„Częściowa prywatyzacja GPEC [Gdańskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej - przyp. red.]”, do której radnych Gdańska energicznie przekonywał prezydent Paweł Adamowicz dobrostanu gminy nad Motławą nie poprawiła. W l.2010-2018 do budżetu Stadtwerke Leipzig z tytułu dywidendy trafiło ok. 330 mln złotych, do budżetu Gdańska 5.krotnie mniej - ok. 67 mln zł. Nawet Zabłocki wyszedł lepiej na mydle…
—informuje portal wybrzeze24.pl.
Jak czytamy, ogromne pieniądze miały trafić również do kieszeni członków zarządu i rady nadzorczej.
W 2015 roku 5.osobowy zarząd kosztował firmę 3,3 mln złotych, a rada nadzorcza 0,4 mln złotych
—czytamy.
Warto podkreślić, że Radzie Nadzorczej GPEC zasiadał śp. Paweł Adamowicz, były prezydent Gdańska.
Władze Lipska na wykupie udziałów GPEC od władz Gdańska miały zrobić świetny interes. Tego samego nie można powiedzieć o Gdańsku.
Od 2010 roku z tytułu dywidendy Stadtwerke Leipzig zainkasował ok. 330 mln złotych, a gmina Gdańsk ok. 67 mln złotych. Nic dziwnego, że rada nadzorcza SWL propozycji odkupu przez PGE za 800 mln złotych udziałów w GPEC nie chciała rozpatrywać.
—piszą autorzy tekstu.
Ale to nie jedyni beneficjenci „częściowej prywatyzacji”…
Na transakcji „częściowej prywatyzacji” dobrze wyszli jej urzędowi uczestnicy, Paweł Adamowicz, Włodzimierz Machczyński, Iwona Bierut i Szczepan Lewna, obsadzeni przez niemieckiego właściciela w różnych dobrze płatnych rolach. Prezydent Gdańska na mocy własnej decyzji zarobił na transakcji sprzedaży mienia komunalnego ponad milion złotych
—czytamy.
kk/wybrzeze24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/463604-zloty-interes-niemieckiej-firmy-pomogl-gdansk