To, że szkody moralne nie są materialnie „wyliczalne”, nie oznacza, że ich nie było, albo przestały istnieć oraz nie trzeba za nie ponieść odpowiedzialności. Ich aspekt moralny pozostał otwarty i powinien być podnoszony w stosunku do strony niemieckiej z oczekiwaniem całkowitej ekspiacji oraz odpokutowania winy w formie odpowiedniego zadośćuczynienia
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Krzysztof Miszczak, jeden z najlepszych znawców problematyki stosunków polsko-niemieckich i Niemiec, doradca kilku rządów III RP w zakresie polityki bezpieczeństwa i obrony UE, stosunków transatlantyckich, Indii, Pacyfiku i Chin, wykładowca SGH w Warszawie, wiceprezes Fundacji Marki Polskiej im. prof. Witolda Kieżuna.
wPolityce.pl: Panie Profesorze, chciałbym rozpocząć naszą rozmowę od cytatu: „Nie może być mowy o oszczędzaniu Polski i stajemy wobec konieczności powzięcia decyzji zaatakować Polskę przy najbliższej sposobności”. Tak powiedział Adolf Hitler na konferencji wyższych doradców wojskowych Rzeszy Niemieckiej 23 maja 1939 r. Dziś mija 80 rocznica napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę. Jak Pan, jako znawca problematyki polsko-niemieckiej z perspektywy tych lat odniósłby się do tego wydarzenia?
Prof. Krzysztof Miszczak: Druga Wojna Światowa została rozpoczęta przez hitlerowskie Niemcy zbrodnią wojenną, zbombardowaniem 1 września 1939 r. o godz. 4.40 przez bombowce nurkujące polskiego miasta Wieluń. Ta skrytobójcza napaść na wschodniego sąsiada, którego symbolem są Wieluń i Westerplatte, bombardowane 5 min. Później. Pierwotnie napaść na Polskę miała być przeprowadzona 25 sierpnia 1939 r. i nosiła kryptonim „Plan Biały”. Operacja stała się symbolem niemieckiego bestialstwa przeciwko narodowi polskiemu. Niemiecki napad z Zachodu i sowiecki ze Wschodu na mocy tajnego postanowienia paktu Ribbentrop-Mołotow/Hitler-Stalin z 23 sierpnia 1939 r. rozpoczęła systematyczną eksterminację polskiej ludności cywilnej. Niemcy złamali wszystkie zasady Konwencji haskiej z 1907 r. M.in. zakaz bombardowania z powietrza miast otwartych, oszczędzania zabytków kultury, szpitali, obiektów kultu religijnego. Niemiecka „wojna totalnego niszczenia (Totallkrieg) skierowana była przeciwko Polakom, Żydom, polskim obywatelom innej narodowości, polskim żołnierzom, polskiej inteligencji, kobietom, dzieciom i bezbronnej ludności. Według strony niemieckiej działania Luftwaffe i Wehrmachtu „mieściły się w normach dopuszczonych przez prawo”. Nie chodziło oczywiście o przestrzeganie prawa tylko o szybkie zwycięstwo i to za każdą cenę (Blitzkrieg). Niemiecki program systematycznego mordowania trwał aż do podpisania bezwarunkowej kapitulacji Niemiec 8 maja 1945 r. Bilans tej wojny dla Polski i Polaków przekraczał wszelkie wyobrażenia. To było barbarzyństwo ze strony terrorystycznego hitlerowskiego państwa niemieckiego. Do dzisiaj dla Polaków okupacja niemiecka ma niebywałe symboliczne znaczenie i pozostała wielką kolektywną traumą całego narodu. Skala strat ludzkich i materialnych jest tak ogromna, że przy ich szacowaniu zawodzi wszelka technika statystyczna. Do tej pory nie ma precyzyjnego oszacowania tych strat w Polsce. Dla Niemców dramat polskiego Narodu był przez ich większość relatywizowany, traktujący druga wojnę światową jako krótki epizod niemieckiej historii najnowszej i fatalnego zabłąkania cywilizacyjnego.
