach, śliniących się pedofilach, świętoszkowatych cwaniakach z ruchów pro life”.
Przepisałem homofobiczny felieton toruńskiego profesora. Troszkę go tylko zmodyfikowałem
— pisze Maziarski.
Wypełzają z kościołów i kaplic na ulice polskich miast, wpychają się do szkół i urzędów. Odurzeni złą religią, nieszczęśnicy i fanatycy, których dopadła katolicka zaraza. Zawodzą i modlą się, maszerują w procesjach i pielgrzymkach, wznosząc krucyfiksy, okadzając monstrancje, żłopiąc wino i połykając opłatki
— czytamy w przerobionym tekście.
Ich pokraczny krucyfiks traktowany jest jak jakaś świętość. Milcząco akceptujemy, że musimy go szanować. To tak jakbyśmy mieli uznać, że tyfus, dżuma czy ospa zasługują na cześć i szacunek
— pisze dalej Maziarski.
(…) gwałcą kolejne instytucje i obszary życia: powiesili krucyfiks w Sejmie, wdarli się do szkół, teraz chcą wleźć do naszych sypialni, by kontrolować nasze życie seksualne i sprawdzać macice Polek
— dodaje.
Spasione katabasy w sutannach, śliniący się pedofile, świętoszkowaci cwaniacy z ruchów pro life, toporne babiszony w bezkształtnych garsonkach, które na swoje tępe głowy wdziewają welony, jakby były niebiańskimi aniołami. Nieszczęśnicy uwierzyli, że klękanie i chóralne zawodzenie modłów to najlepsza droga do zbawienia. Jest paciorek, jest fun! Na pohybel ateistom!
— bredzi dziennikarz z „Czerskiej”.
Czarna katolicka zaraza, pełzająca tyrania chronionych przez państwo pedofilów okupujących nasze szkoły i urzędy wyciąga teraz łapska po teatry, kina, internet. Chcą wleźć do naszych głów i cenzurować nasze myśli (…) Przyjdą, by wsadzać paluchy w łona naszych kobiet i sprawdzać, czy przypadkiem nie zaszły w ciążę.
— pisze Maziarski.
I tam też w bezpiecznym szpalerze funkcjonariuszy wypłynie mieszanka nienawiści i libido. Prawdziwe katolicka i pedofilska. Pójdzie prosto do sypialni naszych dzieci. A potem dalej - do żłobków i przedszkoli, a Jędraszewski przemówi swoim tubalnym głosem
— kontynuuje swój seans nienawiści.
Jeden ministrant na tydzień. Ta religia uwielbia niestałość. Dlatego gwałci wszystko, co napotka na drodze.
— dodaje.
Dosyć negocjacji. Niech znajdzie się włodarz miasta, który powie „nie” ideologii pedofilów. Potem drugi, trzeci, kilkunastu.
— kończy.
Trudno nie odnieść wrażenia, że Wojciech Maziarski uzewnętrznia tutaj swoje od dawna skrywane myśli. Do napisania obrzydliwego tekstu wykorzystał metaforyczny felieton prof. Nalaskowskiego licząc, że zapewni mu to bezkarność. Skoro jednak wykładowca UMK został zawieszony, to dziennikarz, który napisał te obrzydliwości - nieporównywalne z tekstem prof. Nalaskowskiego - natychmiast powinien stracić pracę w „GW”.
xyz/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/463826-obrzydliwe-maziarski-atakuje-kosciol-sliniacy-sie-pedofile