Mało nam znany brazylijski prezydent to wesoły gość. Zapamiętajmy nazwisko: Jair Bolsonaro. Kiedy Angela Merkel zagroziła, że cofnie jakąś wpłatę na ratowanie dżungli amazońskiej, zaproponował, by za te pieniądze zalesiła swój kraj.

Szyderstwo to zwróciło uwagę na skrywany aspekt klimatycznej histerii, taki mianowicie, że najbardziej zniszczyły planetę regiony przemysłowe XIX i XX w., jak np. Zagłębie Ruhry. Nikt w czasach rewolucji przemysłowej nie zwracał uwagi na takie detale jak śmierdzące powietrze, zatruta woda, zdegenerowana gleba, wycinane w pień stare lasy… itp. Pamiętam, że dymiące kominy drukowano na banknotach stuzłotowych w PRL jako powód dumy proletariatu. Niech wiedzą burżuje imperialiści, że komuna też potrafi dymić!

Wracając do światowego high life’u… Prezydent Macron gościł prezydenta Putina na Lazurowym Wybrzeżu, by przeczekał w oddali chmurę atomową wędrującą nad północną Rosją. Przy okazji wymienili panowie opinie, która policja efektowniej tłucze demonstrantów znanych jako „żółte kamizelki” i moskiewskie żuliki. Idą na Macrona i Putina ciężkie czasy. Merkelowe Niemcy – jedyne państwo, na które w Europie mogli liczyć – zmierzają żwawym truchtem w stronę recesji. Tak oświadczył nie byle kto, lecz Bundesbank. Brexit również narobi bałaganu w europejskich finansach. Bezkompromisowy Boris Johnson już tego dopilnuje. Kiedy Juncker zrozumiał, co szykuje kontynentalnej Europie zawzięty blondyn, schował się w szpitalu, jak u nas się mówi – poszedł na chorobowe. Do końca swojej kadencji pewnie tam poleży. Co mu zależy? Swoje wypił.

„Nasz ” Europejczyk, w podwójnym, a może w potrójnym cudzysłowie, „nasz” Tusk fotografuje się natomiast w gronie wnuków, demonstracyjnie nie zwracając uwagi na wyborcze przepychanki byłych kolesi z boiska. Wyręcza go wieloletni mentor „Bolek”, który dyskretnie sugeruje wojnę domową w Polsce. I cóż takiemu patałachowi można odpowiedzieć, żeby zrozumiał? Po ludowemu: „Nie strasz, nie strasz, bo się ze…”.

Felieton opublikowany w tygodniku „Sieci” nr 34/2019