Może pan podać kilka przykładów?
Zakłada się, ze podczas okupacji niemieckiej przedwojennego terytorium państwa polskiego życie straciło 6 028 tys. Polaków i obywateli polskich. Prowadzony od 10 lat przez IPN i FPNP program dokumentacyjny w postaci bazy danych „Straty osobowe i ofiary represji pod okupacją niemiecką” zawiera już informacje o 5 153 527 ofiarach i osobach represjonowanych pod okupacją niemiecką, w tym 4 647 298 znanych z nazwiska i 506 229 anonimowych oraz weryfikuje kolejne, w tym 644 tys. w wskutek bezpośrednich działań wojennych. Polska straciła 220 mieszkańców na każdy tysiąc.
A jak wyglądały straty wojenne innych państw?
Dla porównania straty innych państw: USA-2,9, Belgia-7, W. Brytania-8, Francja 15, Holandia-22, ZSRR-116. Spośród przeszło 200 tys. dzieci odebranych rodzicom w celach germanizacyjnych po wojnie powróciło do kraju 10-15%. Trwałym kalectwem dotkniętych zostało 590 tys. osób, a na gruźlicę zachorowało 1140 tys. osób. Do prac niewolniczych wywieziono ogółem 2460 tys. osób, wysiedlono łącznie 2478 tys. obywateli polskich. Straty majątku narodowego przekroczyły 38% stanu z 1939 r. W gruzach legło wiele miast. Zniszczonych zostało 162 190 budynków mieszkalnych i 353 876 zagród wiejskich, 14 000 fabryk i zespołów fabrycznych, 199 751 sklepów, 84 436 warsztatów rzemieślniczych. W Warszawie straty substancji miasta wynosiły 84%, przy czym w przemyśle 90%, zabudowie mieszkalnej 72% oraz w kulturze i zabytkach 90%. Straty ludności Warszawy wyniosły ok. 700 tys., co przekracza łącznie straty ludności W. Brytanii i USA w drugiej wojnie światowej. Niemcy zniszczyli i zrabowali 43% dorobku kulturowego Polski. Polskie biblioteki straciły ok. 66% zbiorów. Ponadto trzeba uwzględnić ok. 2,4 mln Polaków, którzy zostali wywiezieni na roboty przymusowe do Niemiec lub innych krajów okupowanych i byli w obozach pracy, ok. 2,5 mln Polaków, którzy zostali wysiedleni i przeszli różnego typu obozy wysiedleńcze i przejściowe oraz wiele milionów Polaków dotkniętych kalectwem fizycznym i psychicznym oraz różnymi chorobami zakaźnymi. Potencjał polskiej pracy przymusowej dla Trzeciej Rzeszy szacuje się na 32 600 tys. lat roboczych. Straty terroru okupacyjnego wyniosły 89,3% wszystkich strat ludzkich w okresie drugiej wojny światowej. Rachunek moralny w bilateralnych stosunkach jest w dalszym ciągu otwarty i prawdopodobnie nigdy nie zostanie spłacony.
Niedawno na portalu wPolityce.pl ukazał się mój wywiad z prof. Stanisławem Domańskim, który wskazuje, jakie kwoty Niemcy są nam winne. Co pan sądzi o przedstawionych w tym tekście wyliczeniach ile Polsce należy się od Niemiec? Nie są zbyt wygórowane?
