Grzegorz Schetyna nareszcie zrozumiał, że totalnie rozsypany wizerunek Koalicji Obywatelskiej uratować może tylko nowe otwarcie, nowy lider, nowa twarz. Po niekończących się wpadkach polityków KO i po serii cięgów, jakie dostał od dotychczasowych sympatyków własnej partii, postanowił odejść w cień i oddać berło Małgorzacie Kidawie-Błońskiej. Nareszcie jakiś sensowny ruch, choć zdecydowanie spóźniony.
Nie ma już chyba przestrzeni życia, w której by się opozycji nie posypało. Mieli być gwarantem Polski ekologicznej, stali się symbolem katastrofy ściekowej; mieli być ostoją społeczeństwa otwartego i tolerancyjnego, zasłynęli z rasistowskiego powitania „egzotycznych” gości na debacie samorządowej w Gdańsku. Wpadki, spóźnione reakcje, brak rozeznania społecznych nastrojów i przesterowanie oczekiwań. Wszystko to sprawiło, że koalicja Grzegorza Schetyny – miotająca się od skrajnie lewej burty do prawej, osiadła na mieliźnie. Jedynym ratunkiem na spektakularne przywrócenie jej do gry, byłoby uruchomienie silnika, a więc zmiana lidera. Schetyna, choć zaprzecza doniesieniom „Wprost”, według których PR-owa agencja zalecała mu usunięcie się w cień, wdrożył plan awaryjny. Ogłosił, że to Małgorzata Kidawa-Błońska będzie kandydatką Koalicji na premiera, ponieważ „zna życie, wie czego potrzebują polskie rodziny, była świetnym marszałkiem Sejmu”.
Zawsze chce się porozumieć dla dobra Polek i Polaków. Może ma to w genach? Jej jednym pradziadkiem był prezydent II Rzeczpospolitej Stanisław Wojciechowski, a drugim premier II Rzeczpospolitej Władysław Grabski. Obaj nie pracowali dla żadnej partii, tylko dla Polski, tak, jak Małgorzata
— oświadczył Schetyna.
Kidawa- Błońska może ugrać dla Koalicji wiele. Schetyna stracił zaufanie własnego elektoratu. Także tego wpływowego, opiniotwórczego. Jego poczynania były szeroko krytykowane w środowisku lewicowo-liberalnych mediów, ale i w świecie artystycznym. Małgorzata Kidawa-Błońska, żona reżysera, ma również potencjał odzyskania utraconych sprzymierzeńców. Nie bez znaczenia jest wywiad z Janem Kidawą-Błońskim we wczorajszym numerze „Newsweeka”.
Grzegorz Schetyna zrozumiał, że czas wreszcie przestać śnić sen o własnym przywództwie. Potrzeba było aż izraelskich speców od wizerunku, by to pojął. Tylko czy taka decyzja na miesiąc przed wyborami zdoła jeszcze coś zmienić?
-
Wyjątkowy PREZENT dla prenumeratorów!
Super oferta dla czytelników tygodnika „Sieci”! Zamów i opłać roczną prenumeratę pakietu: tygodnik „Sieci” i miesięcznik „wSieci Historii”, a książkę Agnieszki Lewandowskiej-Kąkol pt.”Złota epopeja” otrzymasz GRATIS!
W prenumeracie nawet do 30% taniej! Pospiesz się!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/462169-jedyny-wyznawca-wiary-we-wlasna-charyzme-oprzytomnial