Mój ulubieniec. Wyznawca dobrego smaku. Podziwiany publicysta. Leszek Jażdżewski po dłuższym milczeniu znowu zagościł na publicznym forum. Całe szczęście. To ważne i wspaniałe! Swoimi pełnymi finezji obrazami, wyrażanymi w krótkich, jędrnych, czasami dosadnych słowach, rozjaśnia mroki naszej rzeczywistości, w których kryją się polskie demony.
Znowu, jak w pamiętnym maju na Uniwersytecie Warszawskim, razem z Donaldem Tuskiem, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, Adamem Michnikiem i wieloma znakomitymi uczestnikami wykładu politycznego, mogę zanurzyć się w głębię niezwykłych myśli szefa „Liberte”. Czerpać z nich natchnienie do nowych wysiłków, niby zmęczony życiem wędrowiec, który odzyskuje siły po niespodziewanym napotkaniu ujścia źródlanej wody. Tym właśnie wówczas były dla mnie słowa Jażdżewskiego. Tym pozostał dla mnie do dziś on sam.
Ach, wspomnienia. Do dziś w mojej głowie trwałe miejsce zajmuje obraz namalowany przez mojego idola: - W błocie taplają się świnie. Możemy się tylko domyślać, że reprezentują one duchownych katolickich albo polityków PiS. W każdym razie tych, którzy chcą zawładnąć naszymi duszami – wyjaśnia sam autor opisu. Leszek Jażdżewski spogląda na świnie z miejsca, gdzie jest czysto i sucho. Patrzy na nie z pogardą.
W auli uniwersyteckiej zwyciężyła jego szlachetna delikatność i szacunek do murów akademickich. To one nie pozwoliły mu wtedy jasno nazwać tych, którzy się w świnie wcielają. Dziś, w intymnej, szczerej rozmowie, ze względu na trwająca kampanię wyborczą, otwiera na oścież drzwi do tej tajemnicy.
Dzięki sojuszowi jaki PiS zawarł z Kościołem katolickim w Polsce – dla Jażdżewskiego symbolami tego sojuszu są arcybiskup Marek Jędraszewski oraz lider partii Jarosław Kaczyński – polska prawica podwójnie zniewala do siebie wyborców. I zaraz w następnym zdaniu jakże pięknie i plastyczne przedstawił to Jażdżewski: - „PiS schował rękę do naszych kieszeni, a Kościół schował rękę do naszych spodni i wspólnie trzymają nas już nie powiem za co”. Czyż ten widok nie przemawia do wyobraźni każdego? A autor tej ilustracji nie zasługuje na pochwały?
Jaka szkoda, że Jażdżewski nie jest malarzem. Może namalowałby warszawską Świątynię Opatrzności Bożej, z którą jest w jakimś stopniu zżyty. Pięć lat temu złożył zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa w związku z przyznaniem Świątyni Opatrzności 6 mln zł dotacji z ministerstwa kultury na powstające w niej muzeum.
Podczas malowania przypomniałby sobie, jak zawistnie patrzył na pieniądze, które otrzymała świątynia, wsadzając samemu rękę do kieszeni Kościoła.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/463438-jazdzewski-tworca-debaty-politycznej-w-stylu-profanum