Prof. Stanisław Domański w swojej, jak do tej pory najrzetelniejszej analizie polskich strat podaje liczby – 9,6 bln USD obecnej, na rok 2018, wartości strat zadanych Polsce przez Niemcy i 15,1 bln USD strat globalnych w kapitale ludzkim, rzeczowym i ziemskim, bez liczenia wartości zniszczonych i zagrabionych dóbr kultury i majątku finansowego zagrabionego bezpośrednio z systemu bankowego Polski podkreślając, że szacunki te są bardzo ostrożne i minimalne. Tych przerażających faktów nie da się „wyrównać” przez „terytorialno-gospodarczy zysk” przesunięcia granic powojennego państwa polskiego kosztem strat terytorialnych państwa niemieckiego, jak to niektórzy niemieccy „eksperci” starają się przedstawić swojej i międzynarodowej opinii publicznej strasząc Polskę powrotem do granic przedwojennych. Wg najnowszych badań, Polska na terytorialnym przesunięciu swoich granic straciła. Zamysł jest jasny Polska „znowu” staje się problemem w Europie i może zakwestionować sytuacje pokoju na kontynencie europejskim. „Normalnemu obywatelowi” niemieckiemu wydaje się dzisiaj przesadzone i nieadekwatne do panującej obecnie politycznej rzeczywistości dyskutowanie po 80 latach okresu okupacji Niemiec hitlerowskich w Polsce. W Niemczech powoli przebija się jednak świadomość co do katastrofalnych następstw napaści na Polskę ze strony niemieckiego państwa i to jest bardzo pozytywny proces dla zrozumienia mentalnej sytuacji Polaków, czczenia własnej historii, ale również generalnie dla stosunków polsko-niemieckich. Oczekiwanie odszkodowań ze strony Niemiec jest w tym kontekście absolutnie zrozumiałe.
Mówiła o tym uchwała Sejmu RP z 10 września 2004 r. W tym dokumencie stwierdzono, że Polska nie uzyskała „stosownej kompensacji finansowej i reparacji wojennych” jako następstwa agresji i okupacji niemieckiej. Rezolucję poparły wszystkie ówczesne siły polityczne państwa polskiego.
Dyskusja dotycząca uzyskania odszkodowań od strony niemieckiej prowadzona jest w Polsce nieudolnie i nieprofesjonalnie, a większość społeczeństwa nie jest dostatecznie rzetelnie informowana o złożoności problematyki odszkodowawczej, której wymiar moralny z polskiej strony jest ewidentny. Z kwestiami roszczeń wystąpiono w Polsce przed koniecznym opracowaniem odpowiednio wcześniej stanowiska merytorycznego, które byłoby ich egzegezą i dawałoby szanse na ich spokojne przedyskutowanie i ew. skuteczne wyegzekwowanie od Niemiec dla których kwestia reparacji jest politycznie prawnie zamknięta. Strona niemiecka uparcie reprezentuje stanowisko ich bezzasadności. Analiza Służby Naukowej Bundestagu z 28 sierpnia 2017r. i z 14 czerwca 2019 r. opierając się na stanowisku jakoby Polska, wtedy politycznie niesuwerenna definitywnie zrzekła się reparacji z w 1953 r. i potwierdzając ten stan rzeczy. Pilna notatka z 26 czerwca 1971 r., ze strony byłego min. spraw zagranicznych PRL, S. Jędrychowskiego, w imieniu polskiego satelickiego rządu Związku Radzieckiego. Jędrychowski nie zakwestionował jednak oczekiwania strony polskiej na zadośćuczynienia indywidualnych roszczeń ze strony polskich ofiar okupacji niemieckiej ze strony obu państw niemieckich w przyszłości.
Co na to doktryna prawa międzynarodowego?
Zdaję sobie sprawę, że normy powszechnego prawa międzynarodowego nie zawierają definicji żadnego z tych terminów, a wiele umów, które RFN zawarło z innymi państwami zawierają postanowienia, że globalne uregulowania odszkodowań nie wyklucza dochodzenia indywidualnych odszkodowań od Niemiec. Traktat zjednoczeniowy dwa plus cztery z 12 września 1990 r. nie zajmował się odszkodowaniami, ale był traktowany jako traktat pokojowy, pomimo tego, że nim w rzeczywistości nie jest, co wykluczało kwestie odszkodowań. Wynika to z 99 instrukcji wewnętrznej niem. MSZ-u dla niemieckich negocjatorów, tzw. Ortez des Referatsleiters 012, Bettzuege, 15. Mai 1990, i dok. 59, Vorlage des Leiters des Planungsstabes, Citron, für Bundseminister Genscher, „Die Einheit“, 2015, s. 489-495 i s. 301-3.
