Co przez lata całe robił Grzegorz Schetyna na wypasionych konwencjach Platformy Obywatelskiej? Takich jak ta, gdzie ściągnięto 15 tysięcy ludzi:
I takich:
Ta europejska z 2014 roku też na ubożuchną nie wygląda:
Dlaczego zatem lider Platformy zdecydował się dziś wyskoczyć z pytaniem o koszty lubelskiej konwencji Prawa i Sprawiedliwości?
CZYTAJ O TYM:Schetyna próbuje wbić szpilę: „Ile kosztowała dzisiejsza konwencja PiS w Lublinie?”
Wskazałbym trzy przyczyny.
Po pierwsze, na tle lubelskiego spotkania PiS te organizowane przez Platformę, w tym konwencja sobotnia, wyglądają jak cofnięte w czasie o 15 lat. A przecież finansowanie ma Platforma mniej więcej takie same (a biorąc po uwagę wpływy w wielkim biznesie, zapewne większe). Nie ma zatem innego, poza nieudolnością przywództwa, powodu do takiej dysproporcji w jakości kampanijnych wydarzeń. Działacze to widzą, Schetyna próbuje więc - w samoobronie - zmienić temat z tego „jak to zrobiono” na „za ile”.
Po drugie, o czym napisał kilka godzin temu na tych łamach Jacek Karnowski, zderzenie konwencji ujawniło też intelektualną przepaść pomiędzy formacjami.
CZYTAJ KONIECZNIE: Konwencje KO i PiS pokazały, że w sferze myśli i idei obie formacje dzieli przepaść. Na tym polu opozycja jest wręcz dramatycznie wyjałowiona
W interesie Schetyny leży zatem nie przypominanie o własnym przekazie, ale przede wszystkim rozbijanie pisowskiego.
No i element trzeci, kto wie, czy nie najważniejszy. Otóż Grzegorz Schetyna ma poważne powody do zdenerwowania. Wie, że nie tylko trudno marzyć o zwycięstwie jesienią, ale na dodatek zagrożona jest także podstawowa baza wyborcza jego formacji. Słabnie wiara w zwycięstwo, narasta rozczarowanie i świadomość jak żałosna jest oferta opozycji. Za chwilę znaczące grupy wyborców opozycji mogą przejść do obozu pisowskiego.
Wszystko to dość precyzyjnie opisane zostało na prezentacji podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy pogłębionych badań wykonanych na próbie ponad ośmiu tysięcy osób (ośmiokrotnie więcej niż standardowa) przez pracownię IBRiS.
Przy tak dużej próbie wyniki obozu Jarosława Kaczyńskiego rosną, a opozycji spadają. Czyli powtarza się mechanizm z wyborów majowych do PE - wynik PiS okazuje się być wyższy niż pokazują wcześniejsze sondaże, bo wyborcy partii Jarosława Kaczyńskiego okazują się być dużo bardziej zmotywowani.
Warto się z opisem prezentacji krynickiej zapoznać: SONDAŻ. Samodzielna władza i miażdżąca przewaga PiS nad opozycją. Lewica podbiera głosy PO-KO. SPRAWDŹ, co wyborcy sądzą o partiach.
Oglądałem to na żywo i widziałem, jak duże wrażenie na słuchaczach zrobiła głębokość kryzysu Platformy.
Ale jeden wątek zawarty w opisie tego badania wart jest szczególnego zwrócenia uwagi. Zacytujmy:
Wyborcy Koalicji Obywatelskiej porównują to ugrupowanie do ospałego lwa albo pandy - zwierzęta sympatyczne, acz leniwe, tkwiące w bezruchu.
Z kolei Prawo i Sprawiedliwość jest przez swoich wyborców afirmowane, podziwiane za władczość, sprawczość i spryt oraz wierność zasadom. W oczach wyborców PO, partia Jarosława Kaczyńskiego jawi się jako agresywna, mądra, silna i drapieżna.
Co więcej, wyborcy PiS są zmotywowani do udziału z głosowaniu i wciąż są „głodni zwycięstwa”, a wygrana nad politycznym przeciwnikiem stanowi dla nich nagrodę i źródło satysfakcji.
Sondażownia zwraca także uwagę, że „wyborcy opozycji nie wykluczają - pod pewnymi warunkami - głosowania na Prawo i Sprawiedliwość”?
Dla wyborców PiS wybory są obowiązkiem obywatelskim, wyrazem patriotyzmu oraz gwarantem dalszej zmiany. Cechuje ich „głód zwycięstwa”.
Z kolei wyborców i opozycji lewicy mobilizuje odpowiedzialność za państwo, chęć powstrzymania PiS oraz chęć podtrzymania wiary, że ich głos coś zmieni.
Warto podkreślić, że to opis przygotowany przez ośrodek kojarzony raczej z opozycją.
Co może myśleć pan Schetyna słysząc, że „wyborcy opozycji nie wykluczają - pod pewnymi warunkami - głosowania na Prawo i Sprawiedliwość”? Musi działać. Próbował „sześciopaku”, ale ten okazał się katastrofą, sam Schetyna już o nim zapomniał, a liderzy regionalni jego list nie zadali sobie nawet trudu, by się go nauczyć. Próbuje zwrotu ku łagodności - stąd wysunięcie na pierwszy plan pani Małgorzaty Kidawy - Błońskiej. Ale to ma swoje negatywne dla PO konsekwencje - zmniejsza napięcie między PO a PiS, a zatem, umożliwia owej wahającej się grupie przejście na drugą stronę. Schetyna to też czuje, stąd od czasy do czasu generuje, całkowicie sprzeczne z zadekretowaną łagodnością, chaotyczne ataki na obóz rządzący. właśnie takie, jak pytanie o koszty konwencji.
Potwierdza się to, co prognozowałem kilka dni temu: z tych wolt na ostatniej prostej kampanii, niespójnych, nieprzemyślanych, może wyjść jeszcze większa opozycyjna katastrofa.
Jeżeli prawica wygra te wybory zdecydowanie, może nas czekać znacząca rekonfiguracja nie tylko układu politycznego, ale także społeczne przesunięcia, które dla obozu III RP mogą okazać się dramatyczne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/462864-schetyna-tez-wie-ze-za-chwile-sytuacja-po-moze-byc-gorsza