Stek bzdur, frustracja elity, która utraciła przywileje - m.in. tak w rozmowie z portalem wPolityce.pl list otwarty „Konferencji Ambasadorów RP” do Donalda Trumpa komentują Artur Wróblewski i dr Ryszard Żółtaniecki.
CZYTAJ RÓWNIEŻ Szczyt bezczelności! Byli ambasadorowie atakują Polskę i piszą list do Trumpa: „Przybywa Pan do kraju, który nie jest praworządny”
Można powiedzieć, że jest to druga noga tej samej inicjatywy – robienia złego PR i namawiania prezydenta Trumpa do odwołania wizyty. Pierwszą nogą był artykuł w „The Washington Post” inspirowany przez pracownicę „The WP”, czyli panią Applebaum, prywatnie żonę Radka Sikorskiego, który jak wiemy reprezentuje poglądy „Konferencji Ambasadorów RP”. Widzimy teraz drugą część tej samej, zorganizowanej kampanii mającej na celu oczernienie Polski i zniechęcenie prezydenta Trumpa do współpracy z obecnym obozem władzy
— mówi Artur Wróblewski, wykładowca Uczelni Łazarskiego.
Amerykanista negatywnie odnosi się do działalności „Konferencji Ambasadorów RP”.
Jest to kanapowa inicjatywa, która rości sobie pretensje do reprezentowania Polaków, która jest częścią dawnej, sfrustrowanej elity – w pewnym senie zrozpaczonej – ponieważ utraciła przywileje władzy. Chociażby takie, o jakich mówił Radek Sikorski, że potrafił wydać 16 mln zł w jeden rok, żeby „godnie reprezentować Rzeczpospolitą” na obiady i inne posiłki w ramach wykonywania obowiązków ministra spraw zagranicznych. Generalnie pracownicy ministerstwa tyle wydali
— przekonuje.
To są ludzie, którzy utracili przywileje, ponieważ nastąpiła naturalna wymiana elit. Nie potrafią pogodzić się z tym, że inni, nowi ludzie mają prawo kreować polską politykę zagraniczną. Problem polega na tym, że swojej frustracji nie przelewają we własnym gronie - na kanapie w mieszkaniu, tylko oczerniają Polskę na arenie międzynarodowej sabotując nasze inicjatywy na terenie unii europejskiej, w ramach Trójmorza, w polityce wschodniej czy w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi. To jest myślenie niepaństwowe, szkodliwe i przypominające najgorsze czasy schyłku Rzeczpospolitej w XVIII w.
— dodaje.
Podobnie list ambasadorów ocenia dr Ryszard Żółtaniecki.
CZYTAJ RÓWNIEŻ NASZ WYWIAD. Artykuł w „The WP”? Prof. Ryszard Żółtaniecki: To akt desperacji polskiej opozycji, ale i długofalowa strategia
Stek bzdur. Semantyczny bełkot, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Rozumiem, że można być krytycznym wobec rządzących i każdy, kto myśli jest od czasu do czasu krytyczny. Natomiast taka apokaliptyczna wizja, że tu dzieją się jakieś horrory jest po prostu aberracyjna. Wszyscy żyjemy, chodzimy po ulicach…
— podkreśla były dyplomata.
Chciałbym spytać Jerzego Marię Nowaka co takiego złego mu się stało? Czy też Jana Barcza – jego obecność bardzo mnie dziwi w tym towarzystwie. Chciałbym spytać każdego z nich co takiego dramatycznego ich spotkało albo kogoś, kogo oni znają. Czy kogoś aresztowano, czy kogoś wyrzucono z pracy?
— dodaje.
To jest eksplozja, która wynika z głębokiej frustracji, że już nikt ich nie pyta o zdanie, że przestali być wyroczniami. Jest to akt desperacji wynikający z frustracji
— kończy Żółtaniecki.
kb
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/461160-eksperci-nie-zostawiaja-suchej-nitki-na-ambasadorach-rp