Czy w niemieckim prawie można znaleźć jakiś punkt zaczepienia do walki o reparacje?
Obecna konstytucja niemiecka uchwalona w maju 1949 r. w art. 25, 26 i 139 powołuje się na prawo międzynarodowe, co jest częścią jej prawa wewnętrznego. Powołuje się również na Konwencję Haską IV, na art. 3 z 1907 r. dotyczący kwestii reparacji i roszczeń indywidualnych, która obowiązywała w okresie Rzeszy Niemieckiej, czyli obowiązuje dzisiaj, nie wypełnia zobowiązań odszkodowawczych w niej zawartych. Ponadto ustawy RFN o odszkodowaniach, dyskryminujące obywateli polskich, sprzeczne są nie tylko z powszechnymi zasadami prawa międzynarodowego. W dalszych artykułach konstytucji RFN w art. 3 ust 3 zabrania się gorszego traktowania cudzoziemców oraz art. 25 powołuje się na równości narodów i ras. Tego wymaga moralna niepodważalność żądań odszkodowawczych i polityczne uzdrowienie stosunków polsko-niemieckich, polska racja stanu, a przede wszystkim poczucie własnej wartości narodu polskiego.
Co istotne sprawa indywidualnych odszkodowań wojennych nigdy nie została uregulowana w sposób satysfakcjonujący Polski i Polaków i była wręcz poniżająca dla polskich ofiar niemieckiego nazizmu. Do tej pory, pomimo werbalnych wypowiedzi nie ma formalnego wniosku aby je dochodzić. Jestem przekonany, że odpowiedzialne kręgi polityczne dzisiejszego głęboko demokratycznego społeczeństwa niemieckiego byłyby otwarte na tak istotne moralne postulaty swojego największego sąsiada z EŚW.
Wybitny filozof, historyk filozofii oraz świadek niemieckich zbrodni wojennych prof. Władysław Tatarkiewicz w eseju zatytułowanym „Etyczne podstawy rewindykacji i odszkodowań” wskazał na moralne argumenty na podstawie których Polska powinna domagać się od Niemiec reparacji. Czy w negocjacjach o odszkodowania wojenne warto podnosić argumenty etyczne i moralne?
Publikacja prof. Tatarkiewicza to jedna z najważniejszych na tym polu. Fundacja Marki Polskiej, którą reprezentuję opublikowała reprint tego eseju, a ja napisałem do niej wstęp. To chyba najważniejszy argument w stosunku do strony niemieckiej i nie obciążony bieżącą polityką. Do tego strona niemiecka nie odrzuca moralnej argumentacji dla uzyskania odszkodowań. Ale co dzisiaj jest moralne, o tym nie mogą decydować same Niemcy „ponieważ poznały totalne zło od jego fundamentów”, a Polacy doznali namacalne jego skutki w tak okrutny sposób. Czy tutaj dzisiaj strona niemiecka nie można wykazać odpowiedniej woli politycznej rozwiązania tego problemu?
Niemcy, jak sami mówią, odczuwają szczególną moralną odpowiedzialność za to, co wyrządzili Polsce i Polakom podczas II wojny światowej. Czy mają jednocześnie poczucie winy za popełnione zbrodnie? Moralność, poczucie winy i wstydu to są pojęcia, które są ze sobą ściśle powiązane, ale to nie prowadzi do rozwiązania problemu odszkodowań. Jaką cenę są Niemcy gotowi zapłacić za swoją „moralną odpowiedzialność” w stosunku do Polaków? Przecież wydarzeniem, które dzisiaj pozostaje w pamięci zbiorowej Niemców, nie jest okres nazistowskich Niemiec, ale kwestia upadku muru berlińskiego i połączenie obu państw niemieckich, jako akt sprawiedliwości dziejowej. To, że szkody moralne nie są materialnie „wyliczalne”, nie oznacza, że ich nie było, albo przestały istnieć oraz nie trzeba za nie ponieść odpowiedzialności. Ich aspekt moralny pozostał otwarty i powinien być podnoszony w stosunku do strony niemieckiej z oczekiwaniem całkowitej ekspiacji oraz odpokutowania winy w formie odpowiedniego zadośćuczynienia.
