„Z przykrością patrzę, jak Sejm traci autorytet i staje się powodem do drwin” - mówi marszałek Kidawa-Błońska w rozmowie z Gazetą Wyborczą. Pytanie, czy robi cokolwiek, aby to zmienić.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: To już koniec koncyliacyjnej Kidawy-Błońskiej? Pani marszałek przechodzi do fazy obrażania wyborców
W wywiadzie dla „GW” marszałek Kidawa-Błońska stara się kreować na osobę koncyliacyjną, zdolną do dialogu. Trudno jednak utrzymać taki wizerunek, kiedy firmuje się swoim nazwiskiem listy wyborcze, z których startuje np. Klaudia Jachira.
Staram się zawsze wychodzić od wyszukania choć tej jednej rzeczy, co do której można się porozumieć. Zdarza się jednak, że ktoś przeciąga strunę i wtedy jest spór, czasem ostry. Ale to ostateczność
— przekonuje kandydatka na premiera Koalicji Obywatelskiej.
Posłowie od zawsze używali ostrzejszego języka na mównicy, ale poza nią potrafili rozmawiać. Dziś, gdy komuś brakuje merytorycznych argumentów, odpowiada upokarzaniem i wyśmiewaniem, ot choćby pohukiwaniem, kiedy na mównicę wchodzi poseł Marek Sowa. W efekcie niektórzy bez słowa mijają się na korytarzu. Niebywałe
— dodaje.
Chcę pokazać, że mimo różnic można spierać się na argumenty i szanować przeciwnika. Jeśli go nie szanuję, to ani moja wygrana, ani przegrana nie mają ciężaru. Przecież zwycięstwo jest większe, gdy wygrywam z kimś, kogo szanuję, prawda?
— kontynuuje okrągłymi słowami Kidawa-Błońska.
Tak dużo dociera do nas wiadomości, że ktoś został opluty na ulicy, uderzony w twarz tylko dlatego, że mówi w innym języku lub inaczej wygląda. Kiedyś uznawaliśmy to za chuligaństwo, dziś zaczynamy się godzić, że agresja, pogarda są smutną częścią codzienności
— mówi.
Nie wiadomo co konkretnie ma na myśli. Kto godzi się za agresją? Konkretów w wypowiedzi pani marszałek nie ma.
Nie wyobrażam sobie, że za złamanie konstytucji, niepublikowanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego, skracanie kadencji konstytucyjnych organów nikt nie poniesie konsekwencji
— wraca do narracji o łamaniu „praworządności” przez rządy PiS.
Do tego został powołany
— odpowiada na pytanie o Trybunał Stanu „dla tych, którzy złamali konstytucję”.
Kiedy jednak dziennikarka pyta Kidawę-Błońską o problemy wymiaru sprawiedliwości, nie potrafi odpowiedzieć, jedynie rytualnie krytykuje reformy Prawa i Sprawiedliwości.
Wszystkie afery związane ze skokiem na sądy oddają intencję tych zmian, czyli likwidację niezależności sądownictwa. Trybunał Konstytucyjny praktycznie nie działa, zasiadają w nim sędziowie dublerzy, Krajowa Rada Sądownictwa funkcjonuje pod dyktando. Skandal z farmą trolli w Ministerstwie Sprawiedliwości ukazał skalę patologii i przemysł niszczenia ludzi zarządzany przez osoby na szczytach władzy. A minister Ziobro ma świetne samopoczucie. I jeszcze to tłumaczenie, że to kłótnia w rodzinie. Trudno o jaśniejszy dowód na cel tych zmian
— zaznacza.
Mamy infrastrukturę, sprzęt, a przede wszystkim świetnych lekarzy. Ale nie dość, że jest ich za mało, to jeszcze są obciążeni taką ilością biurokracji, że nie mają czasu dokładnie przyjrzeć się pacjentowi. Na 20 minut wizyty aż 16 przypada na czynności organizacyjne. Dlatego chcemy powołać asystentów lekarzy i uruchomić taki kierunek na studiach
— mówi z kolei o służbie zdrowia. Nasuwa się pytanie, co w tych sprawach udało się zrobić podczas ośmioletnich rządów?
Dalej dziennikarka przekonuje, że „dwie moje koleżanki przedsiębiorczynie trzy dni temu powiedziały, że zamkną firmy, jeśli PiS ponownie dojdzie do władzy i zrealizuje to, co zapowiada, czyli przede wszystkim podwyższenie ZUS-u”.
