W czyim interesie leży to, żeby storpedować wizytę Donalda Trumpa w Polsce? – zastanawiałem się po artykule w „The Washington Post”. Patrząc na wezwanie dwójki autorów amerykańskich, trudno mi sobie wyobrazić, żeby polska opozycja totalna miała u nich taki autorytet, aby zainspirować ich do tak silnego nacisku na Donalda Trumpa. Do żądania już nie tylko radykalnego, ale drastycznego kroku, jakim miałoby być zerwanie w ostatniej chwili jego wizyty w Polsce.
A jeśli tak, to pozostaje tylko putinowska Rosja, której niekłamaną satysfakcję sprawiłby obrót sprawy zgodny z postulatami Melissy Hooper, dyrektorki w Human Rights First, oraz Dalibora Rohac, wykładowcy-rezydenta w American Enterprise Institute. Ciekawe, że postulaty wypowiadane są w stylu twardych, niepodlegających dyskusji żądań. Powiedziałbym tak:
Widać ślady dobrej rosyjskiej roboty.
Planowana na koniec tego tygodnia wizyta amerykańskiego prezydenta może przynieść nie tylko wymierne korzyści dla Polski w sprawach bezpieczeństwa militarnego, ale także energetycznego i oraz kilku innych sfer życia ekonomicznego, jak choćby w zakresie rozwoju innowacyjności technologii niektórych gałęzi przemysłu. Wizyta Donalda Trumpa w naszym kraju, i to z tak niezwykłej okazji jaką jest 80 rocznica rozpoczęcia II wojny światowej, będzie śledzona przez cały świat, co w sposób oczywisty wpłynie pozytywnie zarówno na wizerunek Polski jak i na wzmocnienie naszej pozycji w Europie. Jest oczywiste dość, że spodziewane rezultaty tej wizyty będą nie w smak naszej opozycji. Wcześniej mieliśmy już tego dowody, kiedy opozycja za każdym razem próbowała podważać wyniki kolejnych spotkań prezydenta Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem w Ameryce, a niekiedy wręcz deprecjonować wartość umów czy wstępnych ustaleń.
Podstawowym paliwem, jaki pozostawał w zasięgu ręki autorów, którym rzekomo na sercu leży troska o Polskę, są sprawy związane z reformą wymiaru sprawiedliwości, a ściślej - skrajne „bezprecedensowe upolitycznienie polskiego sądownictwa” przez obecnie rządzącą w Polsce partię Prawo i Sprawiedliwość. Tego paliwa do Ameryki w bród dostarcza „kontenerami” opozycja polityczna, płynącymi pod banderą takich wysłanników jak znana dziennikarka, Anne Applebaum, prywatnie żona Radosława Sikorskiego. Małżonkowie znani są z braku ciepłych uczuć do PiS i Jarosława Kaczyńskiego.
Autorzy, którym „The Washington Post”, udostępnił życzliwe łamy, aby mogli w pełni wyrazić swój niepokój o losy wymiaru sprawiedliwości w Polsce, szybko odkładają na bok argumenty związane z dewastacją sądownictwa i łamaniem demokracji. Piszą wprost, o co toczy się gra. Puentują, że w obydwu krajach jest akurat okres wyborczy. Trump walczy o drugą kadencję prezydentury, Prawo i Sprawiedliwość o utrzymanie władzy na cztery kolejne lata. Takie wydarzenia, jak te spodziewane w najbliższych dniach w Polsce, są ważne z punktu widzenia wyników wyborów. Zdaniem autorów, apelujących o zerwanie wizyty, Donald Trump swoją obecnością w Polsce daje osłonę dla autorytarnych rządów partii walczącej o przedłużenie swych rządów. Z kolei Donald Trump kolejną wizytą w Polsce daje dowód swej bliskości ideologicznej oraz wyznawaniu niemal bliźniaczych systemów wartości, co w wyborach przysparza mu poparcie kilku milionów Amerykanów polskiego pochodzenia.
O mój Boże, co to będzie, jeśli tu wygra Donald Trump, a tam Prawo i Sprawiedliwość?
— myślą przerażeni Melissa Hooper i Dalibor Rohac. Łączy się z nimi w bólu i cierpieniu Anne Applebaum.
Nie tak miało być od 2020 roku
— myśli niezadowolony Władimir Putin.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/461171-komu-psuje-szyki-wizyta-donalda-trumpa-w-polsce