Ponieważ zło dokonane zostało podwójnie, na poziomie duchowym – przez celowe i przemyślane niszczenie mienia kulturalnego i na poziomie materialnym – przez zniweczenie wytworów kultury, wymaga totalnego, tak jak wojna prowadzona przez Niemców, potępienia. Z tego też powodu nie potrzeba suchej, wyrafinowanej wykładni prawa międzynarodowego, aby dochodzić sprawiedliwości dziejowej i konsekwentnie formułować żądania odszkodowawcze. To jest niepodważalna norma i drogowskaz dla postępowania cywilizowanego świata. Gdy jeden naród niszczy podstawy kulturowo-duchowe innego narodu, pozbawia go sensu tożsamościowego istnienia i egzystencji, ale również dehumanizuje się i podważa swoją moralność. **Panie profesorze, to jak można rozwiązać ten praktycznie nierozwiązalny problem w stosunkach polsko-niemieckich gdzie stanowiska obu stron przyjęły charakter skrajnie odrębny?
Dzisiaj stosunki polsko-niemieckie są na bardzo wysokim techniczno-gospodarczym poziomie, ale w dalszym ciągu rozmawiamy nt. obok siebie, a nie ze sobą. To prowadzi do znikąd, do ślepego zaułka i permanentnie trwających konfliktów. Ten destruktywny proces dla obu społeczeństw musi być w interesie obu stron nieodwracalnie zakończony. Kwestia reparacji i odszkodowań pomimo ich doniosłej wagi nie powinna zdominować stosunków miedzy państwami, na pewno nie relacji między społeczeństwami. Aby uzdrowić stosunki polsko-niemieckie w tym wymiarze trzeba rozmawiać otwarcie nie rezygnując ze swojego stanowiska. Bez uregulowania tej kwestii jest wykluczone, aby stosunki polsko-niemieckie zostały w pełni znormalizowane nie mówiąc już o trwającym procesie pojednania polsko-niemieckiego. To jest warunek sine qua non dla dalszej dobrej współpracy. Relacje te są w dalszym ciągu obciążone, strachem, podejrzliwością, brakiem zaufania i elementarnej solidarności oraz poczucia wspólnotowości działań na kontynencie europejskim. Aby tym stosunkom dwustronnym nadać nową, jakość i szeroki wymiar proponuje tutaj zbudowanie nowego fundamentu współpracy definiującego przyszłość tych stosunków. Celem powinno być nadanie im nowej formy traktatowej. Traktat polsko-niemiecki z 1991 r. zawarty w innych realiach politycznych jest nieadekwatny do dzisiejszej sytuacji i pozycji oby państw na arenie międzynarodowej. Warunkiem znormalizowania stosunków między obu państwami i społeczeństwami powinno być szybkie podpisanie nowego europejskiego traktatu generalnego, tak jak to miało miejsce między Francją a Niemcami w styczniu 2019 r., tzw. Drugi Traktat Elizejski/Traktat z Akwizgranu. Nakreślono w nim plan rozwoju dwustronnych stosunków w najbliższych latach. Traktat Warszawski rozwiewałby wszelkie wątpliwości, co do określenia wspólnej drogi odpowiedzialności za przyszłość rozwoju kontynentu europejskiego. Wszelkie dotychczasowe spory i konflikty między nami. Traktat by je kończył. Musiał by zawierać jasno określone zobowiązania strony niemieckiej dotyczące regulacje odszkodowawczych i definitywnie je zamykając. W sformułowaniach traktatowych oba państwa powinny zaangażować się na rzecz rozwoju wspólnej polityki zagranicznej, bezpieczeństwa i obrony Unii. Tutaj kwestie bezpieczeństwa dla obu stron są fundamentalne. Niemcy powinny się jasno i niedwuznacznie zobowiązać do włączenia polskiej