W ostatni wtorek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) stwierdził nieważność decyzji Komisji Europejskiej z 28 października 2016 umożliwiającej prawie monopolistycznej wykorzystanie gazociągu OPAL (biegnącego z Północy na Południe wzdłuż naszej zachodniej granicy, po stronie niemieckiej).
Skargę na decyzję KE wniosła spółka córka polskiego PGNiG działająca na terenie Niemiec, została ona wsparta przez polski rząd, co więcej do tej skargi dołączyły rządy dwój krajów bałtyckich: Litwa i Łotwa.
TSUE uzasadnia uwzględnienie polskiej skargi i w konsekwencji unieważnienie decyzji KE tym ,że została ona wydana z naruszeniem zasady solidarności energetycznej zawartej w art. 194 Traktatu o funkcjonowaniu UE.
Decyzja ta w praktyce oznacza, że w trybie natychmiastowym niemiecki regulator rynku energii (Bundesnetzagentur), powinien ograniczyć przesyłanie OPAL-em około 13 mld m3 gazu w stosunku rocznym ( Gazprom teraz może wykorzystywać OPAL tylko w 50%).
Przypomnijmy tylko, że właśnie 28 października 2016 roku, KE podjęła decyzję na postawie, której rosyjski Gazprom będzie mógł wykorzystywać aż w 80% (do tej pory miał zgodę na wykorzystywanie 50%) przepustowość gazociągu OPAL, biegnącego na terytorium Niemiec wzdłuż polskiej zachodniej granicy.
Gazociąg OPAL jest odnogą biegnącego po dnie Morza Bałtyckiego rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord Stream 1 o przepustowości 36,5 mld m3 (a więc większej niż biegnący przez Polskę gazociąg Jamalski, którego przepustowość wynosi 33 mld m3), którym Gazprom może dostarczać swój gaz na południe Europy.
Jak twierdzili Rosjanie obowiązujące do tej pory ograniczenia w wykorzystaniu gazociągu OPAL, nie pozwalały im na pełne wykorzystanie obydwu nitek gazociągu Nord Stream 1 o przepustowości 55 mld m3 (średnio według danych KE jest on wykorzystywany w 50%).
KE uzasadniając wtedy ustnie tę kontrowersyjną decyzję podała, że poprawi ona konkurencyjność na europejskim rynku gazu, choć gołym okiem widać, że jednocześnie powoduje ona powiększenie zależności od dostaw do Europy rosyjskiego gazu.
Wtedy PGNIG i polski rząd, argumentowali, że podjęta przez KE decyzja o umożliwieniu Gazpromowi korzystania aż 80% przepustowości gazociągu Opal jest rażąco sprzeczna z prawem europejskim (przede wszystkim III pakietem energetycznym) i pokazuje, że jeżeli chodzi o jego przestrzeganie to w UE są równi i równiejsi (w tym przypadku Niemcy, którzy przeforsowali taki wyjątek dla tego gazociągu).
Co więcej jej nieopublikowanie w sytuacji, kiedy na jej podstawie niemiecki regulator rynku energii Bundesnetzagentur podpisał już pod koniec listopada umowę z Gazpromem, Gazpromem Eksport oraz OPAL Gastransport GmbH o zwolnieniu właścicieli gazociągu OPAL z obowiązku stosowaniu unijnych przepisów o dostępie strony trzeciej jest wydarzeniem bez precedensu w historii UE.
TSUE wprawdzie podjął decyzję po blisko 3 latach od wniesienia skargi, ale ważne że w uzasadnieniu przypomniał zasadę solidarności energetycznej wpisaną do unijnych traktatów o której dawno już zapomniały Niemcy, a pod ich wpływem także wielu unijnych urzędników w tym w szczególności ci zajmujący się sprawami energetycznymi w Komisji Europejskiej.
Można było wręcz odnieść wrażenie, że Komisją Europejską rządzi rosyjski Gazprom,, bowiem większość decyzji wydawanych prze z nią była korzystna dla interesów tej rosyjskiej firmy.
Utrzymanie tego wyroku w mocy (Komisja zapewne będzie się odwoływać ale teraz może podnieść tylko kwestie proceduralne przez TSUE) jest korzystne dla Polski, krajów nadbałtyckich i jest ograniczeniem dominacji Gazpromu w Europie, a także podważa efektywność ekonomiczną budowanego Nord Streamu 2.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/463636-mlyny-tsue-miela-wolno-ale-jednak-miela