Środowiska popierające nowoczesną lewicę skupioną w szeregach partii Razem dość szybko przełknęły wprawiające w zażenowanie porozumienie z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. Przecież młodzież, choć sama często przyznająca się do marksistowskich przekonań, nieraz powtarzała między sobą antyPZPRowskie czy antySLDowskie hasła typu: „Znajdzie się cela dla Leszka Millera”. Atmosfera przedwyborcza była jednak w Partii Razem grobowa – sondaże nieprzychylne, eurowybory przegrane, cztery lata działalności na dotacjach dla partii politycznych – spędzone na robieniu memów na Facebooku. Szkoda.
Tu już nie chodzi o to, że Razemowcy stracili swoje polityczne dziewictwo brudnym sojuszem, że sami zaprzeczyli swojej lewicowej wierze i idą do wyborów z tymi, których krytykują także za rządy 2001-2005. Dodatkowo smutne jest to, że ludzie Adriana Zandberga czy Marceliny Zawiszy balsamują naszą wersję nadwiślańskiego Mauzoleum Lenina, zamiast dać nieboszczce PZPR spokojnie odejść do śmietnika historii.
Nie, rzecz nie w pojedynczych osobach w partii, które należały do PZPR (bo opozycja zaraz będzie wykrzykiwać nazwisko posła Piotrowicza), lecz w tym że liderzy SLD z dumą kontynuują dziedzictwo PRL i traktują je jako tradycję niepodległościową. Joanna Senyszyn drwiła z Żołnierzy Wyklętych, mówiąc że chłopcy nie zorientowali się, że wojna się skończyła, a Włodzimierz Czarzasty szczycił się PZPRowskim pochodzeniem Aleksandra Kwaśniewskiego czy Leszka Millera. Kolejnym ponurym przykładem jest inny kandydat SLD Jerzy Jaskiernia, który w latach 1981-1984 prowadził tak koniunkturalną aktywność, że jeszcze w ostatnich latach trwania PRL powoływał się nie tylko na Karola Marksa, ale i na Włodzimierza Lenina… Tak, towarzysze, kiedyś się tym szczyciliście, to przypomnijmy kilka cytatów, zwłaszcza że komunista Jerzy Jaskiernia był jednym z przywódców Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej i zostawił po sobie twórczość publicystyczną:
W styczniu 1983 gdy w wielu mieszkaniach były przerwy w dostawach prądu czy ogrzewania towarzysz Jaskiernia miał zaszczyt osobiście wygłosić mowę na samym XI Plenum KC PZPR, z wiarą w lepszą przyszłość mówiąc o „Młodzieży a sprawach wsi”. Ale gdzie tam upominać się o zacofanych chłopów, towarzysz Jaskiernia wiedział, gdzie więcej może znaleźć fruktów i czyje oko lepiej nacieszyć:
Proszę towarzyszy, rok 1983 (…) jest również rokiem czterdziestolecia LWP. Chcielibyśmy, aby to była okazja nie tylko do przypomnienia genezy Ludowego Wojska Polskiego, ale również do umocnienia powszechnej obronności kraju i porządku publicznego – zapewniał swoich partyjnych słuchaczy.
Trudno o większą degenerację moralną niż w stanie wojennym wychwalać brutalne, komunistyczne pacyfikacje na członkach „Solidarności”.
Gdy trwał jeszcze stan wojenny, a trzydziestoparoletni rówieśnicy ZSMP-owca drukowali w piwnicach podziemne gazetki, towarzysz Jaskiernia nie miał problemów z prasą – w kwietniu 1983 roku udzielił wywiadu „Gazecie Młodych”, w której zapewniał o swojej komunistycznej ortodoksji:
Formułą, która spotkała się z bardzo szerokim odzewem wśród aktywu, jest obecnie seria „światopoglądy”, jak też seria „Życie i marksizm”, przeprowadziliśmy dwie krajowe konferencje ideologiczne (…). Zorganizowaliśmy seminarium międzynarodowe na temat „Komunistyczne wychowanie młodzieży”.
Towarzysz Jaskiernia być może wierzył, że duch Lenina pomoże jego socjalistycznej karierze, grunt że odwoływał się do partyjnych imponderabiliów:
Uznaliśmy, że tylko na gruncie leninowskiej teorii związków młodzieży (…) utrzymując współpracę z Wszechzwiązkowym Leninowskim Komunistycznym Związkiem Młodzieży (…) organizacja nasza może spełnić ważną rolę stabilizującą.
Nas nie dziwi, że wysocy przedstawiciele PZPR kandydujący dzisiaj do sejmu, byli niegdyś funkcjonariuszami reżimu autorytarnego, ale co arcysmutne – działaczy lewicy też nie dziwi. Członkowie Partii Razem o tym wiedzą, sami to przyznają, a mimo wszystko – biorą ich pod ramię i prowadzą do parlamentu Rzeczpospolitej Polskiej:
ZOBACZ KONIECZNIE - fragment programu „Gorące pytania” telewizji wPolsce.pl: Działaczka Partii Razem przyznaje: Leszek Miller i Włodzimierz Cimoszewicz byli funkcjonariuszami autorytarnego reżimu
Dla pani Julii Zimmermann szczere wyrazy uznania za intelektualną uczciwość, ale dla Polaków konkretna wiadomość: lewicy sprzeciwiającej się autorytaryzmowi w naszym kraju po prostu nie ma i jeszcze przez długi czas nie będzie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/462931-mowili-do-siebie-towarzysze-dzis-kandyduja-do-parlamentu