polityki bezpieczeństwa do niemieckiej racji stanu, tzn. zostać gwarantem bezpieczeństwa Polski, tak jak to jest ujęte w stosunku do państwa Izrael. Już dzisiaj Niemcy są aktywne na polskiej flance wschodniej. Powinny jednak dostrzegać różnicę między państwami sojuszniczymi a, potencjalnym zagrożeniem ze Wschodu. W Traktacie oba państwa powinny ustanowić wzajemną klauzulę pomocy i wsparcia w przypadku zagrożenia suwerenności i integralności terytorialnej obu i ew. atakowi skierowanemu przeciwko terytoriom tych państw w poszanowaniu ich innych zobowiązań traktatowych i sojuszy. Traktat Warszawski powinien nakreślić trwałą perspektywą rozwoju partnerskiej integracji obydwu gospodarek narodowych w tym ścisłej współpracy przemysłów zbrojeniowych i ich wspólnym eksportem na rynki trzecie jak i współpracy we wszystkich obszarach zainteresowań obu partnerów. Obecność Kanclerz Republiki Federalnej Niemiec A. Merkel dzisiaj na obchodach rocznicowych wybuchu drugiej wojny światowej w Polsce jest z pewnością symbolicznym wyrazem wielkiego szacunku ze strony niemieckiej dla Polski i Polaków. Nie mogą to być tylko skądinąd ważne gesty wychodzące naprzeciw „zapotrzebowaniu” emocjonalnemu Polaków. Musimy rozpocząć poważny dialog partnerski. Leży to dzisiaj w pierwszoplanowym interesie obu stron.
Od pewnego czasu dyskutuje się w Niemczech kwestie. dot. budowy miejsca pamięci dla polskich ofiar nazizmu niemieckiego.
Dobrze, że porusza Pan ten wątek. Chodzi tutaj o lansowaną przez niemiecką społeczną inicjatywę z 2017 r. kierowaną przez Floriana Mausbacha, mądrego i empatycznego Niemca upamiętnienia polskich ofiar w Berlinie, przez postawienie im pomnika na Placu Askańskim (niem. Askanischer Platz). Chciałbym przedstawienić kilka faktów w tej sprawie. W latach 2009–2013 byłem szefem negocjatorów polsko-niemieckiej grupy roboczej „Zagadnienia prawno-historyczne/kultura pamięci” pod auspicjami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Kancelarii Prezesa Rady Ministrów po długich nocnych rozmowach wynegocjowałem m. in. zapis zawarty we Wspólnym Oświadczeniu polsko-niemieckim Okrągłego Stołu podpisanym 12 czerwca 2011 o „Utworzeniu w Berlinie miejsca pamięci wszystkich Polaków, ofiar prześladowań nazistowskich”. Dokument ten został podpisany przez stronę niemiecką, przez sekretarza stanu w niemieckim MSWiA, Ch. Bergnera i sekretarza stanu w MSWiA T. Siemoniaka, która się w ten sposób oficjalnie zobowiązała do wypełnia tych zapisów. W konsekwencji przygotowałem dla min. Władysława Bartoszewskiego, Pełnomocnika ds. Dialogu Międzynarodowego w KPRM dokument wskazujący na pilne zajęcie się tą sprawą, na co min. Władysław Bartoszewski wskazywał stronie niemieckiej kilkakrotnie, również w rozmowach w cztery oczy z panią kanclerz Niemiec, Angelą Merkel. W dokumencie była mowa o pomniku dla polskich ofiar w centrum Berlina, a nie o budowie muzeum stosunków polsko-niemieckich z uwzględnieniem okresu okupacji Polski przez Niemcy hitlerowskie jako ich mało znaczącego „epizodu”. Mieliśmy na uwadze również wymiar symboliczny innych pomników stojących już w Berlinie, które symbolizują barbarzyńska politykę niemieckiego reżimu Hitlera w stosunku do innych narodów. Oprócz narodu żydowskiego to Polacy byli najbardziej pokrzywdzeni.
