Film uderzająco słaby pod każdym względem – gra aktorska przekonująca jak w pierwszomajowej akademii szkolnej, dowcip nie tyle prymitywny, ale po prostu drewniany i wymuszony, absolutnie nieśmieszny, scenariusz… tego było brak – „Polityka” Patryka Vegi to zlepek wyświechtanych skeczy politycznych, których nie łączy żaden spójny wątek. Ale tak, film jest zakłamany i nie pokrywa się z rzeczywistością polityczną w Polsce, jednak w jednym miejscu fałsz jest zastanawiający – a może Vega specjalnie szyje tak grubymi nićmi, by wywołać odwrotny efekt?
CZYTAJ WIĘCEJ: HITu nie będzie. Komentarze internautów o filmie Vegi
Fabuła filmu
Nie obawiajmy się, że zdradzenie fabuły zepsuje oglądanie filmu – dłużyzny, nuda i brak logicznego ciągu sprawiają, że chciałoby się treść znać od początku i móc wyjść z kina wcześniej. Zatem… „Polityka” jest podzielona na pięć części – w pierwszej jest opis premierostwa Beaty Szydło, w drugiej dzieje asystenta Ministra Obrony Narodowej, w trzeciej romans wzorowany na medialnych doniesieniach z maja 2018 dotyczących posła Stanisława Pięty, w czwartej reżyser koncentruje się na postaci „Prezesa”, a w ostatniej – na opozycji. Beata Szydło (Ewa Kasprzyk) wyciągnięta wręcz z „Ucha Prezesa”, pokazana jako swojska i pobożna kobieta, zaś motyw zastąpienia jej przez Morawieckiego został przedstawiony zgodnie z kłamstwami opozycji: że została upokorzona przez szefa partii rządzącej. Tu jednak pani premier wypada względnie sympatycznie. Głęboko niesmacznym wątkiem jest wzorowany na Bartłomieju Misiewiczu (choć autorzy filmu zaprzeczają temu w końcowych napisach) wątek asystenta ministra. Dowcip bywa sprośny i wulgarny, ale u Vegi ani nie bawi, ani nie zaskakuje – gdy „pupil” (Antoni Królikowski) rozmawia przez telefon ze swoją partnerką, jakaś dziewczyna uprawia z nim seks oralny, a szef MON (Janusz Chabior) nie tylko przejawia skłonności homoseksualne, ale też po wygłoszeniu tyrady związanych z teoriami spiskowymi, każe się zabrać na elektrowstrząsy do szpitala psychiatrycznego, bo „jest mu gorzej”. Wątek (część trzecia) romansu parlamentarzysty to przeplatane sceny seksu z górnolotnymi wypowiedziami dotyczących obrony tradycyjnych wartości. Część pt. „Prezes” to opowieść o fikcyjnej znajomości szefa partii rządzącej (Andrzej Grabowski) i jego rehabilitanta (Maciej Stuhr), gdzie na końcu relacji polityk wybiera idee, w które wierzy, a nie przyjaciela. Pod koniec filmu ofiara wypadku samochodowego z rządową limuzyną (Daniel Olbrychski) zostaje wciągnięta na listy wyborcze opozycji, cynicznie wykorzystana w politycznej grze, doznaje przemiany, by jako marszałek senior wygłosić przemówienie w sejmie, zdjąć spodnie, obrócić się tyłem do izby i puścić bąka… Czy kogoś to śmieszy albo czy ktoś będzie szukał tu artystycznego przekazu?
Urodzin Hitlera czy imieniny Stalina
Jeden epizod szczególnie zastanawia. Znamy przecież dziwną prowokację pokazywaną jako odkrycie TVN, w której jacyś neonaziści obchodzą urodziny Adolfa Hitlera.
Czytaj więcej:
Urodziny Hitlera były maskaradą? Portal wpolityce.pl ujawnia
W filmie Vegi to nie TVN bierze udział w imprezie, bo akcja jest zupełnie odwrócona – to ludzie Ojca Dyrektora (granego przez Zbigniewa Zamachowskiego) wynajmują lewaków, by zorganizowali… imieniny (sic!) Józefa Stalina (sic!!!). Reżyser przyznaje tym samym, że stacja telewizyjna zorganizowała ordynarną i antypolską prowokację, choć zmienia jej wydźwięk i autorów. Czy więc Vega tak ordynarnie łże, że machinacje TVN-u przypisuje toruńskiej rozgłośni, czy może chce nam pokazać, że wszyscy dobrze wiemy co za ośrodek medialny jest naprawdę skundlonym łańcuchowym zwierzem, którym szczują na Polskę? Albo więc „Polityka” jest arcygniotem, filmem kategorii C, być może najgorszym jaki kiedykolwiek Państwo widzieli, albo umyślnie spartaczonym zleceniem salonu III RP. I tylko to ostatnie mogłoby ocalić twarz reżysera „Botoksu” i „Służb specjalnych”.
Niewiele jednak może ocalić twarze aktorów, niekiedy o obfitym i niebanalnym CV, którzy zagrali w kompletnym gniocie – pewnie dla pieniędzy i dla szansy dokopania nielubianym politykom. Mają teraz powód do wstydu, bo politykom tak niewiarygodnym dziełem nie zaszkodzili, widzów znudzą i zażenują, tyle może dla artystów dobrego, że pieniądze za swoje role dostali.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/462374-moze-film-polityka-zostal-specjalnie-spartaczony