Prof. Maciej Giertych, jeden z symboli (jednak tak!) ruchu narodowo-demokratycznego w Polsce (i do pewnego czasu na emigracji), napisał „List do katolików świeckich”, a syn, mecenas Roman Giertych, opublikował go na Facebooku.
ZAINTERESOWANYCH ODSYŁAM DO ŹRÓDŁA: Zaskakujący list prof. Macieja Giertycha do ”świeckich katolików”: Oddacie głos na PiS, zaszkodzicie zarówno Polsce, jak i Kościołowi
I tu żadnej sensacji nie ma, bo każdy, kto zna dzieje polityczne środowiska panów Giertychów, wie, że to stały format ich wypowiedzi przedwyborczych po roku 2007. Liga Polskich Rodzin kilka razy apelowała już wprost (tak w każdym razie pamiętam), by głosować na Platformę Obywatelską, a syn-mecenas to wiadomo, co robi.
Sensacja pojawia się w chwili, gdy ten tekst odnajdujemy na łamach „Gazety Wyborczej”, zapowiedziany już nadtytule:
Apel nestora narodowej polskiej prawicy.
Nestor-nie nestor, z tego, co wiem, obecna polska prawica, także narodowa, swoich nestorów widzi gdzie indziej, w innych nurtach (Powstanie Warszawskie, Solidarność, KOR) i postaciach (Kaczyńscy, Olszewski, Macierewicz, Naimski itd.), ale niech tam Michnikowi będzie. W końcu w agorowym świecie krzywych luster za prawicę robią nadal Wałęsa, Wołek i kilku dawno pogubionych, alergicznie reagujących na obóz rządzący, publicystów. No, chyba, że słowa „narodowa prawica” zawężą do (post)endeków, ale to byłoby nadużycie.
Trzeba znać historię środowiska „komandosów”, marca 1968, KPP, PPR, PZPR, przeczytać choć jedną z książek Michnika, śledzić jego coraz bardziej szalone wywiady, by zrozumieć wagę tego wydarzenia. W tym przekazie nie ma i nie było gorszego wroga niż narodowcy, niż ci, którzy choćby dotknęli tego środowiska przez chwilę. Komuniści byli lepsi, Wałęsa był lepszy, nawet Kaczyńscy byli długo „mniejszym złem”. Większość decyzji środowiska Michnika, gdzieś tak od połowy lat 80. (jak pójście na sojusz z komunistami), wynikała z panicznego strachu przed naśladowcami Giertycha.
A tu bach! Maciej Giertych publicystą GW. Jednak!
Ma to wagę! Nie jest to bowiem dopuszczenie Romana Giertycha do opowieści o tym, jak zły jest Kaczyński, co się zdarzało. Nie jest to nawet zacytowanie jednej z kampanijnych wypowiedzi, co można by uznać za naturalne. To dużo więcej - to dopuszczenie wieloletniego symbolu endecji do poważnej roli publicystycznej w gazecie lewicowego środowiska, której redakcja rozumie wagę słów i własną moc namaszczania oraz stygmatyzowania.
Co nam to wydarzenie mówi?
Po pierwsze, co najważniejsze, środowisko GW przeczuwa klęskę i dlatego sięga po najbardziej nawet dramatyczne i kosztowne wizerunkowo metody.
Po drugie, prawdziwy spór o Polskę toczy się dzisiaj nie pomiędzy cieniami przeszłych sporów, ale pomiędzy obozem III RP a obozem Jarosława Kaczyńskiego. Kto jest poza tym ostatnim, jest u Michnika. Chce, czy nie chce. W sposób ukryty, bądź jawny. A nawet - świadomie, lub nie.
Po trzecie, także prof. Maciej Giertych okazuje się nie być zdolny wyjść poza kalki myślowe prasy liberalno-lewicowej. Takich jak teza o sojuszu tronu z ołtarzem (gdzie on? W kościołach choćby człowiek chciał, nic o życiu publicznym usłyszeć nie jest w stanie, a obrona rodziny i sprzeciw wobec profanacji nie są naprawdę poparciem ), a także pokrętnych diagnoz z których wynika, że najlepszą obroną Polski przed sekularyzacją jest głosowanie na formacje, które z Kościołem walczą (jak walczyła cała Koalicja Europejska). Szokuje też skala przemilczeń, nie dostrzegania, kto atak na Kościół dziś prowadzi.
Wszystko może mieć jednak poważne polityczne konsekwencje. Wiem, że (post)endecy się rzucą, ale trudno, trzeba o to w tym kontekście zapytać:
Czy na obecnych (post)endeków można liczyć w sporze z III RP?
Pytał o to kilka dni temu Marek Jakubiak, znający to środowisko.
Mocno oberwał w odpowiedzi. Ale pytanie nie jest bezzasadne. Środowiska (post)endeckie, ukształtowane przez Romana Giertycha, do dziś nie odniosły się poważnie do jego wolty z roku 2007, kiedy obalał rząd niepodległościowy. Może są daleko od niego, a może nie są - nie wiem.
Na pewno złudzenie części wyborców, że KONFEDERACJA to takie miłe, właściwie pisowskie, tylko bardziej zadziorne kadry, jest bezpodstawna. To środowiska o zupełnie innym myśleniu o państwie, polityce, historii. W mojej ocenie chwilami bardzo bliskim Michnikowi.
Oczekiwałbym zatem poważnej odpowiedzi: gdzie jest obecnym narodowcom bliżej - „nestora” profesora Macieja Giertycha, czy do obozu Jarosława Kaczyńskiego? Bo to jest ten zasadniczy wybór, który stoi przed Polakami. I powinna ona paść przed wyborami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/463770-co-nam-mowi-sojusz-macieja-giertycha-z-adamem-michnikiem