Ja się pani koleżankom nie dziwię, bo jeśli ktoś chce dekretowo wprowadzać wysokość pensji minimalnej i składek, nie patrząc na realia rynku, życia gospodarczego, poziomu rentowności, kosztów inwestycji i tak dalej, to jest to pomyłka
— korzysta z postawienia wątku w taki sposób Kidawa-Błońska. Warto przypomnieć, że informacje o podwyższeniu składek ZUS były już wielokrotnie dementowane.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Minister Błaszczak zapewnia: „ZUS nie wzrośnie, a w przypadku drobnych przedsiębiorców spadnie. To będzie znacząca ulga”
W rozmowie pojawia się wątek równouprawnienia kobiet. Nie dowiadujemy się jednak niczego nowego, poza zgranymi już hasłami.
Kobiety i mężczyźni muszą zarabiać tyle samo na podobnych stanowiskach. Płeć nie może być kryterium przy wynagradzaniu, a widzę to choćby w kulturze. Kobiety grające w filmach otrzymują mniejszą gażę. Dlaczego? Czas z tym skończyć. Ta sama płaca za pracę i kompetencje. Wprowadzimy program pilotażowy w administracji publicznej i spółkach skarbu państwa. Damy dobry przykład przedsiębiorcom
— mówi pani marszałek.
Dziennikarka z Czerskiej kontynuuje dalej fałszywą narracje o modelu rodziny przedstawionym przez Jarosława Kaczyńskiej: „Jako samodzielna matka ja i moje dzieci nie jesteśmy dla niego rodziną. A dla pani?”
leż oczywiście, że jesteście rodziną. Rodzina to ludzie, którzy są ze sobą związani, darzą się uczuciem, razem żyją. Słowa Kaczyńskiego są nie do zaakceptowania. Wykluczył samotnych rodziców, dziadków wychowujących wnuka, dzieci zajmujące się schorowanym rodzicem. To niedopuszczalne, by odmawiać komuś statusu rodziny, bo model prezesa jakiejś partii jest inny. Różnie układa się ludziom życie, ale nie można odbierać im prawa do szczęścia
— po raz kolejny korzysta z zaproszenia do uderzenia w PiS Kidawa-Błońska.
Jeśli ludzie chcą być ze sobą, to powinni ze sobą być i politykom nic do tego. Nie można wchodzić komuś z butami do prywatnego życia. Pary, które ze sobą żyją, powinny korzystać z prawa do dziedziczenia, do informacji medycznej. Muszą mieć to zagwarantowane. Koniec kropka
— mówi dalej o związkach partnerskich.
Marszałek Kidawa-Błońska nie wyklucza zgody na adopcję dzieci przez pary homoseksualne,choć przyznaje, że potrzebna do tego jest zgoda społeczeństwa.
Program Koalicji Obywatelskiej nie zakłada takiej możliwości. Takich decyzji nie mogą podejmować tylko politycy. Musi być zgoda społeczeństwa. To samo przed laty było z in vitro
— zaznacza
Kidawa Błońska mówi również o rozdziale Kościoła od państwa i o szkolnictwie.
W naszym kraju jest rozdział Kościoła od państwa. Tylko podobnie jak w przypadku konstytucji musi być przestrzegany. Kościół jest wykorzystywany do powielania przekazów politycznych. Ma być dla wiernych, a polityka pozostawiona politykom. Gdyby każdy robił to, co należy, wszystko byłoby w porządku
— podkreśla.
Nie wierzę, że rząd nie widzi, do jakiej krzywdy doprowadził. Po prostu nie potrafi się do tego przyznać. A powinien przeprosić, a potem się z tego wycofać. Osoba odpowiedzialna za ten chaos umyła ręce i zostawiła wszystkich z ogromnym problemem
— mówi o reformie edukacji. Trudno jednak powiedzieć, żeby była minister edukacji kogokolwiek „zostawiła”. To wyborcy zdecydowali, że została europosłanką.
Po raz kolejny w ostatnich kilku dnia poruszona została, także sprawa przodków pani marszałek.
Rozumiem, że to ciekawostka, szczególnie dla osób, które lubią historię. Nie mam wpływu na to, kto jest moim dziadkiem czy pradziadkiem, to żadna moja zasługa. Jestem wdzięczna moim przodkom za to, jakie wartości mi przekazali. Ale też wiem, że to, co robię, wpływa na ich dobre imię. Dlatego muszę się starać, by go nie zepsuć
— przekonuje Kidawa-Błońska.
kb/”Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/463805-kidawa-w-gw-nie-musze-grac-na-meskich-zasadach
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.