Szkoda, że opozycja idzie podzielona do wyborów – powiedział były premier, a obecnie europoseł Leszek Miller na antenie TVN24. „Zadaniem każdej opozycji jest jak najszybciej przestać być opozycją” - podkreślał.
Każdy musi sobie znaleźć właściwe miejsce i uznać że prawdziwym przeciwnikiem, rywalem, nie jest kolega z opozycji, tylko kolega z PiS-u
— podkreślał Miller. Odniósł się przy tym do wyznaczenia Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na kandydatkę Koalicji Obywatelskiej na premiera po październikowych wyborach.
To pozytywne zaskoczenie. Pani była marszałek Sejmu uprawia inny styl polityki, który może być urzekający
-– ocenił, zauważając, iż to jest nie tyle propozycja dla innych partii opozycyjnych, ale dla elektoratu. Wyraził przy tym supozycję, że Małgorzata Kidawa-Błońska może być atrakcyjna dla elektoratu spoza Platformy Obywatelskiej.
Miller skomentował również przemówienie Jarosława Kaczyńskiego na temat rodziny.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jarosław Kaczyński w Lublinie: „Rodzinę widzimy tak jak tutaj. Jedna kobieta, jeden mężczyzna w stałym związku i ich dzieci”
Były premier powiedział, że kiedy słuchał słów prezesa PiS, odczuł niepokój „nie tylko w kwestiach finansowych, ale także w warstwie aksjologicznej”.
Pochodzę z rodziny rozbitej, nie znałem swojego ojca, odszedł zaraz po moim urodzeniu
— wyjaśniał, dodając, iż jego matka walczyła o lepsze warunki i nie uważa, że miał nienormalną rodzinę. Dodał jednak, że „nie można w ten sposób mówić jak Kaczyński, bo on obraża tysiące ludzi. Takie słowa, stwierdzenia, kogoś w Polsce rażą”.
Miller poruszył również kwestię złożonych przez PiS obietnic, w tym również podwyższenia płac minimalnych.
Zawsze byłem zwolennikiem podwyższania płacy minimalnej, (…) tylko, że Kaczyński mówi nie o swoich pieniądzach. Główny ciężar pokrycia tych zobowiązań dotyczyłby przedsiębiorców
— zauważył. W jego ocenie tego typu decyzje powinny zapaść w Brukseli, a nie w Polsce, „a Polska ma najsłabszą pozycję w Brukseli od 2004 roku”.
„Żałuję, że Moniki Jaruzelskiej nie ma liście lewicy”
Bardzo żałuję, że to Anna Maria Żukowska jest na liście lewicy, a Moniki Jaruzelskiej nie ma, mimo że stołeczne struktury SLD rekomendowały Jaruzelską
— ocenił na antenie TVN24 były premier Leszek Miller.
CZYTAJ WIĘCEJ: Przepychanki na lewicy. Sekowana przez lewicowych polityków Monika Jaruzelska: Nastąpiło „wrogie przejęcie” SLD
Lewica zaprezentowała we wtorek swoją warszawską listę. Otwierają ją: lider Lewicy Razem Adrian Zandberg, „dwójką” jest rzeczniczka SLD Anna Maria Żukowska, a zamyka listę b. poseł SLD Piotr Gadzinowski.
Rzeczniczka SLD Anna Maria Żukowska w piątkowym programie TVP Info powiedziała, że jeśli rzeczywiście Donald Tusk i Ewa Kopacz wiedzieli o lukach w VAT i nie przeprowadzili działań, to jest to powód to postawienia ich przed Trybunałem Stanu. W sobotę na Twitterze przeprosiła za to stwierdzenie.
Były premier Leszek Miller został zapytany w poniedziałek w TVN 24 o tę wypowiedź. Ocenił, że „z panią rzecznik dzieje się coś złego”.
Tym bardziej, że ona nie tylko to powiedziała, ale potem jakby uwierzytelniła działanie komisji śledczej, mówiąc, że wierzy w działanie tej komisji i przebiega ona w sposób należyty
— powiedział Miller. Stwierdził, że „nie można powiedzieć większego głupstwa i nie można wyrządzić większej szkody w tym okresie kampanii wyborczej”.
Dodał, że nie dziwi się, iż są żądania, by Żukowska wycofała się z kandydowania, bo jest obciążeniem dla całej listy.
Dopytany, czy Żukowska powinna to zrobić powiedział: „niech robi, co chce”.
Córka generała Wojciecha Jaruzelskiego, która z list SLD dostała się do Rady Warszawy, nie znalazła się na listach Komitetu Wyborczego Sojuszu Lewicy Demokratycznej, skupiającego kandydatów trzech ugrupowań lewicowych i ostatecznie została zarejestrowana jako kandydatka komitetu Polska Lewica w wyborach do Senatu z Warszawy.
Miller ocenił: „rozumiem, że pani Jaruzelskiej nie ma dlatego, że otrzymałaby zapewne więcej głosów niż nie tylko pani Żukowska, ale także i pan Zandberg. Proszę pamiętać, że Anna Maria Żukowska dostała w wyborach samorządowych 1,8 tys. głosów, a Jaruzelska 8 tys.”.
Komentując uwagę, że „Jaruzelska to konserwatystka jak na postępową i progresywną listę” ocenił, że „jej wnurzenia programowe spokojnie mieszczą się w centrum lewicy”.
Monika Jaruzelska w ubiegłorocznych wyborach samorządowych zdobyła jako jedyna kandydatka komitetu SLD-Lewica Razem mandat radnej m.st. Warszawy zdobywając 8494 głosów. W Radzie Warszawy jest radną niezrzeszoną. Zasiada w komisji ds. nazewnictwa miejskiego, której jest wiceprzewodniczącą oraz w komisji polityki społecznej i rodziny.
aw/TVN24/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/462977-miller-zaluje-ze-jaruzelskiej-nie-ma-na-liscie