Nie bezzasadne wydaje się postawienie pytania, czy nie lepiej było zrobić osobną infrastrukturę do oczyszczania ścieków, niż robić takie instalacje, gdzie zanieczyszczona woda krąży kilkukrotnie po terenie
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl warszawski radny PiS Maciej Binkowski.
CZYTAJ WIĘCEJ: Awaria w oczyszczalni ścieków w Warszawie. Nieczystości płyną do Wisły! Trzaskowski przekonuje, że woda jest bezpieczna
wPolityce.pl: Na oczyszczalnię „Czajka”, jej rozbudowę, poszła z Unii Europejskiej kwota 2 mld złotych. W Pana ocenie, na ile jest prawdopodobne, że Polska będzie musiała te pieniądze zwrócić w związku z ostatnią awarią kolektorów?
Maciej Binkowski: Powiem szczerze, ja takiej informacji, jak wygląda taka procedura nie mam i to byłaby rzeczywiście bardzo niepokojąca informacja. Trzeba tutaj nadmienić, że tutaj naprawdę duże pieniądze, ponad miliard euro, zostały wtłoczone w modernizację tej instalacji. To jest instalacja, która już istnieje bodajże od lat 70., i ona była rozbudowywana, modernizowana w takiej skali, że tak naprawdę z tej pierwotnej infrastruktury niewiele tam zostało. W obliczu tej awarii to pierwsze pytanie pod kątem dotacji i nakładów, które na to poszły, to czy w ogóle było sens robić to w tak kuriozalny sposób, czyli żeby ścieki przez specjalistyczną instalację, wydrążone pod ziemią tunele, najpierw trafiały z lewego brzegu na prawy brzeg, tam dopiero trafiały do oczyszczalni Czajka i z powrotem wracały do Wisły? Na drążenie tego tunelu poszły bardzo duże nakłady finansowe – to jest cała też skomplikowana instalacja zbiorników, syfonów, które w ogóle umożliwiają przepuszczenie tych ścieków, przepływ z jednego brzegu na drugi brzeg. W tym momencie nie bezzasadne wydaje się postawienie pytania, czy nie lepiej było zrobić osobną infrastrukturę do oczyszczania ścieków, niż robić takie instalacje, gdzie zanieczyszczona woda krąży kilkukrotnie po terenie.
Czy już wiadomo, co mogło być przyczyną awarii? Czy to był błąd w budowie tego fragmentu oczyszczalni?
Ja śledziłem wczorajszą konferencję pana prezydenta Trzaskowskiego. Pomijam aspekt, że cały czas pan prezydent prezentuje się w nieskalanych nawet drobną ilością pyłu, czy brudu ubraniach roboczych i kasku. Cały czas słyszymy, że ta przyczyna nie jest znana. Są podejrzenia, są spekulacje, mówi się o rozwarstwieniu tych rurociągów. Pojawiają się głosy ekspertów, które mówią właśnie o tym, że błędy mogły być już na etapie budowy. Dla mnie to zaskakujące, że przy inwestycji za tyle pieniędzy, która ma dopiero kilka lat – przypomnę: uruchomienie w 2012 roku – że czas ustalania tej przyczyny, przy całej nowoczesnej technologii jest tak niesamowicie długi i rodzi to tylko niepotrzebnie dodatkowe domysły i spekulacje, podejrzenia o to, że tutaj doszło do błędu właśnie na takim etapie są bardzo poważne, są one wysuwane przez ludzi jednak z dorobkami naukowymi. Jeśli to by się potwierdziło, to tym gorzej dla Warszawy, bo to oznaczałoby, że ta awaria i przywrócenie funkcjonalności naukowej nie potrwa kilka tygodni, nie potrwa kilka miesięcy – może to być dłużej niż kilka miesięcy, co też rodzi pytanie, jak ten tymczasowy obieg będzie funkcjonował. Wiadomo, że most pontonowy jest rozwiązaniem tymczasowym, chodziło o to, żeby zrzucić te ścieki jak najszybciej, ale to też nie jest instalacja, która będzie mogła służyć w nieskończoność. Zwłaszcza że pomału będziemy wchodzili w porę zimową, skoro miasto mówi już w tym momencie, że być może będzie potrzebna dodatkowa, tymczasowa konstrukcja przesyłowa na samym Moście Północnym, nasuwa to obawy, że sytuacja jest na tyle poważna, że możemy się przez długie miesiące jej nie pozbyć.
Ta awaria jest w zasadzie kwintesencją dotychczasowej polityki władz municypalnych stolicy, dlatego że mieliśmy – mamy zresztą do tej pory – mnóstwo bardzo drogich inwestycji, najdroższych w Europie, gdzie gigantyczne, nieproporcjonalne wręcz pieniądze idą na wykonanie projektów, podczas gdy można by to było zrobić o wiele taniej. I mimo tych dużych pieniędzy mamy do czynienia bardzo często z bublami.