Obawiam się, że dzisiejsza intensywna dyskusja na ten temat może być połączona z kwestią uzyskania reparacji/odszkodowań i z nią połączona mogąca wywołać wrażenie, że jest jego ich częścią, co nie odpowiada prawdzie. Dyskusja 80 lat po wybuchu drugiej wojny światowej jest kuriozalna. Pomnik jak nie stał, tak nie stoi. Inicjatywa obywateli niemieckich wpierania jego budowy jest godna wielkiego szacunku i uznania. Również popierana jest przez deputowanych wszystkich demokratycznych partii w Bundestagu, oprócz z wiadomych powodów „Alternatywy dla Niemiec”, której niektórzy członkowie szukają swoich ideologicznych korzeni w nazistowskich oparach hitlerowskich Niemiec. W osiemdziesiątą rocznicę napaści Niemiec na Polskę, Niemcy powinny zrobić wszystko aby przywrócić właściwe znaczenie tym wydarzeniom, które mały miejsce 80 lat temu.
Jest Pan wiceprezesem Fundacji Marki Polskiej im. Prof. Witolda Kieżuna Czym się ta instytucja zajmuje. Jakie projekty obecnie realizuje?
Fundacja została założona 2018 r. i jest projektem czysto obywatelskim i nie reprezentuje żadnej partii oraz żadnych ośrodków polityczno-ideologicznych. Zajmuje się problemami istotnymi dla polskich obywateli. Tutaj jednym z zasadniczych instrumentów oddziaływania jest prezentowanie prawdy historycznej i koncentrowanie się na interesach swojego kraju uwzględniając również szeroki kontekst międzynarodowy. Marka Polska to ta, która jest odbiciem najlepszych tradycji i osiągnięć całego Narodu, a nie jego poszczególnych partii i grup polityczno-społecznych. Ta „marka” uosobiona nieraz znakiem firmowym, jest fundamentem zaufania, niezwykle ważnym w relacjach politycznych i gospodarczych. Nasza obywatelska aktywność skupia się na budowaniu pozytywnego wizerunku Polski poprzez promocję wiedzy o historii, kulturze, nauce i gospodarce polskiej w kraju i za granicą -wspieranie polityki historycznej państwa polskiego, promocja idei i wartości patriotycznych, budowanie tożsamości wspólnoty narodowej i wzmacnianie jej poczucia godności, ochrona wizerunku Polski. Ze względu na rok rocznic historycznych obecnie dominującym projektem, którym się zajmujemy należy do kategorii ogólnopolskich projektów edukacyjnych „Odszkodowania wojenne – istotny element polityki historycznej państwa polskiego”. Celem projektu jest dostarczenie beneficjentom opracowania, które jest przygotowywane i przedstawia w sposób syntetyczny, ale gruntowny i solidny ogrom strat i krzywd poniesionych przez naród polski w wyniku okupacji niemieckiej i pozwoli na rzetelne zrozumienie problematyki odszkodowawczej. Kolejne projekty, które zamierzamy realizować będą dotyczyć całego spektrum życia społecznego, politycznego, gospodarczego i kulturowego obywateli. Projekty adresowane są do wszystkich pokoleń Polaków. Szczegóły na naszej stronie internetowej (fmarkipolskiej.pl). Gorąco zachęcam do odwiedzenia naszej witryny.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/461866-prof-miszczak-konieczny-jest-nowy-traktat-polsko-niemiecki