Oczywiście, że tak. To jest problem, który trawi Warszawę, patologiczny problem trawiący Warszawę już od kilku dziesięcioleci. Zacznijmy może od przykładu tunelu Wisłostrady, który też dał o sobie znać nie tak dawno. Tunelu, który pochłonął olbrzymie nakłady finansowe, to jest trasa szybkiego ruchu przez Bemowo – jedna z najdroższych w całej Europie, oczyszczalnia „Czajka” - tak samo – ponoć jedna z najnowocześniejszych, ale na sto procent jedna z najdroższych. Sama budowa tunelu pod Wisłą do tej oczyszczalni – i tunel był wykonany tą samą technologią, co druga linia metra: tarcza drążąca tunel, obkładająca go elementami betonowymi – to są nakłady rzędu miliardów złotych i to jest też teraz podejmowana przez ekspertów kwestia, którą tutaj słyszę, że po co aż takie rozwiązania, że były też i prostsze i tańsze metody. My jako radni Prawa i Sprawiedliwości na pewno będziemy się temu przyglądać, prosić o wyjaśnienia wszystkich wątpliwości. Zwłaszcza, że ja przypomnę, że pan prezydent do tej pory nie był uprzejmy wyjaśnić, dlaczego służby zostały powiadomione z opóźnieniem o tej sytuacji.
Po drodze mieliśmy jeszcze pożar Mostu Łazienkowskiego…
Tak. To kolejny przykład.
Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby Platforma Obywatelska wybudowała nam elektrownię atomową…
Jak wszyscy wiemy, temat elektrowni atomowej skończył się na tym, że została powołana spółka. Były minister dostawał bardzo pokaźne wynagrodzenia. Właściwie, kiedy Prawo i Sprawiedliwość teraz przejęło władzę, okazało się, że niewiele z tych kilku lat przygotowań wyszło. Wszystko trzeba było zaczynać od zera. Cóż, patrząc na te doświadczenia na „warszawskim podwórku”, może i lepiej, tylko szkoda publicznych pieniędzy, które przecież z podatków nas wszystkich są na to przeznaczane.
Czy wobec tego nie powinno być bardziej ścisłej kontroli nad wydatkami samorządowymi ze strony państwa? Samorządy prą do tego, żeby się możliwie uniezależnić od władz centralnych, ale te doświadczenia warszawskie pokazują, że jest to chyba fatalny pomysł.
W tym momencie została wytworzona przez zwłaszcza samorządy, którymi rządzą politycy Platformy Obywatelskiej, bo taka chora sytuacja, gdzie każda próba korzystania z uprawnień czy to wojewody, czy właśnie rządu jest przedstawiana jako zamach na samorządność, zamach na demokrację. Tutaj jest rzeczywiście absurd i psucie tak naprawdę państwa, psucie mechanizmów kontrolnych i weryfikacyjnych – te wściekłe ataki na wojewodów, których oskarża się, że są tutaj jakimiś komisarzami, którzy chcą z pałką stać nad wolnymi samorządami. Jak to wygląda w praktyce? Ja może przypomnę sytuację sprzed kilku miesięcy, czyli tak zwaną aferę autobusową w Warszawie, gdzie wszyscy dowiedzieliśmy się o tym, że po wręcz bajecznie śmiesznych kwotach działacze Platformy robili sobie kampanie wyborcze na pojazdach komunikacji miejskiej. Temat ten trafił do komisji rewizyjnej Rady Miasta Stołecznego Warszawy, komisji, w której – jak przypomnę – oczywiście absolutną większość posiadają radni Platformy Obywatelskiej. Czas mija, miesiące mijają, właściwie niewiele się dzieje w ramach wyjaśniania tej sprawy. Dowiadujemy się, że a to ktoś pokasował mejle w zarządzie spółki autobusowej, a to, że jakiejś tam rzeczy nie można odtworzyć – to są sytuacje absolutnie patologiczne.
Warto też jeszcze przy tym przypomnieć, jak wielu działaczy Platformy Obywatelskiej jest właśnie w tych miejskich spółkach pozatrudnianych. Sytuacja taka miała właśnie miejsce chociażby we wspomnianych przeze mnie autobusach. Tutaj moi koledzy z Rady Miasta kilka dni temu też ujawniali, jaka jest skala nepotyzmu w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągowym.
CZYTAJ WIĘCEJ: Lisiecki publikuje kolejne faktury dot. „afery autobusowej”: „Skromna bonifikata od oficjalnego cennika MZA. Mi wyszło, że to 75%”
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/463063-nasz-wywiad-radny-pis-o-czajce-wydano-miliardy-po-co